Bartosz Sadowski: Komunalizacja to etap do prywatyzacji uzdrowisk
– Samorządy w pewnym momencie dojdą do wniosku, że może lepiej uzdrowisko dalej przekształcać. Prywatne ma większe możliwości dostosowania się do potrzeb pacjenta – uważa Bartosz Sadowski, prezes Przedsiębiorstwa Uzdrowiskowego Ustroń.
2015-05-16, 12:01
Jeszcze kilka lat temu spółki uzdrowiskowe były własnością Skarbu Państwa. Część z nich została skomunalizowana, czyli przeszła w ręce samorządów, część, jak to w Ustroniu, przeszła proces prywatyzacji. Pana zdaniem czekają nas dalsze przekształcenia?
Bartosz Sadowski, prezes Uzdrowiska Ustroń SA: – Wydaje mi się, że tak, bo prywatne uzdrowisko ma większe możliwości dostosowania się do potrzeb pacjenta. A w dzisiejszych czasach społeczeństwo staje się coraz bardziej świadome, dla przykładu nie korzysta z rehabilitacji tylko po incydencie, ale już profilaktycznie, a to skutkuje pozyskiwaniem pacjentów prywatnych. Tymczasem NFZ nie pozwala publicznym jednostkom na świadczenie usług prywatnych.
Poza tym prywatny inwestor ma dużo większe możliwości finansowe. W Uzdrowisku Ustroń przez trzy lata przed prywatyzacją Skarb Państwa zainwestował 15 mln zł. Po prywatyzacji w ciągu trzech lat nowy właściciel zainwestował 60 mln zł.
Ale zatrudnienie spadło…
– To nie tak. Część załogi miała możliwość przejścia na zasłużone emerytury i skrzętnie z tego skorzystała. Obecnie zwiększamy zatrudnienie, szukamy nowych specjalistów, którzy pozwolą nam rozbudowywać bazę zabiegową.
Jak pan ocenia uzdrowiska w rękach samorządów?
– Trudno mi się wypowiadać, bo nie jestem samorządowcem. Ale w mojej ocenie komunalizacja to etap pośredni w drodze do prywatyzacji. Wydaje mi się, że samorządy w pewnym momencie dojdą do wniosku, że może lepiej uzdrowisko dalej przekształcać.
REKLAMA
Dlaczego?
– Obecnie mamy trudny czas dla uzdrowisk, bo pacjenci oczekują usług na bardzo wysokim poziomie. Zapomnijmy o sanatoriach, mówmy o szpitalach rehabilitacyjnych. A tym NFZ stawia bardzo restrykcyjne wymogi i nie wiem, czy samorządy są w stanie ponieść koszty takich inwestycji.
Uzdrowisko dla wielu jest tożsame z miejscowością uzdrowiskową. Jak układa się współpraca z gminą Ustroń?
– Bardzo dobrze, od lat współpracujemy z gminą. Partycypujemy w kosztach właśnie rozpoczynanego sezonu uzdrowiskowego, w tym roku nasze inwestycje razem z miastem wyniosą kilkaset tysięcy złotych.
Mamy wspólny cel, żeby miasto Ustroń, cała gmina była zauważona na polskiej mapie uzdrowisk. Chcemy z miastem stworzyć produkt, który będzie rozpoznawalny. O tym, że jest Ciechocinek, Kołobrzeg wszyscy wiedzą. Nas czasem mylą z Ustroniem Morskim, więc chcemy, by miasto i Uzdrowisko Ustroń stały się marką samą w sobie.
Agnieszka Widera
REKLAMA
REKLAMA