Polsce grożą milionowe kary
Od 1 stycznia 2016 roku, na mocy zobowiązań wobec Unii Europejskiej, polskie oczyszczalnie nie będą miały prawa składować osadów ściekowych. Za nierespektowanie tego zakazu Polska może być zmuszona do płacenia kar w wysokości ponad 4 milionów euro dziennie – alarmuje Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie.
2015-06-22, 09:41
Posłuchaj
– Polski tak jak żadnego innego kraju nie stać na tak wysokie kary – przekonywała Klara Ramm-Szatkiewicz, ekspertka Izby. A kary są realne, bo aż jedna trzecia osadów nadal podlega składowaniu.
– Osad traktowany jest jak ściek. Jest to „błoto” powstające ze ścieków. Traktowany jest jako odpad – więc teoretycznie można by go składować - jednak ten odpad zawiera różne substancje i jest bogaty energetycznie. Dlatego nie można go po prostu składować, trzeba go w jakiś sposób wykorzystać – przekonywała ekspertka w Polskim Radiu 24.
Potrzebne inwestycje o wartości 2 mld zł
Do osadów przetwarzania potrzebne są kolejne inwestycje o wartości przynajmniej 2 miliardów złotych – według planów zawartych w projekcie aktualizacji Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych. – Z osadami trzeba postępować tak, by nie zaszkodzić środowisku. Mogą być one odpowiednio wykorzystywane, jednak trzeba to robić odpowiedzialnie – mówiła Klara Ramm-Szatkiewicz.
Osad można wykorzystać jako nawóz
Osad może być doskonałym nawozem. Trzeba jednak uważać, by nie było w nim różnego rodzaju bakterii i substancji szkodliwych, oraz żeby nie stosować go nadmiernie, gdyż wówczas można doprowadzić do nadmiernego użyźnienia gleby - co też jest szkodliwe – przekonywał gość Polskiego Radia 24. Jako kompost, podkład do terenów zielonych w miastach, osad idealnie się do tego nadaje. - W Szwajcarii została zrekultywowana ogromna góra narciarska z wykorzystaniem osadu ściekowego - mówiła Klara Ramm-Szatkiewicz.
Polskie oczyszczalnie nieprzystosowane do nowych przepisów
Zakaz składowania osadów wejdzie ostatecznie w życie za niespełna pół roku.
Tymczasem wiele mniejszych i starszych oczyszczalni nie dysponuje instalacjami do przetwarzania osadów i odprowadza je wciąż na składowiska komunalne, co stanie się praktyką zakazaną już za kilka miesięcy. Przystosowanie jednej oczyszczalni do suszenia osadów może kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych.
Potrzebna ogólnopolska strategia
Za przystawanie polskich oczyszczalni odpowiadają w głównej mierze samorządy. Przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne potrzebują wsparcia, a do tego niezbędna jest ogólnopolska strategia. Pozwolić to może na przyłączenie się np. mniejszych wodociągów do większych. Szansa na wyrobienie się w czasie są niewielkie – zwłaszcza, że potrzebne są do tego blisko 2 mld złotych. Te pieniądze przeznaczone powinny być na systemy osuszania, czyli m.in. suszarnie osadów. Osad można suszyć też np. na słońcu – jednak potrzebne są do tego sprzyjające warunki atmosferyczne.
Spalarnie w jedenastu polskich oczyszczalniach
Jedenaście dużych polskich oczyszczalni posiada spalarnie, ale używają ich przede wszystkim do utylizacji własnych osadów.
Inne oczyszczalnie mogą przekazywać odpady do spalania np. w cementowniach,
ale warunkiem wstępnym, by było to mniej lub bardziej opłacalne, musi być wysuszanie osadów przez ich dostarczyciela posiadającego odpowiednie instalacje w tym celu. Z kolei dla już posiadających stosowne instalacje lub finalizujących takie inwestycje, opłacalne może być na pewno wytwarzanie z osadów biogazu.
Zdaniem IGWP, dla pełnego sprostania wyzwaniu unijnych zobowiązań pilnie potrzebny jest plan ogólnopolskiej strategii zagospodarowania osadów ściekowych. Na razie powołany został zespół, ds. tworzenia strategii zagospodarowania osadów, w skład którego weszli również przedstawiciele IGWP.
Dominik Olędzki, awi