Ministerstwo Finansów chce naszych pieniędzy

Ministerstwo Finansów wyciąga rękę po nasze pieniądze. W zamian gwarantuje zysk na poziomie dwóch procent. 1. listopada rusza sprzedaż jedenastomiesięcznych obligacji skarbowych. Czy okażą się one konkurencją dla lokat bankowych?

2015-10-30, 10:16

Ministerstwo Finansów chce naszych pieniędzy
. Foto: Pixabay

To nie pierwsza tego rodzaju oferta specjalna skierowana do skierowana do nabywców indywidualnych. Wcześniej były: „Listopadowa 13” (2013), „Lutowa 7” (2014), „Grudniowa 14” (2014). Cieszyły się one sporym zainteresowaniem i dlatego też resort, przygotował kolejną edycję krótkookresowych obligacji skarbowych.

Wyjście naprzeciw…potrzebom budżetu

- Podstawowym celem jest wyjście naprzeciw zapotrzebowaniu klientów odnośnie określonych konstrukcji. Kolejnym elementem jest to, że wypuszczenie takiej oferty specjalnej do tej pory pociągało za sobą zainteresowanie pozostałą ofertą obligacji. Oczywiście nowy instrument służy także finansowaniu potrzeb pożyczkowych budżetu państwa - mówi Bogdan Klimaszewski, wicedyrektor Departamentu Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów.

A że właśnie rozpoczyna się prefinansowanie roku 2016, to dodatkowe środki w publicznej kasie są niezbędne. Dzięki "Listopadowej 11", Ministerstwo Finansów chce pozyskać miliard złotych. Ale - jeśli zainteresowanie będzie duże - ten limit może być zwiększony.

- W listach emisyjnych zawsze wskazujemy limit do którego możliwa jest sprzedaż obligacji. Oczywiście w przypadku zwiększonego popytu, ten limit również może zostać zmieniony aneksem do listu emisyjnego – wyjaśnia przedstawiciel resortu.

REKLAMA

Obligacja-edukacja

Pieniądze jednak to nie wszystko, bo jak dodaje Bogdan Klimaszewski, oferta ma także walor edukacyjny: pokazuje, jak funkcjonują finanse państwa i kształtuje postawy propaństwowe.

- Jeden z celów oferty specjalnej, jaką jest „Listopadowa 11”, to zwiększenie udziału nabywców indywidualnych: osób fizycznych, stowarzyszeń, fundacji, organizacji zawodowych w finansowaniu potrzeb pożyczkowych budżetu państwa.

Konkurencja dla lokat bankowych?

Jarosław Sadowski, główny analityk firmy Expander, przyznaje, że oferta Ministerstwa Finansów jest ciekawa, ale zaznacza jednocześnie, że nie spowoduje ona masowego odpływu depozytów z banków.

- Jeżeli porównamy to ze średnim rocznym oprocentowaniem lokat, które w tej chwili są oferowane na rynku, to się okaże, że średnio wynosi ono 1,81 procent, tu mamy w skali roku 2 procent, więc nawet więcej. Zyski co prawda zachęcają nas do podejmowania ryzyka, czy dowiedzenia się czegoś, ale pod warunkiem, że są one istotne. Jeżeli jest to mniej więcej tyle samo co w banku, to taki przeciętny człowiek, który nigdy obligacji nie kupował, raczej na to się nie zdecyduje.

REKLAMA

Więcej tylko z gwiazdką

Z drugiej jednak strony, obecnie na rynku trudno dostać oprocentowanie wyższe niż 2 procent. Chyba że są to oferty z dodatkowymi gwiazdkami.

- Są oczywiście oferty dające 3,5-5 procent w skali roku, ale są one powiązane z jakimś dodatkowym wymogiem: albo musimy być nowym klientem, albo – nie dość, że musimy być nowym klientem – musimy założyć rachunek, czasami jeszcze na ten rachunek musi wpływać nasze wynagrodzenie – mówi Jarosław Sadowski.

Obecnie wartość obligacji skarbowych, będących w posiadaniu Polaków, wynosi 10 miliardów złotych. Dla porównania - w bankach, funduszach inwestycyjnych i na polisach mamy zgromadzonych ok. 800 miliardów złotych.

Błażej Prośniewski

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej