Zmiana reguły wydatkowej: prezydent podpisał ustawę. Potencjalny limit wydatków większy o 5,7 mld zł
Uzależnienie reguły wydatkowej od celu inflacyjnego NBP - zakłada nowelizacja ustawy o finansach publicznych, którą podpisał prezydent Andrzej Duda.
2015-12-21, 11:50
Przygotowana przez posłów PiS i uchwalona przez parlament nowela wprowadza zmianę w tzw. regule wydatkowej. Znajdujący się w niej wskaźnik inflacji (CPI) wraz z korektą błędów jej prognoz ma zostać zastąpiony tzw. sztywnym celem inflacyjnym NBP w wysokości 2,5 proc. Opozycja krytykowała tę zmianę, twierdząc, że jest psuciem finansów państwa, służącym jedynie realizacji obietnic wyborczych partii rządzącej.
Wiceminister finansów Leszek Skiba informował w toku prac parlamentarnych, że zmiana umożliwi zwiększenie potencjalnego limitu wydatków w przyszłym roku o 5,7 mld zł. Przyznał, że chodzi też o wprowadzenie możliwości wykorzystania dochodów "jednorazowych i tymczasowych", takich jak dochód z aukcji LTE (9,2 mld zł) w 2016 roku, ale bez zwiększania deficytu.
Wyjaśnił, że zastąpienie w dotychczasowej regule zapisu o wskaźniku prognozowanej inflacji celem inflacyjnym NBP, wynoszącym 2,5 proc. eliminuje element, który "zaburza cały system". - Problem jest w błędach prognoz inflacji, które ograniczają wzrost wydatków - mówił Skiba.
Powiązany Artykuł
Wydatki budżetowe w przyszłym roku będą wyższe. Co to oznacza dla stabilności finansów publicznych?
Ekonomiści: to umożliwi realizację obietnic wyborczych
Ekonomiści mówili, że zmiana stabilizującej reguły wydatkowej ma umożliwić PiS spełnienie wyborczych obietnic. Ich zdaniem poluzowanie kagańca zabezpieczającego przed nadmiernym wzrostem wydatków może jednak być - choć nie musi - groźnym precedensem.
Według ekonomisty z Raiffeisen Polbank Michała Burka taka polityka fiskalna może być negatywnie oceniona zarówno przez Komisję Europejską, jak i inwestorów na rynku długu. Z jednej strony Polsce grozi ponowne objęcie procedurą nadmiernego deficytu, a z drugiej strony inwestorzy mogą żądać dodatkowej premii za ryzyko.
"Zmiana otwiera furtkę do zwiększenia wydatków"
Także główny ekonomista z Societe Generale Jarosław Janecki uważa, że zmiana otwiera furtkę do zwiększenia wydatków i realizacji przedwyborczych zapowiedzi PiS-u. - Byłoby to niemożliwe w przyszłym roku, gdyby reguła wydatkowa funkcjonowała w takiej postaci, jak obecnie. Z punktu widzenia jednego roku nie musi to być bardzo niebezpieczne, bowiem wiemy, jakiego rodzaju dodatkowe wydatki się pojawią. Ale patrząc z dłużej perspektywy widać ryzyko, że furtka ta będzie przez polityków nadmiernie wykorzystywana i będziemy mieli do czynienia ze zwiększającą się nierównowagą w finansach publicznych - ocenił Janecki.
- O ile dodatkowe wydatki ponad zakładaną regułę niosą duże ryzyko destabilizacji finansów publicznych, to jednak musimy pamiętać, że jeżeli po stronie dochodowej pojawiają się nowe źródła finansowania tych wydatków, ryzyko to jest zmiękczane - zastrzegł ekonomista. Wskazał, że z takim przypadkiem mamy do czynienia w 2016 r., bowiem rząd zaplanował dodatkowe dochody m.in. z nowego podatku od aktywów finansowych, czy z podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. - Duży znak zapytania dotyczy tego, co będzie poza 2016 r. - dodał Janecki.
Uzasadnienie do projektu
Przygotowana przez posłów PiS nowela ustawy o finansach publicznych modyfikuje formułę stabilizującej reguły wydatkowej (SRW). Znajdujący się w niej wskaźnik inflacji (CPI) wraz z korektą błędów jej prognoz ma zostać zastąpiony sztywnym celem inflacyjnym NBP (obecnie 2,5 proc.). Ponadto zmiana ma zwiększyć limit wydatków "w przypadku przewidywanej realizacji w roku budżetowym istotnych dochodów z działań jednorazowych i tymczasowych".
W uzasadnieniu do projektu jego autorzy napisali, że w formule SRW wyróżnia się część realną i nominalną. Część realna to ośmioletnia średnia realnej dynamiki PKB. Z roku na rok średnia ta zmienia się w małym stopniu, dzięki czemu można ją przewidzieć dość dokładnie, z dużym wyprzedzeniem.
"Część nominalną stanowił do tej pory prognozowany wzrost cen, tj. dynamika CPI uzupełniona o korektę błędnych prognoz. Związana z rosnącą zmiennością inflacji nieprzewidywalność tej kategorii stanowi jednak czynnik znaczącej niepewności w procesie budżetowym" - napisali autorzy projektu.
Wskazano, że konieczne było dokonanie wcześniejszego niż pierwotnie zakładano przeglądu formuły reguły i wyeliminowanie wady, która ma miejsce w części nominalnej reguły. "W efekcie zaproponowano zastąpienie jednorocznego wskaźnika CPI i korekty błędów prognoz CPI celem inflacyjnym NBP (obecnie 2,5 proc.). Dzięki wprowadzeniu tej zmiany część nominalna, podobnie jak realna, będzie bardziej przewidywalna, co zapewni większą stabilność polityki fiskalnej" - uzasadniono.
PAP, awi
REKLAMA