8 lat po upadku Lehman Brothes. Ekonomiści: skutki będziemy odczuwać jeszcze wiele lat

Świat nie otrząsnął się jeszcze z kryzysu finansowego z 2008 - twierdzą goście "Pulsu Gospodarki" w Polskim Radiu 24. Dziś mija osiem lat od upadku banku Lehman Brothes, a to z kolei uruchomiło serię dramatycznych wydarzeń.

2016-09-15, 13:28

8 lat po upadku Lehman Brothes. Ekonomiści: skutki będziemy odczuwać jeszcze wiele lat
Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej", Michał Dybuła, główny ekonomista banku BGŻ BNP Paribas, Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Foto: PR24

Posłuchaj

Puls gospodarki cz. 2 – gośćmi Polskiego Radia 24 byli Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej", Michał Dybuła, główny ekonomista banku BGŻ BNP Paribas, Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Już w pierwszym kwartale 2009 roku światowa gospodarka pogrążyła się w recesji.  I choć obecnie zagrożenie całkowicie nie minęło, to dziś jesteśmy bardziej świadomi - mówi Michał Dybuła,  główny ekonomista banku BGŻ BNP Paribas.

- Jest o wiele większa świadomość tego, że są instytucje finansowe, które mają systemowe znaczenie w kontekście globalnym, i muszą byś szczególnie nadzorowane i regulowane, oraz muszą mieć dodatkowe bufory kapitałowe. W sytuacji kiedy dochodzi do zawirowań niezależnie czy one są zawinione, czy nie, musi być gwarancja, że banki centralne udzielą pomocy, jako pożyczkodawca ostatniej deski ratunku. To już się zmieniło. Wiadomo, że zacieśnianie reguł gry w sektorze finansowym ma też swoje koszty, zredukowana została akcje kredytowa, a to oznacza, że tempo wzrostu inwestycji na świecie pozostaje rachityczne – wyjaśnia ekspert.


Posłuchaj

Michał Dybuła, główny ekonomista banku BGŻ BNP Paribas o skutkach kryzysu 0:59
+
Dodaj do playlisty

Jest jeszcze wiele do zrobienia

Jednocześnie jednak - jak zauważa Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - do dziś nie wyeliminowaliśmy wszystkich czynników ryzyka, które mogę tę kryzysową lawinę ponownie uruchomić.

- Pewne zalążki tego kryzysu nie zostały do dziś zlikwidowane. Chodzi m.in. o sposób emisji niektórych instrumentów, nazywanych toksycznymi. Miały one tendencje, że przechodziły transgranicznie z państwa do państwa i mogły wygenerować szok w systemie finansowym. Z tym nowe regulacje trochę sobie radzą. Wsparcie dają również banki centralne w postaci luzowania ilościowego. Nadal jednak banki zbyt mało mają kapitałów własnych. Brakuje rozdzielnia bankowości inwestycyjnej od komercyjnej. Motywacja w systemie finansowym również pozostawiają wiele do życzenia, mowa m.in. o bonusach. Cały czas tlą się zalążki potencjalnego przyszłego kryzysu – ostrzega ekspert.

REKLAMA


Posłuchaj

Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Zakładu Ubezpieczeń Społecznych: zagrożenie kryzysem nie minęło 0:58
+
Dodaj do playlisty

Nie ma takich instytucji, które upaść nie mogą

A Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej" dodawał, że pewni możemy być jednego - kryzys wszystko zmienił

- Ważną zmianą po tych wydarzeniach jest wprowadzenie do wolnego rynku dwóch słów: nadzór i regulacja. Wcześniej one w tym kontekście nie funkcjonowały. Interwencje państw w jakimś sensie widzimy do dziś, nawet jeśli one oznaczają silniejszy nadzór nad bankami. Skutki odczuwany do dziś i będziemy jeszcze przez wiele lat odczuwać. Kryzys nauczył nas, że nie ma takich instytucji, które upaść nie mogą – ostrzega ekspert.


Posłuchaj

Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej": nie ma takich instytucji, które upaść nie mogą 0:48
+
Dodaj do playlisty

 

Krach na światowych giełdach 2008 roku miał swoje źródło w kryzysie na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych, który w pełni ujawnił się w połowie 2007, choć jego symptomy były widoczne już wiele miesięcy wcześniej. Przez kilka lat w Stanach Zjednoczonych obniżano stopy procentowe - do 1 procenta w 2003 roku - co zachęcało do zaciągania kredytów. Instytucje kredytowe, ignorując zasady finansowania, przyznawały tzw. kredyty subprime, czyli kredyty wysokiego ryzyka, osobom bez zdolności kredytowych. Kiedy w latach 2005-2006 amerykańskie stopy procentowe i tym samym odsetki kredytów subprime poszły w górę, wielu właścicieli domów nie było w stanie spłacać kredytu. Banki zaczęły przejmować nieruchomości i wystawiać je na sprzedaż, co ze względu na zwiększoną podaż, bardzo obniżyło ceny domów. W okresie od początku 2006 do połowy 2007 roku ceny nieruchomości spadły tak znacznie, że amerykańska bańka pękła, a skutki tego faktu zaczął odczuwać cały świat.

REKLAMA

Błażej Prośniewski, abo

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej