Skiba: Wejście w tej chwili do strefy euro niezbyt korzystne dla gospodarki

Polska uczestniczy w dyskusji o przyszłości strefy euro, ale wchodzenie do niej w tym momencie nie byłoby dla nas korzystne, m.in. dlatego, że poziom stóp proc. EBC jest w tej chwili za niski dla polskiej gospodarki - mówił podczas debaty "Polska w strefie euro" wiceszef MF Leszek Skiba.

2018-04-18, 17:11

Skiba: Wejście w tej chwili do strefy euro niezbyt korzystne dla gospodarki
euro. Foto: pixabay

Debata została zorganizowana w środę w Sejmie przez szefa sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju Jerzego Meysztowicza (Nowoczesna) oraz BCC i redakcję "Rzeczpospolitej".

Wziął w niej udział m.in. wiceminister finansów Leszek Skiba, który mówił m.in. że "projekt euro" jest w interesie Polski i nasz kraj uczestniczy cały czas w dyskusji o przyszłości tej strefy. Nasze stanowisko, jak mówił, jest "centrowe" względem różnych skrajnych pomysłów dotyczących przyszłości strefy euro.

Zagrożenia dla gospodarki

Dodał, że są jednak różne zagrożenia dla polskiej gospodarki, z jej obecnymi parametrami, związane z ewentualnym szybkim wejściem do strefy euro. Wejście do strefy oznaczałoby na przykład, że rezygnujemy z różnic kursowych jako instrumentu oddziaływania na gospodarkę.

- To są dwa najważniejsze parametry. To że kurs jest cały czas narzędziem amortyzacji, poza tym poziom stóp EBC jest w tej chwili zbyt niski dla polskiej gospodarki - powiedział Skiba.

REKLAMA

Decyzje polityczne

Dodał zarazem, że jeśli wskaźniki te się zmienią, wtedy "powinna zapaść decyzja polityczna" w sprawie ewentualnego wejścia do strefy euro. Zwrócił bowiem uwagę, że są kraje, których gospodarka cechuje się takimi parametrami, że wejście do strefy euro nie byłoby dla niej niekorzystne, a mimo to nie podejmują one politycznej decyzji w tej sprawie.

W dyskusji dominowały głosy zwolenników wejścia do strefy euro. Były wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far przekonywał, że wejście do strefy euro stwarza dla Polski dalsze szanse rozwojowe. Obecność w tej strefie, dodał, oznacza też pewne zabezpieczenie obywateli przed ewentualnymi nieodpowiedzialnymi decyzjami gospodarczymi polityków.

Co na to konstytucja? 

Były wicemarszałek Sejmu Jan Król przekonywał z kolei m.in., że zdaniem niektórych konstytucjonalistów wejście do strefy euro nie wymaga, wbrew rozpowszechnionej opinii, zmiany ustawy zasadniczej. Art. 227, w którym jest mowa, że "centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski" oraz "przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej", może być w opinii Króla interpretowany jako "artykuł informacyjny".

Z drugiej strony jest też art. 90, który daje państwu prawo do zrzeczenia się części kompetencji organów władzy na rzecz organizacji międzynarodowej, choć wymaga to zgody większości kwalifikowanej (dwie trzecie głosów) - zwracał uwagę Król. "Trzeba przekonywać opinię publiczną, że euro to szanse na lepsze życie" - podkreślał.

Zaokrąglanie cen po wejściu do strefy euro


Krzysztof Nowak z agencji Profile zwracał z kolei uwagę, że nie należy lekceważyć mitów na temat strefy euro, rozpowszechnionych w społeczeństwie. Jak bowiem w każdym micie, "jest w nich jakieś racjonalne jądro".  Jego zdaniem częściowo zgodny z prawdą może być mit, że po wejściu do strefy euro wszystko zdrożeje, bo rzeczywiście ceny mogą w nieznacznym, ale zauważalnym stopniu pójść w górę, zgodnie z tzw. "efektem cappuccino" (zaokrąglanie cen po wejściu do strefy euro).

Nie należy też lekceważyć faktu, że dla wielu Polaków złotówka, tak jak "orzeł, biało-czerwona flaga i Sienkiewicz" jest elementem narodowej tożsamości, więc trudno byłoby im się z nią rozstać.

Zdaniem Nowaka związane z euro lęki należy rozbrajać przez racjonalne argumenty, ale przede wszystkim takie, które będą trafiać do szerokiej opinii. Takim argumentem nie jest informacja, że Polska będzie się lepiej rozwijać, bo przeciętny Kowalski może uznać, że to go nie dotyczy. Lepszy już jest argument polityczny, że "będziemy tacy jak Niemcy i Francuzi", bo "Polak jest istotą potwornie zakompleksioną" i perspektywa zrównania z najbogatszymi społeczeństwami może być dla niego kusząca - przekonywał.

 PAP, NRG, kw

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej