Koronawirus uderzył w przewozy morskie. "Płyńcie jak najdłużej, bo nasze magazyny są pełne"

2020-06-05, 12:44

Koronawirus uderzył w przewozy morskie. "Płyńcie jak najdłużej, bo nasze magazyny są pełne"
Morze wyrzuciło na brzeg dziesiątki kontenerów/zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay

Warta ponad bilion dolarów branża przewozów morskich jest jedną z najbardziej poszkodowanych przez koronawirusa. Według ekspertów, przerwanie produkcji, łańcuchów dostaw oraz popytu na światowych rynkach spowodowało największy w historii spadek popytu na usługi kontenerowe na całym świecie.

Sytuację najlepiej oddają następujące zlecenia płynące do zleceniodawców wielkich kontenerowców: "Płyńcie z naszymi towarami jak najdłużej, wybierajcie odległe trasy, bo nasze magazyny są pełne".

Te zalecenia nie dziwią ekspertów, zamawiający przewozy detaliści - sprzedawcy, wielkie sieci itp., reagują w ten sposób na zmieniający się układ rynkowy, gdzie dominują niższe zamówienia i gwałtowny spadek popytu na właściwie wszystkie dobra konsumpcyjne.

Powiązany Artykuł

produkcja free1200.jpg
Wysokie bezrobocie, mniejszy eksport, spadek inwestycji. Koronawirus boleśnie uderzył w niemiecką gospodarkę

A to sprawi, że, jak pisze Shipping Intelligence Weekly, przewozy kontenerowe zmniejszą się w II kwartale tego roku o 11 procent, czyli więcej niż podczas kryzysu w 2008 r. Wtedy spadek wyniósł 9 procent.

Jeżeli taki spadek okaże się faktem, będzie to największy spadek w historii.

Dłuższy czas wysyłki oznacza również, że importerzy mogą opóźniać płatności dokonywane przy dostawie.

Nowa taktyka "płyńcie jak najdłużej" pozwala ograniczyć koszty i straty

Jak pisze Reuters, nowa taktyka nie tylko pozwala zaoszczędzić na kosztach, ale także pomaga dostosować się do potrzeb sprzedawców gotówkowych - wśród ich największych klientów - którzy są skazani na ogromne nadwyżki zapasów dzięki zamknięciu sklepów COVID-19 i załamaniu popytu konsumentów.

Reuters daje przykłady - od producenta odzieży sportowej Puma po silną sieć handlową Gap - wielu detalistów zmuszono do ograniczenia lub spowolnienia wysyłek nowych towarów. Niepokoje społeczne w Stanach Zjednoczonych spotęgowały ich problemy, dodatkowo zaciemniając perspektywę ożywienia na największym rynku sprzedaży detalicznej na świecie.

"Sprawcie, aby mój kontener opłynął Ziemię kilka razy"

Shereen Zarkani, globalny dyrektor sprzedaży Maersk, mówił Reuterowi: "Jeden klient powiedział nam: jeśli sprawisz, że mój kontener będzie kilka razy podróżował po całym świecie, byłoby dobrze".

- Istnieje wielu tradycyjnych sprzedawców detalicznych, którzy mają poważne kłopoty i, jak wiecie, niektórzy zaczęli bankrutować - tłumaczył inny sprzedawca. - Niektórzy klienci proszą nas o opóźnienie wysyłki i znaleźliśmy dla nich dodatkowe miejsce do przechowywania i magazynowania - dodał.

Na przykład dyrektor naczelny Pumy, Bjorn Gulden, powiedział, że zarządza nadwyżką zapasów, umieszczając je w płynących wolno statkach, licząc na ponowne otwarcie sklepów w Stanach Zjednoczonych i Europie.

Ilość odzieży przybywającej do Stanów Zjednoczonych statkiem spadła o prawie 20 proc. w okresie styczeń-maj w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, wynika z danych firmy technologicznej Descartes. Ilość mebli spadła o ponad 12 proc. w tym samym okresie, a fracht spadł o ponad 34 proc.

Pierwszy cios miał miejsce, gdy koronawirus zmusił Chiny do zamknięcia fabryk w lutym, odcinając dostawy odzieży, elektroniki i innych artykułów detalicznych na cały świat. Drugi nastąpił, gdy sklepy w Europie i Stanach Zjednoczonych zostały zamknięte.

Jednocześnie sprzedawcy online nie chcą spowolnienia

Jednocześnie spowolnienie wysyłki spowodowało bóle głowy u sprzedawców detalicznych działających w internecie. I dotyczy to takich potęg jak Walmart i Amazon, po sprzedawcę obuwia Rothy's, który nigdy nie przestał sprzedawać produktów – takich jak książki, buty do ćwiczeń, w sklepach online.

Teraz ci detaliści walczą o miejsce na mniejszej liczbie szybszych statków na pełnym morzu.

Jedni chcą szybciej, inni wolniej

- To, co widzimy, jest dość niejednoznaczne dla właścicieli ładunków, z których niektórzy wznawiają normalną wysyłkę swoich ładunków, inni żądają tras z dłuższymi czasami tranzytu - powiedział Reuterowi Marcus Leaver, dyrektor operacyjny frachtu morskiego w Hellmann Worldwide Logistics, która organizuje przesyłki dla firm detalicznych.

Hiszpański detalista Mango, który podczas pandemii kontynuował sprzedaż online, powiedział Reuterowi, że obserwuje wzrost liczby rezygnacji z usług przez firmy spedycyjne, co spowodowało niestabilność i "problemy z przestrzenią".

Dodał, że 99 proc. importu z Azji odbywa się teraz drogą morską, ponieważ koszty transportu tą drogą wzrosły z powodu braku lotów i pierwszeństwa dla sprzętu medycznego.

Przed branżą słabe perspektywy

Wydaje się, że powolne powracanie do normalności nie oznacza ulgi dla firm spedycyjnych, ponieważ ich klienci detaliczni mogą nadal odczuwać kłopoty finansowe w lipcu, kiedy zaczynają składać zamówienia na towary świąteczne i zimowe.

Jay Foreman, CEO z Florydy, dostawcy zabawek Basic Fun, który dostarcza towar takim sieciom detalicznym jak Walmart i Target Corp, powiedział Reuterowi, że spodziewa się w tym roku 20 proc. spadku działalności.

Rzeczywiście perspektywy sprzedaży detalicznej są słabe: Euromonitor prognozuje, że sprzedaż detaliczna w USA spadnie w tym roku o ponad 6 procent.

Reuters, jk

Polecane

Wróć do strony głównej