Finansiści uczciwsi od prawników?
Maklerzy próbują różnymi argumentami przekonywać, że zniesienie przez KNF licencji na ich zawód, będzie miało negatywne skutki dla rynku.
2010-08-18, 16:09
Proponowana przez UKNF likwidacja egzaminów i licencji na maklerów i  doradców ekonomicznych utrudni dobór kadr instytucjom finansowym i  zmniejszy bezpieczeństwo systemu - uważa Związek Maklerów i Doradców.  Ewentualna zmiana nie podoba się firmom z rynku finansowego.
 
Likwidację egzaminów państwowych oraz licencji dla doradców  inwestycyjnych, maklerów oraz aktuariuszy przewiduje projekt ustawy o  ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców.  Mogliby oni jednak zostać w każdej chwili wezwani do KNF na egzamin  sprawdzający. Zmiany przygotował resort gospodarki, ale propozycję  dotyczącą licencji zgłosił Urząd Komisji Nadzoru Finansowego.
Egzaminy  na maklera uczciwsze niż na prawnika?
Autorzy projektu  podkreślają konieczność odejścia od państwowego licencjonowania osób  fizycznych oraz sprawowania nad nimi nadzoru. UKNF tłumaczy na swojej  stronie internetowej, że na rynkach rozwiniętych, w tym w krajach  "starej" UE nie ma państwowego licencjonowania zawodów maklera czy  doradcy inwestycyjnego. Według urzędu licencje są niepotrzebną barierą  dla obywateli oraz przedsiębiorców.
Związek Maklerów i Doradców  uważa, że likwidacja egzaminów i licencji utrudni wejście na rynek  młodym osobom, zwłaszcza tym, które nie kończą uczelni ekonomicznych,  pogorszy warunki doboru kadr dla instytucji finansowych oraz zmniejszy  bezpieczeństwo systemu finansowego. Tymczasem maklerzy i doradcy  inwestycyjni odpowiadają za zarządzanie środkami o wartości ok. 300 mld  zł.
"To nie są egzaminy korporacyjne, jak np. w przypadku  egzaminów prawniczych. Egzaminy na maklera i doradcę są przeprowadzane  przez niezależny organ państwowy, dzięki czemu są jednymi z najbardziej  transparentnych. Nie stanowią bariery w dostępie do zawodu" - zwróciła  uwagę prezes ZMiD Magdalena Zajączkowska-Ejsymont.
Licencja  stała się certfytikatem
Poinformowała, że ZMiD przeprowadził  badania wśród ponad 40 największych instytucji zatrudniających osoby z  licencjami doradców i maklerów. Wynika z nich, że 83 proc. pytanych firm  uważa, iż egzaminy ułatwiają podjęcie zatrudnienia na rynku  kapitałowym, a 90 proc. opowiada się za pozostawieniem egzaminów. "Firmy  z rynku finansowego traktują licencje jako certyfikat potwierdzający  kwalifikacje. Ułatwia to rekrutację i zmniejsza ryzyko zatrudnienia  osoby niekompetentnej" - powiedziała.
Według niej, zniesienie  wymogu zatrudniania osób z licencjami może grozić powstawaniem  instytucji z góry nastawionych na działanie na szkodę klientów.  "Powstaje dużo nowych TFI czy domów maklerskich. Tymczasem im większy  rynek, tym trudniej go kontrolować" - powiedziała. Jej zdaniem obowiązek  zatrudniania osób z licencjami stanowi dodatkową prewencję, gdyż osoby  te podlegają nadzorowi KNF.
Szefowa ZMiD uważa, że nie można  mówić o fikcyjnym zatrudnianiu osób z licencjami (jak twierdzi UKNF -  PAP), skoro większość instytucji finansowych zatrudnia znacznie więcej  takich osób niż wynika to z obowiązku ustawowego. Dodała, że zmiana może  prowadzić do wzrostu nieprawidłowości na rynku kapitałowym, bowiem  osoby na nim pracujące nie będą już podlegały nadzorowi KNF, a jedynie  wymiarowi sprawiedliwości.
Zdaniem ZMiD egzaminy na maklerów i  doradców inwestycyjnych umożliwiają wejście na rynek kapitałowy osobom,  które nie są absolwentami kierunków ekonomicznych. Wśród doradców i  maklerów są fizycy, matematycy, informatycy czy też lekarze. "Po  likwidacji egzaminów osoba, która kończy tego typu studia, nie będzie  miała szans na zatrudnienie na rynku kapitałowym. Nie będzie miała jak  udowodnić pracodawcy, że posiada odpowiednią wiedzę" - powiedziała  Zajączkowska-Ejsymont. Dodała, że zainteresowanie licencjami jest duże.  Do egzaminu na maklera dwa razy w roku podchodzi po ok. 500 osób, a na  doradcę po 150 osób.
"Egzamin interwencyjny" to pomysł mało  znany na świecie
Skrytykowała też pomysł "egzaminów  interwencyjnych". Jej zdaniem takiego rozwiązania nie ma nigdzie na  świecie, a w Polsce żadna grupa zawodowa nie jest weryfikowana w  zakresie swoich kompetencji w taki sposób.
Zwróciła uwagę, że  niestawienie się na egzamin lub jego niezaliczenie może wiązać się z  odsunięciem od wykonywanych czynności. "Stanowi to zatem odejście od  przyznawania prawa do wykonywania określonego zawodu osobom  kompetentnym, po zweryfikowaniu ich wiedzy i umiejętności, na rzecz  bardzo nietransparentnego sposobu odbierania możliwości wykonywania  zawodu. Istnieje więc znaczące ryzyko, że będzie to system uznaniowy.  Uznaniowość może natomiast prowadzić do nadużyć" - ostrzegła.
Według  Zajączkowskiej-Ejsymont, licencje występują w wielu krajach, zarówno w  rozwijających się, takich jak np. Bułgaria, ale również w tych  najbardziej rozwiniętych jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania. W  tym ostatnim kraju system licencji jest znacznie bardziej rozbudowany  niż w Polsce, a nadzorca przekazał kompetencje do egzaminowania kilku  instytucjom.
"Na całym świecie zmiany idą w kierunku zwiększenia  nadzoru nad rynkiem finansowym. Ostatni kryzys pokazał, że środki  nadzoru należy wzmacniać. Dziwi więc, że polski nadzorca idzie w  kierunku przeciwnym do trendów globalnych" - podkreśliła.
Pomysł  zniesienia licencji dla maklerów i doradców inwestycyjnych krytykują  także instytucje finansowe, które ich zatrudniają. Izba Zarządzających  Funduszami i Aktywami uważa, że zmiany są "przedwczesne i zbyt  pochopne". Negatywnie ocenia projekt KNF zarówno "z punktu widzenia  inwestorów, jak i instytucji rynku kapitałowego".
Natomiast w  opinii Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych obecne kryteria dostępu  do zawodu maklera i doradcy inwestycyjnego są w pełni transparentne.  Izba zwraca uwagę, że cechy takiej nie będzie miał egzamin  interwencyjny. "Dziwi nas zatem pomysł zastąpienia działającego prawie  20 lat sprawdzonego systemu systemem niesprawdzonym i nigdzie na świecie  niestosowanym" - napisano w stanowisku IGTE.
Z kolei w ocenie  stowarzyszenia międzynarodowych certyfikowanych analityków  inwestycyjnych (Association of Certified International Investment  Analyst) projekt KNF idzie wbrew trendom światowym. "Po kryzysie w  latach 2007-2009 na światowych rynkach widoczna jest tendencja do  zwiększenia bezpieczeństwa inwestorów, roli nadzoru, organizacji  zawodowych i edukacji uczestników rynku" - napisała organizacja w swoim  stanowisku.
Licencje prowadzą do fikcyjnego zatrudnienia
W  uzasadnieniu do projektu jego autorzy wskazali na "szereg negatywnych  zjawisk" będących konsekwencją obecnych przepisów. Chodzi np. o  obowiązek zatrudniania osób z licencjami, przy jednoczesnym braku  obowiązku wykonywania przez nie określonych czynności.
"Z powodu  niskiej liczby np. doradców inwestycyjnych, w praktyce występuje więc  "fikcyjność zatrudnienia" osób licencjonowanych, a czynności wykonywane  są często bez licencji" - napisano w uzasadnieniu.
Według UKNF  zmiana poprawi efektywność nadzoru, gdyż skupi się ono jedynie na  instytucjach, zniesie bariery w dostępie do zawodu. "Kierunek zmian  odpowiada kierunkowi rozwoju rynku finansowego, który dojrzał do  samoregulacji w tym zakresie. Rynek sam najlepiej określa potrzeby  dotyczące zatrudniania osób" - uważają autorzy projektu.
tk