Macron wygrywa wyścig o fotel prezydenta. Nad Francją wisi tymczasem widmo gospodarczego kryzysu

Emmanuel Macron pokonał liderkę skrajnej prawicy Marine Le Pen, ale jego druga kadencja może być jeszcze bardziej wyboista niż pierwsza, z rosnącą opozycją polityczną i wrzącym niezadowoleniem społecznym.

2022-04-25, 09:00

Macron wygrywa wyścig o fotel prezydenta. Nad Francją wisi tymczasem widmo gospodarczego kryzysu
Prezydent Francji Emmanuel Macron reaguje na scenie obok swojej żony, pierwszej damy Brigitte Macron, po tym, jak został ponownie wybrany na prezydenta, w wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich w 2022 r., podczas wiecu zwycięstwa na Champ de Mars w Paryżu.Foto: Forum/ BENOIT TESSIER

Podczas gdy zwolennicy Macrona cieszyli się z ciężko wywalczonej reelekcji na niedzielnym wiecu pod wieżą Eiffla, on sam przyznał w powyborczym przemówieniu, że wielu ludzi, którzy na niego głosowali, zrobiło to, aby zablokować Le Pen, a nie dlatego, że popierają jego idee.

- Nikt nie zostanie pominięty - powiedział Macron, któremu towarzyszyła jego żona Brigitte. - Ta kolejna era nie będzie taka sama jak ostatnia kadencja, wymyślimy nowy sposób działania razem, na lepsze pięć lat.

Wybory parlamentarne w czerwcu

Następna przeszkoda - dopiero za kilka tygodni. Czerwcowe wybory parlamentarne określą skład rządu, na którym Macron będzie musiał polegać, aby zrealizować plany reform, które byłyby bezprecedensowym wstrząsem dla francuskiego państwa opiekuńczego. Nowo wybrani prezydenci zazwyczaj nie mogą liczyć na większość w parlamencie, gdy wybory parlamentarne następują bezpośrednio po wyborach prezydenckich, ponieważ frekwencja wśród zwolenników wszystkich pokonanych kandydatów jest zazwyczaj niska.

W swoim przemówieniu Le Pen była jednak wyzywająca, obiecując stworzenie silnego bloku opozycyjnego w parlamencie. Z kolei twardogłowy Jean-Luc Melenchon, po zdobyciu większości głosów lewicy w pierwszej turze, myśli o zostaniu premierem. Ma on nadzieję, że przeniesie ten impet na wybory parlamentarne i zmusi Macrona do niezręcznej i podatnej na patową sytuację "kohabitacji". Nawet jeśli Macronowi uda się zdobyć większość lub zawrzeć realny pakt koalicyjny, będzie musiał zmierzyć się z oporem na ulicach wobec swoich planów reform, zwłaszcza reformy emerytalnej, która stopniowo podniosłaby minimalny wiek emerytalny z 62 lat do 65 lat.

REKLAMA

Gorący emerytalny kartofel

Emerytury są zawsze gorącym tematem we Francji, a niższy wynik Macrona w porównaniu z wyborami w 2017 roku oznacza, że nie będzie miał takiej samej możliwości wprowadzania reform, jaką miał pięć lat temu, mimo że został pierwszym od ciągu dwóch dekad francuskim prezydentem wybranym ponownie.

- Jego wybór jest wyborem domyślnym. Ryzykuje, że jeśli będzie chciał wdrożyć delikatne reformy, takie jak emerytalna, zostanie kaczką z kulawą nogą w obliczu dużego niezadowolenia społecznego - powiedział Christopher Dembik, ekonomista Saxo Bank.

W trakcie kampanii wyborczej był on wielokrotnie upominany przez rozzłoszczonych wyborców w sprawie reformy emerytalnej, co zmusiło go do zadeklarowania ewentualnego ograniczenia wieku emerytalnego do 64 lat. Philippe Martinez, szef wspieranego przez komunistów związku zawodowego CGT, jednego z największych we Francji, ostrzegł już Macrona, że "nie będzie dla niego miesiąca miodowego" i może spodziewać się demonstracji, jeśli nie wycofa się całkowicie z tych planów.

Rosną koszty życia

Kolejną niestabilną kwestią, z którą trzeba będzie się zmierzyć bezpośrednio po wyborach, będą gwałtownie rosnące ceny energii.

REKLAMA

Rząd Macrona ograniczył ceny energii elektrycznej i zaoferował obniżki cen na stacjach benzynowych do czasu zakończenia wyborów. W czasie kampanii wyborczej zapowiedział, że będzie chronił wyborców tak długo, jak będzie to konieczne, ale nie podał żadnego terminu. Nie ulega wątpliwości, że w pewnym momencie trzeba będzie zakończyć te kosztowne działania.

Tymczasem ustawodawcy mówią, że wyborcy już narzekają na gwałtowny wzrost cen różnego rodzaju podstawowych produktów, takich jak olej słonecznikowy, produkowany w dużej części na Ukrainie, ryż czy chleb. W 2018 r. rosnące ceny na stacjach benzynowych wywołały we Francji największe niepokoje społeczne od czasu rewolty studenckiej w 1968 r., a rebelia "żółtych kamizelek" spowodowała wielomiesięczne zamieszki w Paryżu i całej Francji.

Macron będzie więc musiał postępować ostrożnie, jeśli nie chce, by znów doszło do eksplozji społecznego niezadowolenia. Jego pierwsza kadencja obfitowała w gafy PR-owe, które sprawiały, że był postrzegany jako arogancki lub protekcjonalny. Wielu Francuzów go nie znosi: jeden z uczestników kampanii wyborczej powiedział mu prosto w twarz, że jest "najgorszym prezydentem V Republiki".

Polityczni sojusznicy ostrzegają, że będzie musiał w większym stopniu konsultować się z ustawodawcami, związkami zawodowymi i społeczeństwem obywatelskim oraz odejść od odgórnego stylu rządzenia z pierwszej kadencji, który sam określił jako "jowiszowy".

REKLAMA

- Emmanuel Macron dostał wiadomość: nie może decydować o wszystkim z góry, nie jest szefem firmy - powiedział Patrick Vignal, ustawodawca. - Musi zaakceptować ideę negocjacji, konsultacji - dodał.

Czytaj także:

PolskieRadio24.pl/ Reuters/ mib

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej