Czy opłaca się sprzedać roszczenie frankowe? Szybkie pieniądze, ale problem pozostaje
Zmęczony walką z bankiem? Kusi cię wizja szybkiej gotówki i zamknięcia sprawy kredytu frankowego raz na zawsze? Na rynku pojawiły się firmy oferujące odkup twojego roszczenia. Przedstawiają to jako najprostszą i najszybszą drogę do odzyskania pieniędzy. Jednak, jak ostrzegają prawnicy, jest to droga na skróty, która omija najważniejszą kwestię: sprzedaż roszczeń do zwrotu pieniędzy nie rozwiązuje umowy z bankiem, a kredyt dalej będzie wiążący.
2025-07-18, 15:26
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Oferta: Firmy proponują szybką gotówkę w zamian za przejęcie twojego roszczenia wobec banku. Unikasz kosztów i wieloletniego procesu sądowego.
- Finanse: Sprzedając roszczenie, otrzymujesz od 10% do 50% wartości wygranej (dla typowych roszczeń o 230 000 zł wynosi to od 23 tys. zł do 115 tys. zł). Idąc do sądu, nawet po odliczeniu kosztów adwokata, zysk "na rękę" jest wyższy (w tym samym przypadku wynosiłby 175 500 zł).
- Największe ryzyko: Sprzedaż roszczenia NIE unieważnia twojej umowy kredytowej. Twój główny dług wobec banku (wypłacony kapitał) pozostaje, a bank nadal może cię o niego pozwać.
Od lat tysiące frankowiczów wygrywają w sądach z bankami, unieważniając toksyczne umowy i odzyskując setki tysięcy złotych. Skala problemu wciąż jest ogromna: obecnie w Polsce aktywnych pozostaje około 400 tysięcy umów frankowych, a ich łączna wartość przekracza 90 mld zł. Przy statystycznym prawdopodobieństwie wygranej sięgającym 97-99%, droga sądowa stała się sprawdzonym i skutecznym rozwiązaniem. Mimo to długi czas oczekiwania na wyrok sprawia, że część kredytobiorców rozważa alternatywy. Jedną z nich, aktywnie promowaną przez wyspecjalizowane podmioty, jest sprzedaż wierzytelności.
Frankowicze kontra banki. Dlaczego klienci wygrywają?
Podstawą wygranych spraw nie jest sam wzrost kursu franka, lecz fundamentalna wada prawna umów. Zawierały one klauzule abuzywne (niedozwolone), które przyznawały bankom jednostronne prawo do dowolnego ustalania kursów walut, przerzucając całość ryzyka kursowego na konsumentów. Bank stosował niższy kurs kupna przy wypłacie kredytu (sztucznie zwiększając zadłużenie w CHF) oraz wyższy kurs sprzedaży przy obliczaniu rat (co maksymalizowało wysokość raty). To właśnie stwierdzenie przez sąd nieuczciwego charakteru tych zapisów prowadzi do ich usunięcia i w konsekwencji do unieważnienia całej umowy.
⚖️ Cesja wierzytelności. Dlaczego sprzedajesz tylko pieniądze, a nie problem?
Kluczem do zrozumienia pułapki jest pojęcie "cesji wierzytelności". Zgodnie z prawem, sprzedajesz firmie jedynie "wierzytelność", czyli prawo do domagania się od banku zwrotu nadpłaconych pieniędzy. Nie sprzedajesz natomiast całej "umowy" ani "stosunku prawnego" z bankiem. Oznacza to, że po cesji firma staje się właścicielem twoich roszczeń o nadpłaty, ale ty wciąż pozostajesz stroną oryginalnej umowy kredytowej i jesteś zobowiązany do zwrotu kapitału. Dlatego właśnie sprzedaż roszczenia nie unieważnia kredytu.
Sprzedaż roszczenia to natychmiastowy zysk. Czym kuszeni są frankowicze?
Oferta firm skupujących roszczenia na pierwszy rzut oka wygląda niezwykle atrakcyjnie. Jej siła tkwi w trzech prostych obietnicach:
- Szybkie pieniądze: Zamiast czekać 3 do 6 lat na prawomocny wyrok, można otrzymać gotówkę w ciągu kilku tygodni.
- Zero wysiłku i kosztów: Kredytobiorca nie musi szukać prawnika ani ponosić początkowych kosztów obsługi prawnej.
- Koniec ze stresem: To propozycja dla tych, którzy chcą uniknąć bezpośredniego konfliktu z bankiem i stresu związanego z procesem sądowym.
Zwolennicy tego rozwiązania podkreślają, że jest ono przeznaczone dla specyficznej grupy kredytobiorców: osób, które nie posiadają środków na opłaty wstępne dla kancelarii, znajdują się w pilnej potrzebie finansowej lub których sytuacja życiowa i awersja do ryzyka nie pozwalają na wieloletni, stresujący proces. W ich opinii, świadomie akceptują niższą kwotę w zamian za natychmiastowe wsparcie finansowe i brak ryzyka procesowego.
- Zaletą cesji jest szybkie otrzymanie pieniędzy i ograniczenie aktywności frankowicza do minimum. Nie musi on szukać prawnika ani ponosić początkowych kosztów - przyznał adwokat Jakub Bartosiak, specjalizujący się w sprawach frankowych. Dodał jednak, że za tą wygodą kryją się ukryte koszty i fundamentalne ryzyka, o których przedstawiciele firm mówią niechętnie.
Kredyt frankowy: szybka gotówka czy walka o wszystko?
Porównanie trzech dróg do odzyskania pieniędzy od banku
Przykład: twoje roszczenie wobec banku
Załóżmy, że po unieważnieniu umowy w sądzie twoja łączna korzyść finansowa (zwrot nadpłat, umorzenie długu) wynosi 230 000 zł. Zobaczmy, ile z tej kwoty realnie do ciebie trafi.
Opcja 1: Sprzedaż roszczenia
Jak to działa? Sprzedajesz firmie prawo do twoich pieniędzy w zamian za szybką gotówkę. Unikasz kosztów i procesu sądowego.
Ile dostaniesz "na rękę"?
23 - 115 tys. zł
(czyli 10% do 50% wartości roszczenia)
Opcja 2: Ugoda z bankiem
Jak to działa? Idziesz na kompromis z bankiem. Zyskujesz mniej niż w sądzie, ale unikasz wieloletniego procesu.
Ile zyskasz?
46 - 69 tys. zł
(czyli 20% do 30% wartości roszczenia)
Opcja 3: Droga sądowa
Jak to działa? Z pomocą kancelarii pozywasz bank. Proces trwa kilka lat, ale daje szansę na pełne odszkodowanie i unieważnienie umowy.
Ile dostaniesz "na rękę"?
~175 500 zł
(po odliczeniu kosztów adwokata)
Największe ryzyko sprzedaży roszczenia
Sprzedaż roszczenia NIE unieważnia twojej umowy kredytowej. Oznacza to, że twój główny dług wobec banku (wypłacony kapitał) pozostaje, a bank nadal może cię o niego pozwać.
Co daje, a co zabiera sprzedaż roszczenia frankowego? Analiza adwokata
Szybkie zainkasowane pieniędzy nie oznacza, że można zapomnieć o kredycie. Jak wyjaśnił adwokat, wizyt w sądzie i tak nie unikniemy - ale będziemy tam pełnić tylko rolę świadka we własnej sprawie - a na dodatek nasza umowa z bankiem będzie dalej obowiązywać, co oznacza, że będzie on mógł zgłaszać się z roszczeniami o zwrot pieniędzy.
Ryzyko #1: Strata finansowa
Pierwszym i najbardziej oczywistym kosztem jest strata finansowa w porównaniu do wygranej na sali sądowej.
- Nabywcy cesji najczęściej oferują frankowiczom 30-50% wartości roszczenia. Zdarzają się też oferty znacznie niższe – w wysokości jedynie 10-15% - stwierdził Jakub Bartosiak. W praktyce więc, nawet przy lepszej ofercie, kredytobiorcy godzą się na dużą stratę. - Od razu tracą na tym 50-70%, a czasem nawet 85-90%, wartości roszczenia – podsumował ekspert.
Aby zobrazować, co te procenty oznaczają w praktyce, posłużmy się konkretnym przykładem. Załóżmy, że łączna korzyść finansowa dla kredytobiorcy z wygranej w sądzie i unieważnienia umowy została oszacowana na 230 000 zł. Zobaczmy, ile z tej kwoty faktycznie trafia do kieszeni kredytobiorcy w każdym ze scenariuszy.
💡 Sankcja kredytu darmowego. Inna broń w walce z bankiem
Walka z nieuczciwymi umowami to nie tylko domena "frankowiczów". Konsumenci, którzy zaciągnęli zwykłe kredyty gotówkowe (w złotówkach), również mają potężne narzędzie prawne – "sankcję kredytu darmowego". Jeśli bank w umowie o kredyt konsumencki popełnił błędy (np. nieprawidłowo naliczył koszty, nie poinformował o wszystkich opłatach), konsument może złożyć oświadczenie i spłacać sam kapitał, bez odsetek i innych kosztów. To pokazuje, że walka o swoje prawa z instytucjami finansowymi jest możliwa na wielu polach.
Koszty obsługi prawnej w procesie sądowym składają się zazwyczaj z opłaty wstępnej oraz premii za sukces (tzw. success fee). Załóżmy dla tego przykładu, że opłata wstępna dla kancelarii wyniosła 20 000 zł, a premia za sukces to 15% od uzyskanej korzyści.
- Droga sądowa (zysk "na rękę"): Od korzyści (230 000 zł) należy odjąć wynagrodzenie kancelarii (20 000 zł opłaty wstępnej + 34 500 zł premii za sukces). Do kieszeni kredytobiorcy trafia więc 175 500 zł.
- Ugoda z bankiem: Typowe propozycje ugodowe oferują korzyści rzędu 20-30% możliwej wygranej w sądzie. W tym przypadku oznaczałoby to od 46 000 zł do 69 000 zł.
- Sprzedaż wierzytelności: Przyjmując pełen zakres ofert (10-50%), kredytobiorca otrzymałby jednorazowo od 23 000 zł do 115 000 zł.
Nawet najlepszy scenariusz sprzedaży (115 000 zł) jest znacznie mniej korzystny niż zysk netto z drogi sądowej (175 500 zł), a dodatkowo, jak zobaczymy, nie rozwiązuje problemu długu.
📋 Jak wybrać dobrą kancelarię frankową? 5 sygnałów ostrzegawczych
Rynek usług dla frankowiczów jest ogromny, ale nie wszyscy oferenci są uczciwi. Na co zwrócić uwagę, wybierając prawnika?
Brak transparentności: Unikaj firm, które nie przedstawiają jasno na stronie internetowej zespołu prawników z imienia i nazwiska.
Ogromne opłaty wstępne: Bardzo wysoka opłata na start, nieproporcjonalna do pracy, może być sygnałem ostrzegawczym.
Gwarancja sukcesu: Żaden profesjonalny prawnik nie da ci 100% gwarancji wygranej w sądzie. Obietnice "pewnej wygranej" są nieetyczne.
Forma prawna "sp. z o.o.": Jak zauważa ekspert w artykule, kancelaria adwokacka lub radcowska oznacza osobistą odpowiedzialność prawnika. Spółka z o.o. ma odpowiedzialność ograniczoną.
Nacisk na szybką ugodę: Jeśli kancelaria od początku mocno naciska na podpisanie niekorzystnej ugody z bankiem, może to oznaczać, że nie chce prowadzić długiego sporu.
Ryzyko #2: Pozorne rozwiązanie problemu długu
To najważniejsza i często ukrywana pułapka. Sprzedaż wierzytelności nie oznacza końca problemów z bankiem. Ekspert podkreślił, że pozorne zamknięcie tematu to iluzja, a największy problem pozostaje nierozwiązany.
- Jednak większym problemem jest fakt, że bank może pozwać kredytobiorcę o zwrot kapitału. Cesja dotyczy tylko roszczeń majątkowych (np. zwrotu nadpłat). Natomiast nie eliminuje obowiązku zwrotu wypłaconego kapitału i nie dotyczy unieważnienia umowy (niezbędnego np. do wykreślenia hipoteki z księgi wieczystej nieruchomości) - wyjaśnił Bartosiak.
W praktyce oznacza to, że po otrzymaniu kwoty z cesji wciąż jesteś dłużnikiem banku i musisz zwrócić mu całą kwotę wypłaconego kapitału.
Ryzyko #3: Utrata kontroli nad procesem
Po podpisaniu umowy cesji tracisz jakikolwiek wpływ na dalszy los twojej sprawy. - Klient nie ma wpływu na podejmowane w toku procesu działania - wyjaśnił Jakub Bartosiak. Stajesz się jedynie świadkiem w procesie, który toczy się o twoje pieniądze, ale bez twojego udziału, mimo że i tak musisz się w sądzie pojawić.
🏦 Wyrok to nie koniec. Jak wygląda rozliczenie z bankiem po unieważnieniu umowy?
Artykuł wspomina, że po wygranej w sądzie trzeba "rozliczyć kapitał". Co to oznacza w praktyce? Sądy w Polsce stosują tzw. "teorię dwóch kondykcji". Oznacza to, że powstają dwa osobne roszczenia:
Bank musi oddać ci wszystkie wpłacone przez lata raty, co do grosza.
Ty musisz oddać bankowi całą kwotę kapitału, którą bank wypłacił ci w złotówkach na początku kredytu.
Ponieważ po wielu latach spłaty suma wpłaconych rat jest zazwyczaj wyższa niż kwota wypłaconego kapitału, ostatecznie to bank przelewa różnicę na twoje konto. Dopiero to obustronne rozliczenie zamyka sprawę.
Dla firmy finansującej twoja sprawa jest tylko jedną z setek w portfelu. - Dla nabywcy cesji rezygnacja (np. wskutek niedochowania terminu do wniesienia pisma albo zawarcia ugody) z jednej z setek czy tysięcy spraw jest nieistotna. Jednak dla kredytobiorcy zobowiązanie hipoteczne to często najważniejsze finansowe wyzwanie w życiu - ostrzegł adwokat.
Ryzyko #4: Ograniczona odpowiedzialność i ochrona prawna
Kolejną istotną różnicą jest poziom odpowiedzialności. Jak podkreślił Jakub Bartosiak, "prawnicy ponoszą osobistą odpowiedzialność za należyte działanie i zawsze są ubezpieczeni na wypadek popełnienia błędu".
Tymczasem "odpowiedzialność firm kupujących takie wierzytelności jest ograniczona. W przypadku spółek z o.o. jest to wskazane wprost w nazwie – »spółka z ograniczoną odpowiedzialnością«". Co więcej, jak zauważają niektórzy sędziowie, po cesji zmienia się charakter roszczenia: miejsce faktycznie pokrzywdzonego, indywidualnego konsumenta zajmuje profesjonalny podmiot, którego wyłącznym celem jest maksymalizacja zysku.
📈 400 tysięcy umów. Jak problem frankowy wpływa na cały system bankowy?
Artykuł podaje, że w Polsce wciąż aktywnych jest ok. 400 tysięcy umów frankowych o wartości ponad 90 mld zł. Ta ogromna skala sprawia, że problem "frankowiczów" to nie tylko indywidualne dramaty, ale też wielkie wyzwanie dla całej gospodarki. Banki, w których portfelach znajdują się te kredyty, od lat muszą tworzyć wielomiliardowe rezerwy finansowe na pokrycie przyszłych przegranych w sądach. Te rezerwy obniżają ich zyski, wpływają na notowania na giełdzie i są jednym z głównych czynników ryzyka, które monitoruje Komisja Nadzoru Finansowego w trosce o stabilność całego sektora bankowego w Polsce.
Dłuższa ścieżka kontra droga na skróty. Co obiecują adwokaci?
W kontrze do cesji stoi droga sądowa, która, choć dłuższa, jest sposobem na pełne rozwiązanie problemu. Korzyści są według Bartosiaka nieporównywalne:
Pełniejszy zysk: Tylko samodzielny proces z pełnomocnikiem daje szansę na odzyskanie większych pieniędzy. Jak przekazał ekspert, "samodzielny proces (bez cesji) oznacza, że kredytobiorca uzyskuje 100% możliwych do odzyskania środków". Pamiętać przy tym należy, że część z tych pieniędzy zainkasuje jako wynagrodzenie adwokat.
Prawdziwe zakończenie sprawy: Wyrok unieważniający umowę to jedyny sposób na całkowite pozbycie się długu (po rozliczeniu kapitału) i, co kluczowe, wykreślenie hipoteki banku z księgi wieczystej nieruchomości.
Minimalny wysiłek: Mit o ogromnym zaangażowaniu w proces obala ekspert: - Po zleceniu sprawy prawnikowi jego zaangażowanie ograniczone jest właściwie do 1-2 godzin poświęconych na przygotowanie do rozprawy i samą rozprawę - zadeklarował Bartosiak.
Bezpieczeństwo i kontrola: W procesie sądowym to kredytobiorca "w pełni kontroluje przebieg procesu", a jego interesy są chronione przez profesjonalnego pełnomocnika.
🕵️ Czyj interes reprezentuje ekspert? Jak czytać porady prawników
Artykuł w bardzo uczciwy sposób na końcu zauważa, że prawnicy, przekonując do drogi sądowej, mają w tym swój interes finansowy. Warto o tym pamiętać, ale też rozumieć, że w tym konkretnym przypadku interes prawnika (zarobienie na wygranej sprawie) jest w pełni zbieżny z najlepszym interesem klienta (odzyskanie 100% pieniędzy i unieważnienie umowy). To sytuacja "win-win". Sygnałem ostrzegawczym byłaby sytuacja odwrotna – gdyby prawnik namawiał na rozwiązanie mniej korzystne dla klienta, ale łatwiejsze i szybsze dla kancelarii.
Lista ostrzegawcza. Co musisz sprawdzić w umowie cesji, zanim ją podpiszesz?
Jeśli mimo wszystkich ostrzeżeń wciąż rozważasz sprzedaż wierzytelności, musisz zachować szczególną ostrożność. Zanim podpiszesz jakikolwiek dokument, potraktuj poniższe słowa eksperta jako praktyczną listę sprawdzającą:
- W umowie ważne jest precyzyjne określenie odpowiedzialności nabywcy roszczeń. Należy wskazać, jakie koszty ponosi, czy i za co przejmuje odpowiedzialność względem banku, a także jakie są zasady rozliczeń kwot zasądzonych wyrokiem. Warto wpisać do umowy terminy podejmowania czynności przez firmę, zasady kontaktu z klientem, prawo do uzyskiwania informacji. Szczególną uwagę należy zwrócić na to, kto rozlicza się z bankiem - poradził Jakub Bartosiak.
Sprzedaż roszczeń czy walka w sądzie? Plusy i minusy rozwiązań
Sprzedaż wierzytelności frankowej to rozwiązanie, które może przynieść więcej szkód niż pożytku. Choć kusi szybkością, oznacza zrzeczenie się sporej części należnych pieniędzy i, co gorsza, pozostaniem z nierozwiązanym problemem długu kapitałowego.
💼 Nowy rynek za miliardy złotych. Kto zarabia na kupowaniu długów frankowych?
Firmy, które "aktywnie promują" skup roszczeń, to często wyspecjalizowane fundusze inwestycyjne działające w branży tzw. "finansowania sporów sądowych" (litigation finance). Ich model biznesowy jest prosty i oparty na statystyce. Wiedząc, że 97-99% spraw jest wygranych, budują portfel setek takich roszczeń, kupując je z ogromnym dyskontem (nawet 90%). Nawet jeśli kilka spraw z portfela przegrają, zyski z pozostałych wielokrotnie pokrywają straty i przynoszą ogromny zwrot z inwestycji. To gra o wysoką stawkę, w której zysk funduszu jest równoznaczny ze stratą, jaką ponosi indywidualny frankowicz.
Droga sądowa, chociaż dłuższa, może przynieść całkowite rozwiązanie sprawy. Dla tych, którzy obawiają się kosztów związanych z procesem, ekspert ma radę. - Jeśli początkowe koszty są zbyt wysokie, warto negocjować z pełnomocnikiem lub zwyczajnie poszukać innego. Zawsze będzie to rozwiązanie tańsze niż cesja roszczeń na rzecz dodatkowego pośrednika - wyjaśnił Jakub Bartosiak.
Uwaga: należy pamiętać, że powyższe argumenty prezentują perspektywę prawników, którzy zawodowo zajmują się reprezentowaniem konsumentów w sądach. Ich argumentacja ma na celu przede wszystkim ochronę interesu finansowego kredytobiorcy jest poparta weryfikowalnymi danymi rynkowymi oraz fundamentalnymi zasadami prawnymi. W przekonaniu do drogi sądowej mają jednak swój własny interes: na każdej prowadzonej sprawie mogą zarobić kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Zanim zdecydujesz, policz dokładnie wszystkie za i przeciw. Decyzja, którą podejmiesz dziś, może mieć skutki na całe dekady.
Czytaj także:
- Kredyty frankowe. TSUE stanął po stronie klientów ws. umów, ale konsumenckich
- Frankowicze wygrywają w sądach z bankami. Jednoznaczne dane
- Mieszkania jak kredyty frankowe? Deweloper źle wyliczył metraż, przegrał w sądzie i zapłacił
Źródło: PolskieRadio24.pl/Michał Tomaszkiewicz