Prąd tańszy o 33%? Prezydent podpisał projekt ustawy
Karol Nawrocki obiecał, że w 100 dni od objęcia urzędu obniży ceny energii o 33%. W samo południe 93. dnia urzędowania prezydent zaprezentował projekt ustawy, który ma spełnić tę wyborczą propozycję. Na jej zrealizowanie w terminie nie ma jednak najmniejszych szans.
2025-11-07, 12:05
Najważniejsze informacje w skrócie:
-
Obietnica a projekt: 93. dnia swojej prezydentury (na 7 dni przed terminem 100 dni) Karol Nawrocki podpisał i skierował do Sejmu projekt ustawy obniżającej ceny prądu o 33%. Jest to realizacja obietnicy działania (złożenia projektu), ale nie skutku (tańszej energii)
-
Mechanizm obniżki o 800 zł: Roczna oszczędność dla gospodarstw domowych (spadek rachunku z 2500 do 1700 zł) ma opierać się na 4 filarach: likwidacji opłat dodatkowych (m.in. OZE i mocowej), reformie certyfikatów, obniżeniu opłat dystrybucyjnych oraz (najważniejsze) stałym obniżeniu VAT na energię do 5%
-
Realizacja w 100 dni niemożliwa: Artykuł jednoznacznie stwierdza, że nie ma fizycznej możliwości, aby ustawa przeszła całą ścieżkę legislacyjną (Sejm, Senat, URE) i weszła w życie do 14 listopada. Obietnica tańszych rachunków w 100 dni nie zostanie więc spełniona
Projekt ustawy "Tani prąd -33%" ma sprawić, że przeciętne wydatki na zakup energii elektrycznej spadną z 2500 do 1700 zł, a więc o 800 zł - przekazano na konferencji prasowej prezydenta. Ta kwota ma zostać osiągnięta poprzez wdrożenie czterech filarów działań, z których każdy ma przynieść określoną część oszczędności:
-
Filar 1: Likwidacja opłat dodatkowych Ma przynieść 220 zł oszczędności rocznie.
-
Filar 2: Rekompensaty/zwroty/ulgi Z tego tytułu oszczędności mają wynieść 80 zł rocznie.
-
Filar 3: Obniżenie opłat dystrybucyjnych Ten krok ma obniżyć rachunki o 150 zł rocznie.
-
Filar 4: Stały VAT 5% Wprowadzenie stałej, 5-procentowej stawki VAT na energię ma dać największą oszczędność, rzędu 350 zł rocznie.
– Jako Prezydent Polski chcę powiedzieć, że reprezentuję wyłącznie interes Polaków i skupiam się na tym, co dla Polaków jest ważne, a są to właśnie ceny prądu – zaznaczył Karol Nawrocki.
Projekt ustawy "Tani prąd - 33%", podpisany i skierowany do Sejmu przez Prezydenta Karola Nawrockiego, jest systemową odpowiedzią na rekordowe rachunki za energię elektryczną, które Polacy płacą obecnie, ponosząc, jak podkreślono, podwójne koszty polityki klimatycznej. Wysokie ceny prądu w Polsce, która w 2025 roku stanęła na niechlubnym podium wzrostu cen w Europie, prowadzą do podwyżek cen żywności, czynszów i ogrzewania. Inicjatywa ma charakter fundamentalny i systemowy, a nie interwencyjny (jak mrożenie cen), i jest oparta na czterech filarach strategicznych, których łącznym efektem ma być ponad 800 zł rocznej oszczędności dla przeciętnej rodziny, co stanowi co najmniej 33% korzyści.
Pierwszy filar zakłada likwidację czterech dodatkowych opłat systemowych, których "Polacy nie powinni ponosić z własnych portfeli, gdyż już płacą za transformację energetyczną w cenie energii czynnej (poprzez system ETS)". Proponuje się wycięcie z rachunków opłaty OZE, opłaty mocowej, opłaty kogeneracyjnej oraz opłaty przejściowej. Finansowanie tych systemów wsparcia miałoby zostać przejęte przez przychody z systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS), co jest zgodne z zasadami unijnymi i zapowiedziami rządu z 2024 roku, mówiącymi o przeznaczeniu 100% środków z ETS na transformację. Likwidacja tych obciążeń ma przynieść gospodarstwom domowym około 220 zł oszczędności rocznie.
Drugi filar dotyczy reformy starych systemów wsparcia, wprowadzonych przed 2016 rokiem, takich jak zielone i niebieskie certyfikaty. Uznano, że podmioty korzystające z tego wsparcia już spłaciły swoje inwestycje i osiągnęły znaczące zyski, zwłaszcza w czasie kryzysu energetycznego. W związku z tym proponuje się obniżenie obowiązku umarzania tych certyfikatów do 0,5%, co ma "zapobiec nieuzasadnionemu transferowi środków z portfeli konsumentów".
Trzeci filar koncentruje się na obniżeniu opłat dystrybucyjnych, które stanowią aż 31% rachunku za prąd. W związku z tym, że spółki dystrybucyjne w ostatnich latach notowały według prezydenta nadmierny zwrot zainwestowanego kapitału (sięgający 11%–13%), a dodatkowo będą korzystać z taniego finansowania z KPO, prezydent proponuje maksymalne ograniczenie wskaźnika zwrotu kapitału (WACC) do około 7%. Zmiany te mają przełożyć się na oszczędności rzędu 80 zł rocznie (reforma certyfikatów) oraz 150 zł rocznie (obniżenie opłat dystrybucyjnych).
Czwartym elementem planu jest wprowadzenie stałego obniżenia podatku VAT na energię elektryczną z 23% do 5%. Jest to rozwiązanie stosowane już wcześniej w ramach tarczy antyinflacyjnej. Obniżka VAT będzie miała zastosowanie wyłącznie dla gospodarstw domowych i ma generować oszczędności w wysokości 350 zł rocznie. Choć oszczędności dla firm (przedsiębiorców) mają być niższe niż dla gospodarstw domowych, uśredniona korzyść dla biznesu jest szacowana na około 20%, co ma poprawić ich konkurencyjność. Prezydent ma świadomość, że propozycja spotka się z niezadowoleniem spółek dystrybucyjnych (i ich spółek matek, którym wypłacano zysk) oraz beneficjentów starych systemów wsparcia, którzy "stracą źródła łatwej gotówki".
Zobacz koniecznie: Miliardy na górnictwo, a tylko 11% trafia do kopalń. Gdzie reszta pieniędzy?
Anatomia rachunku za prąd
Sprawdzamy, co składa się na ostateczną kwotę, którą płacisz. Zobacz, jak rośnie Twój rachunek krok po kroku w dwóch scenariuszach.
Singiel
Miesięczne zużycie: 120 kWh
Rodzina 2+2
Miesięczne zużycie: 250 kWh
Podczas kampanii prezydenckiej wskazywano na kilka potencjalnych źródeł finansowania tej obniżki. Najczęściej wymieniane mechanizmy to:
- Przekierowanie środków z EU ETS: Wykorzystanie pieniędzy pochodzących z unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2.
- Likwidacja dopłat do samochodów elektrycznych: Przeniesienie funduszy przeznaczonych na subsydiowanie elektromobilności.
- Odejście od niektórych założeń Zielonego Ładu: Był to postulat bardziej ogólny, wskazujący na renegocjację lub inne rozłożenie kosztów transformacji.
Dzisiejsze doniesienia wskazują na inny zestaw narzędzi niż te akcentowane w kampanii.
Prezydent nie spełni obietnicy. Dosłowna realizacja do 14 listopada jest niemożliwa
Złożona podczas kampanii wyborczej obietnica dotyczyła skutku (niższych rachunków), a nie działania (złożenia projektu). Na 7 dni przed terminem (93. dnia urzędowania) prezydent dopiero prezentuje projekt ustawy.
Aby energia faktycznie potaniała, projekt musi przejść całą ścieżkę legislacyjną:
- Przyjęcie przez Sejm: prace w komisjach, trzy czytania
- Rozpatrzenie przez Senat: konstytucyjnie ma na to 30 dni
- Ewentualne ponowne głosowanie w Sejmie: jeśli Senat wniesie poprawki
- Podpis prezydenta: można założyć, że zostałby złożony natychmiast po otrzymaniu uchwalonej ustawy
- Publikacja w Dzienniku Ustaw i wejście w życie: zwykle z vacatio legis, czyli opóźnieniem
- Konieczność działań URE: Sama ustawa to nie wszystko. Na jej podstawie Prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) musi zatwierdzić nowe, niższe taryfy dla spółek energetycznych. To również jest proces administracyjny, który zajmuje czas.
Z czysto proceduralnego punktu widzenia, nie ma fizycznej możliwości, aby te wszystkie kroki zakończyły się do 14 listopada, a Polacy zobaczyli niższe rachunki (lub nawet otrzymali gwarancję niższych cen na fakturach). Prezydentowi uda się natomiast spełnić obietnicę w innym sensie: złożył projekt ustawy mieszczący się w ramach 100 dni.
Źródło: Kancelaria Prezydenta/Michał Tomaszkiewicz