Polacy nie wyjeżdżają do Niemiec, oni przyjadą do nas
Władze Niemiec nie spodziewają się masowego napływu Polaków w związku z otwarciem 1. maja rynku pracy dla obywateli ośmiu wschodnioeuropejskich państw Unii Europejskiej.
2011-05-30, 16:16
Posłuchaj
Tak mówił ma konferencji w Warszawie "Uczciwa mobilność w Europie - zysk dla wszystkich" niemiecki wiceminister pracy i spraw socjalnych Ralf Brauksiepe.
Prognozy nie wskazują, by miał nastąpić jakiś wielki napływ pracowników z Polski lub innych europejskich krajów sąsiednich, które teraz dostały wolny dostęp do rynku pracy. Spodziewamy się, że z tych ośmiu krajów będzie to około 100 tysięcy osób rocznie. Łącznie w tych 8 krajach mieszkają 73 miliony osób, więc daje to w przeliczeniu mniej niż promil rocznie, co nie jest zaskakujące.
Polski wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior dodawał, że Polacy, którzy chcieli pracować w Niemczech, zazwyczaj pracowali już tam wcześniej i żartował, że nie nie nastąpił jakiś szczególny ruch po pierwszym maja.
Obaj wiceministrowie podkreślali też, że otwarcie rynku oznacza możliwość dla Niemców pracy w Polsce, a wiceminister Bucior deklarował.
Otwarcie rynku pracy w Niemczech nastąpiło po najdłuższym, 7-letnim okresie przejściowym dla wszystkich krajów "Starej Europy". Poza Niemcami rynek otworzyły też Austria i Szwajcaria.
Na konferencji w Warszawie zaprezentowano także broszurę informacyjną "Zatrudnienie i delegowanie do pracy obywateli Unii Europejskiej - 50 pytań i odpowiedzi dotyczących 1 maja 2011 roku", którą wydało Federalne Ministerstwo Pracy i Spraw Socjalnych. Zawiera ona informacje o przepisach o pozwoleniach na pracę w Niemczech i zmianach, które weszły w życie z dniem 1 maja.
IAR/ab
REKLAMA
REKLAMA