Deregulacja: młodzi architekci i inżynierowie budownictwa mogą na niej stracić
Przepisy drugiej ustawy deregulacyjnej weszły w życie i obejmują 96 zawodów, w tym: architekta i inżyniera budownictwa. Jednak o tym, czy zmiany będą korzystna dla absolwentów tych profesji, zadecyduje szczegółowe rozporządzenie. A te budzą duże wątpliwości wśród młodych ludzi.
2014-08-11, 19:16
Posłuchaj
Wymogi dotyczące kształcenia i praktyki zawodowej, niezbędnej do wejścia na rynek pracy w przypadku architektów i inżynierów budownictwa, określone zostaną wkrótce w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury i Rozwoju, w porozumieniu z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Te, które obecnie proponuje resort infrastruktury, są zdecydowanie niekorzystne dla absolwentów tych kierunków studiów.
Nowe wymogi: jeden krok w przód, dwa do tyłu
– Gdyby weszły w życie w proponowanym kształcie, to deregulacja polegałaby na jednym kroku w przód i dwóch krokach do tyłu – mówi Bartłomiej Banaszak, Rzecznik Praw Absolwenta. W opinii, którą przygotował na ten temat, podkreśla, że wprowadzenie w życie tych propozycji, oznaczałoby w praktyce utrudnienie w dostępie do zawodu, w porównaniu do stanu obecnego, co jest rażąco sprzeczne z celami ustawy deregulacyjnej.
Trzeba zadbać o praktyki
Jednoznacznie niekorzystne zapisy dla absolwentów dotyczą praktyk zawodowych.
– Nie wiem dlaczego w tym założeniu jest zapis, że nie będzie zaliczana praktyka odbywana przez studentów. Przy czym dotychczas była zaliczana, dla osób po trzecim roku studiów – mówi Rzecznik Absolwentów. I dodaje: – Jeśli ktoś odbywa przez cały okres studiów drugiego stopnia praktykę, to na mocy nowych przepisów nie byłaby ona uznana – dopowiada Bartłomiej Banaszak.
REKLAMA
Zamiast ułatwień - utrudnienia
W projekcie rozporządzenia przygotowanego przez Ministra Infrastruktury i Rozwoju, znalazły się też nowe utrudnienia, a nie ułatwienia dla absolwentów, związane z wymogiem godzinowym praktyk.
– Inną bardzo niekorzystną propozycją jest to, że pojawia się nowy wymóg godzinowy, którego wcześniej nie było. Projektodawca proponuje, by było 1800 godzin, aby praktyka mogła być uznana. To oznacza, że mówimy o pełnym wymiarze etatu – mówi Rzecznik. A to jest nierealne, choćby dlatego, że studenci pracują na umowy zlecenia lub w ogóle pracodawcy nie podpisują z nimi umów.
Grażyna Raszkowska
REKLAMA