Inwestycje to nie tylko lokaty i fundusze. Na czym można zarobić?
Znaczki, plansze komiksowe, przedmioty kolekcjonerskie, a nawet whisky, to może być dobry pomysł na ulokowanie wolnych środków.
2014-06-29, 08:02
Posłuchaj
W czasach poczty elektronicznej i Facebooka nie pamiętamy już, jak ważne w naszym życiu były znaczki pocztowe. Dawniej, ten niewielki kawałek papieru zapewniał nam kontakt z najbliższymi nawet na krańcach świata.
Znaczek wart 1 centa sprzedany za 9,5 mln dolarów
Dziś pozwala sporo zarobić. Najlepszy przykład z ostatnich dni. Na aukcji w Nowym Jorku sprzedano znaczek pocztowy o wartości 1 centa wydany w Gujanie Brytyjskiej w 1856 roku za 9,5 mln dolarów. To najdroższy znaczek w historii filatelistyki. Na jego wartość bez wątpienia miał fakt, że jest to jeden z najstarszych i najrzadszych znaczków na świecie.
- Zawsze na wartość obiektów kolekcjonerskich wpływa ich rzadkość. Im coś jest mniej dostępne, występuje w mniejszej ilości egzemplarzy, bądź ma skazę, tym jest droższe – tłumaczy Piotr Suchodolski z firmy Wealth Solutions.
Poprzedni rekord cenowy należał do szwedzkiego znaczka z 1855 roku „Tre Skilling”, sprzedanego w 1996 roku za 2,2 mln dolarów. Są to jedne z pierwszych znaczków, jakie pojawiły się na świecie.
REKLAMA
Wg brytyjskiego indeksu GB30 przez ostatnie trzydzieści lat, średnia roczna stopa zwrotu z inwestycji w znaczki pocztowe, wynosiła ok. 14 proc.. To, dobry wynik ocenia Piotr Suchodolski.
Jak nie znaczki, to może Kajko i Kokosz pomoże
Kolejnym, szczególnie ostatnio, popularnym sposobem inwestowania są plansze komiksowe. Często myli się je z komiksami. Jednak plansza to oryginalna praca artysty, wykonana na potrzeby warstwy ilustracyjnej komiksu.
Zanim więc powstał komiks, artysta musiał rozrysować każdą jego stronę. I to właśnie te strony, oryginalne prace artysty są obiektem kolekcjonerskim, poszukiwanym przez fanów komiksów na całym świecie.
REKLAMA
Najdroższą w historii planszą jest okładka do komiksu „Tintin w Ameryce” z 1932 roku, która została sprzedana na aukcji w 2012 roku za 1,34 mln euro.
Jeśli chodzi o bardziej współczesne prace, jak np. okładka do komiksu „Amazing Spider-Man” z 1990 roku, ta została zlicytowana w Stanach Zjednoczonych za 657 tys. dolarów.
Okazuje się więc, że plansze komiksowe mogą być ciekawym sposobem inwestowania. A zainteresowanych nimi, ucieszy pewnie fakt, że bardzo dynamicznie rozwija się w ostatnich latach polski rynek sztuki komiksowej. Dostarcza tym samym, możliwości inwestycyjnych często nieporównywalnie większych, niż rynki zagraniczne.
Nie dalej jak w maju odbyła się w Polsce pierwsza aukcja plansz komiksowych, w trakcie której sprzedano prace o łącznej wartości ok. 282 tys. zł. Pod młotek poszły wówczas plansze do takich komiksów, jak Tytus Romek i Atomek, Kapitan Kloss, czy Kajko i Kokosz.
REKLAMA
Warto też pomyśleć o innych przedmiotach kolekcjonerskich
Kolekcjonujemy zwykle różne rzeczy, poczynając od autografów, poprzez zdjęcia i materiały z filmów. Jednak najbardziej rozwinięty jest rynek memorabiliów, czyli pamiątek po znanych ludziach –wyjaśnia Piotr Suchodolski z Wealth Solutions.
Inwestycje alternatywne: na rocznicy lądowania człowieka na Księżycu można zarobić miliony
Na takim rynku, jak mówi ekspert, możemy zarobić naprawdę spektakularne sumy. Autografy Johna Lennona czy Georga Harrisona w ciągu ostatnich 12 lat, drożały o ponad tysiąc procent.
REKLAMA
Rynek kolekcjonerski to inwestycje długofalowe
Swoją przygodę z rynkiem sztuki, plansz komiksowych, czy butelkami whisky może zacząć każdy, wystarczy już kilkaset złotych. Jeśli jednak interesują nas prawdziwe zyski z takich inwestycji, to musimy się liczyć z sumami rzędu kilkunastu tysięcy złotych. To pozwala na zakup kilku butelek whisky, czy plansz komiksowych.
Warto jednak pamiętać, że każdy rynek kolekcjonerski, niezależnie od tego czy są to autografy, znaczki, czy dzieła sztuki, wymaga od nas cierpliwości. Minimalny okres inwestycyjny to perspektywa 5-6 lat.
Elżbieta Szczerbak
REKLAMA