Eksport polskiej żywności: rośnie na Zachód, ostro spada na Wschód

Polska odnotowuje wzrost eksportu żywności o kilkanaście procent do Niemiec, Hiszpanii i Francji, ale jednocześnie mamy poważne problemy w handlu ze Wschodem. W tym roku nasz eksport na Ukrainę może spaść o 40 procent, a do Rosji o 20 proc..

2014-08-05, 18:11

Eksport polskiej żywności: rośnie na Zachód, ostro spada na Wschód
. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Wzrost eksportu polskiej żywności do krajów zachodnich zrekompensuje nam rosyjskie embargo - rozmowa z Andrzejem Gantnerem, dyrektorem Polskiej Federacji Producentów Żywności./Sylwia Zadrożna, PR24/
+
Dodaj do playlisty

Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności podkreśla, że rynki Unii Europejskiej są dla nas dużo ważniejsze niż wschodnie, bo tam trafia blisko 80 procent całego naszego eksportu.

W krajach zachodnich uzyskujemy wyższe ceny

Dodatkowo jest to eksport bardziej opłacalny, bo ceny na Zachodzie mamy wyższe, więc cieszą nas te wzrosty w Europie Zachodniej. Mogłoby się wydawać, że tamtejsze rynki są już nasycone, a jednak ciągle pojawia się tam popyt na dobrą polską żywność. Natomiast rynek rosyjski czy ukraiński to też ważne rynki, ale nie są tam eksportowane towary o tak dużej wartości, aby załamanie na nich spowodowało aż tak duże kłopoty branży. Mimo zawirowań i rosyjskiego embarga,  eksport naszej żywności może wzrosnąć w tym roku o 9 procent.

Nadzieja w krajach Dalekiego Wschodu

Na polską żywność otwiera się też Azja, Chiny, Japonia i kraje arabskie. –Wyraźnie powinniśmy podkreślać, że embarga ze strony Rosji mają charakter wyłącznie polityczny. 1 sierpnia Japonia zniosła wieloletnie embargo na import polskiej wołowiny, nałożone w roku 2001, gdy w Europie wykryto przypadki BSE, czyli chorobę szalonych krów. Teraz Polska znalazła się w elitarnym gronie 5 krajów unijnych, które mogą tam eksportować. Japończycy docenili jakość oraz bezpieczeństwo naszego mięsa, teraz mamy też szanse sprzedawać w Japonii owoce i warzywa - mówi Andrzej Gantner.

Do Chin pojadą tylko najlepsze jabłka

Z myślą o Azji musimy tworzyć tam centra dystrybucyjne. Polska ma szanse sprzedawać jabłka do Chin zamiast do Rosji, ale muszą to być produkty z wyższej półki, czyli jabłka premium, bo Chińczycy są coraz bardziej świadomymi konsumentami. Już dawno nie konkuruje się w tej branży tylko ceną, ale również, a czasem przede wszystkim, jakością.

REKLAMA

Promując polską żywność musimy jednak unikać elementów protekcjonizmu rynkowego, którego skutki sami odczuliśmy bardzo mocno w ubiegłym roku w Czechach.

Najgorsze mamy już za sobą, na szczęście Czechom nie udało się zepsuć wizerunku dobrej polskiej żywności. Działania w jej obronie podjął zarówno polski rząd, jak i cała branża. Nadal jednak musimy być bardzo czujni. Produkcja żywności to bardzo wrażliwy obszar gospodarki, w który łatwo uderzyć, a trudno potem odzyskać dobre imię.

– Musimy też uważać na to, co robimy w kraju. W tej chwili trwają prace nad projektem zmian ustawy o urzędowej kontroli żywności, stąd duży apel do polityków, aby podeszli do tego poważnie - wyjaśnia dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. – Urzędowa kontrola żywności to podstawa dla producentów żywności i rolnictwa, jeśli cokolwiek zostanie źle zrobione, jeśli wygrają interesy polityczne, będziemy mieć spore kłopoty - dodaje Andrzej Gantner.

Sylwia Zadrożna

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej