Polskie rolnictwo: struktura agrarna zmienia się dużo wolniej niż w innych krajach UE
Od lat 90. z mapy Polski zniknęło aż 60 proc. małych gospodarstw o powierzchni poniżej 2 hektarów. Jednak nasze rolnictwo nadal boryka się z problemem rozdrobnienia – tak wynika z najnowszego raportu pt. "Przemiany strukturalne rolnictwa w Polsce i krajach Unii Europejskiej. Wyzwania dla Polski" przygotowanego przez Fundację Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej.
2014-10-18, 09:41
Posłuchaj
W ciągu ostatnich lat polska wieś przeszła ogromną metamorfozę, ale nadal bardzo powoli zmienia się struktura agrarna naszego rolnictwa, na co zwraca uwagę raport.
Jak twierdzi Adam Tański z Fundacji, były minister rolnictwa: - Podstawowym problemem, z jakim się boryka polityka rolna w Polsce, jest problem strukturalny. Z punktu widzenia struktury agrarnej, czyli wielkości gospodarstw, mamy rolnictwo o 30 - 40 lat do tyłu w porównaniu z innymi krajami unijnymi tej samej strefy klimatycznej, jak np. Niemcy czy Francja.
Proces powiększania gospodarstw jest procesem autonomicznym. Na całym świecie gospodarstwa powiększały się, bo rolnicy - aby zwiększyć poziom dochodu - zwiększali obszar. To z kolei wymuszała niekorzystna relacja między cenami skupu a cenami środków produkcji dla rolnictwa. Żeby utrzymać odpowiedni poziom dochodów, trzeba było zwiększać obszar gospodarstwa. W Polsce ten proces następuje, ale niestety bardzo powoli. Nadal mamy powierzchnie gospodarstw wielokrotnie niższe niż w porównywalnych krajach europejskich.
Unijne instrumenty zniechęcają do większego obrotu ziemią?
Do większego obrotu ziemią zniechęcają unijne instrumenty. Rolnicy, którzy posiadają ziemię nie chcą jej sprzedawać, bo dzięki temu, że mają ziemię, mają stały dopływ gotówki, czyli dopłaty.
REKLAMA
Według Adama Tańskiego, to jest jeden z błędów polskiej polityki. Proces większego obrotu ziemią przyspieszyłby rozwój gospodarczy i nowe miejsca pracy poza rolnictwem. Natomiast mechanizmy, które sztucznie hamują przepływ ziemi, jak dopłaty do każdego hektara czy ubezpieczenia rolnicze preferencyjne, związane są z ziemią. Te rozwiązania powodują, że przepływ ziemi jest minimalny i to hamuje w sposób sztuczny normalne procesy koncentracji.
Jakie rozwiązania są potrzebne, żeby polskie gospodarstwa się powiększały?
Trzeba przede wszystkim wycofać instrumenty, które hamują ten proces – mówi były minister rolnictwa. To jest trudne, żeby nie wzbudzić w rolnikach lęku i niepewności o przyszłość. Pomoc dla małych gospodarstw powinna być utrzymana, ale nie powinna być przywiązana do ziemi, tylko do rodziny i to w innej formie. To odblokowałoby przepływ ziemi. W ostatnich 10 latach straciliśmy ponad 1 mln ha użytków rolnych, które przeszły na inne cele. Prawie 1,5 mln ha użytków rolnych jest w gospodarstwach, które tej ziemi nie wykorzystują. Nie możemy sobie pozwolić na takie marnotrawstwo.
Od kogo możemy się uczyć zmian agrarnych?
Uczyć się możemy od Niemców i Francuzów. Oba te kraje łączyły delikatną interwencję, polegającą na skierowaniu przepływu ziemi z jednych gospodarstw do drugich; z gospodarstw, które nie mają szans do gospodarstw, które gwarantują właściwe wykorzystanie ziemi. To wymaga czasu i odpowiedniego prawa, ale też instytucji. Taką instytucją mogłaby być Agencja Nieruchomości Rolnych. Mogłaby być instytucją świadomie sterującą przepływem ziemi.
W roku 2016 skończy się okres ochronny, jaki wynegocjowała Polska przystępując do Unii Europejskiej, i obcokrajowcy będą mogli kupować w Polsce grunty rolne bez wymaganych obecnie zezwoleń. Dlatego w Sejmie jest już projekt ustawy, w którym przewidziano nadzór ANR nad sprzedażą ziemi rolniczej obywatelom innych krajów UE.
REKLAMA
Justyna Golonko, ut
REKLAMA