System wsparcia OZE w rękach Brukseli

Inwestorzy przygotowują się do wejścia w życie nowego systemu wsparcia OZE, ale ciągle nie jest pewne jaki ostatecznie przybierze on kształt.

2015-10-24, 12:00

System wsparcia OZE w rękach Brukseli
Inwestorzy przygotowują się do wejścia w życie nowego systemu wsparcia OZE, ale ciągle nie jest pewne jaki ostatecznie przybierze on kształt. . Foto: Glow Images/East News

Nadal nie jest znane stanowisko Komisji Europejskiej , od której zależy jak daleko idących zmian będzie trzeba dokonać. A że będzie trzeba, to już pewne - taka jest główna konkluzja debaty "Odnawialne źródła energii. System wsparcia i inwestycje" przeprowadzonej podczas XII Kongresu Nowego Przemysłu.

Im bliżej końca roku tym bardziej uwaga inwestorów koncertuje się na nowym systemie wsparcia OZE, który formalnie rzecz biorąc zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016, kiedy wejdzie w życie właściwy rozdział ustawy o OZE.

Z drugiej strony trwa swego rodzaju gorączka inwestycyjna, bo inwestorom zależy, żeby możliwie dużo projektów zrealizować jeszcze przed końcem tego roku. Wtedy będą pewni, że otrzymają subsydia wynikające z właściwości obecnego systemu wsparcia (zielone certyfikaty), który będzie działał także w następnych latach, ale nowe projekty nie będą już mogły z niego skorzystać.

Nowy system pewności wsparcia nie daje. Otrzymają je tylko ci, którzy wygrają aukcje. A warunki tych aukcji będzie ustalało państwo (m.in. ilość zamawianej energii, ceny referencyjne ).

REKLAMA

- Nowy system wsparcia jest krokiem w trochę mniej znane, ale to nie jest wyjątkowe wydarzenie na skalę europejską, bo w Europie system aukcyjny jest wdrożony w 10 krajach. Zobaczymy jakie będą doświadczenia i jak rynek się będzie rozwijał. A to już nie jest domena inwestorów, tylko strony rządowej. Ustawa o OZE przenosi całkowicie ciężar decyzji dotyczących kierunku oraz dynamiki rozwoju OZE na stronę rządowa, bo co roku to ona ma określać wielkość aukcji. W nowym systemie inwestorzy mają bardziej pasywną rolę niż mieli w systemie świadectw pochodzenia - komentował Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Zdaniem PSEW, energetyka wiatrowa może w aukcji w 2016 roku wygrać zamówienia odpowiadające mocy 500-600 MW. Jednak, jeśli chodzi o realizację projektów, to sceptycyzm jest spory. Cetnarski ocenia, że może dojść do realizacji ledwie 50 proc. zwycięskich projektów - oczywiście z powodu tzw. underbiddingu. Tak, czy inaczej - co podkreślił Maciej Górski, prezes PGE Energia Odnawialna - kończy się pewien etap rozwoju OZE w Polsce, w którym branża energetyki wiatrowej osiągnęła dojrzałość i który dawał możliwości ponadprzeciętnych zysków.

- Z naszych analiz wynika, że projekty, które były uruchamiane w latach 2005 -2008, ale nawet w 2010 uzyskały średnią cenę sprzedaży energii, która jest nadal powyżej 400 zł/MWh. Nie jest więc tak, że system praw majątkowych jest jakiś drastycznie zły. Analizy potwierdzają raczej teorie, że tam gdzie się rynek rozwija jest możliwość osiągnięcia nadzwyczajnych zwrotów. Teraz energetyka wiatrowa dojrzała i należy się spodziewać, że inwestorzy, którzy będą chcieli inwestować w tym sektorze, będą się musieli zadowolić zwrotami, które są charakterystyczne dla tzw. utilities - oceniał prezes Górski.

Sytuacja systemu zielonych certyfikatów jest jednak dla inwestorów niesłychanie ważna, bo to w tym systemie w najbliższych latach będzie funkcjonowała znakomita większość OZE. A system charakteryzuje wielka nadpodaż zielonych certyfikatów i niskie ich ceny. Przy tym jest dalece nie doskonały, a jedna z jego wielkich wad to brak koncentracji podaży i popytu w jednym miejscu. Giełdowe transakcje sesyjne dotyczą tylko niewielkiej części obrotów i chociaż po załamaniu cen w 2012 roku nie brakowało deklaracji zmian to nic z tego nie wyszło. Co dalej ?

REKLAMA

- Naszym zdaniem ten rynek wymaga odpowiedniego zarządzania przez stronę rządową i mamy nadzieję, że strona rządowa po wyborach podejmie się trudu zarządzania systemem zielonych certyfikatów. Brak zarządzania systemem doprowadził do sytuacji, w której jesteśmy i jeśli ten stan będzie się utrzymywał, to należy oczekiwać, że inwestorzy w ramach posiadanych możliwości też będą podejmować jakieś kroki, bo w takiej sytuacji w dłuższej perspektywie nie da się wytrzymać i będziemy mieli po prostu bankructwa niektórych projektów - oceniał prezes Cetnarski.

Mamy więc oto taką sytuację, że inwestorzy zmagają się z niskimi cenami zielonych certyfikatów, czyli ze starym systemem, a nadchodzący nowy system wsparcia to jednak krok w nieznane. Jaromir Pečonka, członek zarządu CEZ Polska, prezes Eco-Wind Construction, wskazywał, że w samej zmianie systemu nie widzi problemu o ile nowy system będzie przejrzysty, a tego warunku system aukcyjny przynajmniej na razie nie spełnia.

-Ustawa o OZE nie daje całkowitego obrazu, bo poza ustawą potrzebnych jest kilka rozporządzeń i niektórych jeszcze nie ma. Nie czuję się komfortowo, bo nie ma pełnych informacji. Poza tym ceny referencyjne zaproponowane dla niektórych technologii są według mnie za niskie. W związku z tym jest możliwe, że oferowany wolumen energii nie zostanie sprzedany w całości - oceniał Jaromir Pečonka.

Lista eksperckich zastrzeżeń do ustawy o OZE jest długa. Czasami są to uwagi szczegółowe, ale o istotnym znaczeniu praktycznym, a niekiedy zupełnie podstawowe. Jakub Pokrzywniak, radca prawny, partner w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr, podkreślał znaczenie precyzji przepisów dla ich stabilności, oceniał, że nawet w latach można liczyć czas zanim, tak to powiedzmy, ustawa się dotrze. Inni uczestnicy debaty wskazywali, że prawdopodobnie dopiero jak w wątpliwych sprawach ustali się linia orzecznictwa sądowego to stosowanie ustawy stanie się relatywnie proste.

REKLAMA

Brak mechanizmów zapewniających selekcję projektów, o których z góry wiadomo, że są nie do zrealizowania , brak mechanizmu odrzucania ofert z rażąco niską ceną, (…) Wydaje mi się, że ta ustawa jest też bardzo trudna dla projektów, które dopiero mają powstać, a jest znacznie łatwiejsza dla projektów, które będą przechodzić ze starego systemu do nowego, dla projektów, które są już na jakimś etapie zaawansowania - oceniał mecenas Pokrzywniak.

Władze zdają sobie sprawę z ułomności ustawy. Janusz Pilitowski, dyrektor Departamentu Energii Odnawialnej Ministerstwa Gospodarki, który podkreślał m.in. znaczenie przyszłych decyzji politycznych dla rozwoju rynku OZE (kwestia celu OZE na okres po 2020 roku) i tzw. poprawki prosumenckiej, nie krył, że w ustawie o OZE są pożądane zmiany usuwające wątpliwości interpretacyjne. Ale nie tylko o to chodzi, bo jest kwestią czasu, kiedy administracja będzie musiała się zmierzyć z uwagami Komisji Europejskiej do ustawy o OZE.

- Przypomnę, że wraz z przyjęciem ustawy o OZE w kwietniu 2015 rząd przekazał Komisji Europejskiej plan ewaluacyjny ustawy o OZE. Ten dokument służy Komisji głównie do oceny zgodności rozwiązań ustawowych z odpowiednimi dokumentami UE w zakresie pomocy publicznej. Dyskusja z Komisją Europejską jasno pokazuje, że w tym zakresie elementy uszczegółowienia są niezbędne - poinformował dyrektor Pilitowski.

Od kiedy tylko okazało się, że rząd nie zamierza notyfikować nowego systemu wsparcia OZE przedsiębiorcy wskazywali na ryzyko zmian w ustawie wskutek rozmów z Komisją. Silne były głosy, że należy notyfikować ustawę, bo to systemowo zmniejszy ryzyko dla wszystkich interesariuszy. Zdecydowanym zwolennikiem notyfikacji był i jest Grzegorz Wiśniewski, prezes zarządu Instytutu Energetyki Odnawialnej, który podczas debaty podkreślał m.in. bardzo wysokie ryzyko polityczne nowego systemu wsparcia OZE (władza decyduje jak ma się OZE rozwijać) i wskazywał, że to akt regulacyjny tak skonstruowany jakby świat miał się skończyć w 2020, co oznacza, że przygotowany dla istniejących projektów.

REKLAMA

- Największym problemem, który widzę, to problem braku notyfikacji przepisów. To jest kolosalne ryzyko dla wszystkich. Błąd popełniony w 2014 , a polegający na decyzji, żeby nie notyfikować ustawy o OZE jest błędem kardynalnym, który podnosi ryzyko w całym systemie, a w szczególności dla mikroinstalacji (…). Ta ustawa i tak musi być notyfikowana ze względu na skalę pomocy publicznej. Na razie będziemy tę ustawę poprawiać, ale ostateczną decyzję o kształcie nowego systemu wsparcia OZE podejmie nie polski rząd, UOKiK, czy ministerstwo gospodarki , ale Komisja Europejska - przekonywał prezes Wiśniewski.

Przy czym do debaty publicznej powróciła nie tylko kwestia zgodności nowego systemu wsparcia OZE z przepisami unijnymi, ale także sprawa nadmiarowości wsparcia systemem zielonych certyfikatów technologii współspalania i zamortyzowanych elektrowni wodnych. Prezes Wiśniewski przypomniał bowiem, że w tych sprawach została złożona skarga w Komisji, a rozstrzygnięcia brak.

- Należy się spodziewać, że pod koniec tego roku, czy na przełomie tego roku i następnego będzie pewnego rodzaju reasumpcja stanowiska Komisji Europejskiej w stosunku do zagadnień w zakresie OZE. To czy notyfikacja jest niezbędna będzie wynikało z decyzji Komisji Europejskiej. Zgadzam się, że to nie jest decyzja, która jest po naszej stronie. To jest kwestia oceny ustawy z punktu widzenia zgodności z przepisami unijnymi, a Komisja po to otrzymuje plan ewaluacyjny, żeby takiej oceny dokonać- informował dyrektor Pilitowski.

Ireneusz Chojnacki

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej