KE będzie miała wgląd w umowy gazowe przed ich zawarciem. Polska zadowolona z ustaleń
Unijne kraje zgodziły się, aby Komisja Europejska miała wgląd w międzyrządowe umowy gazowe przed ich podpisaniem. Wspólne stanowisko ustalili ministrowie do spraw energii 28 państw na spotkaniu w Luksemburgu.
2016-06-06, 19:17
Posłuchaj
Decyzja ministrów potwierdza nieformalne porozumienie do jakiego doszło w maju i otwiera drogę do negocjacji nad tymi przepisami z Parlamentem Europejskim. Europosłowie mają przyjąć swoje stanowisko jesienią.
KE przedstawiła propozycje w tej sprawie w lutym. Dzięki temu, że eksperci z Brukseli mają otrzymać wgląd w międzyrządowe umowy energetyczne (IGA - od ang. intergovernmental agreement) jeszcze przed ich zawarciem, z porozumień mają być wyeliminowane sprzeczne z prawem UE klauzule.
Przepisy szczególnie ważne dla Polski
Na tych przepisach szczególnie zależało Polsce, bo dotychczasowe podejście przewidujące przeglądanie umów dopiero po ich podpisaniu nie sprawdziło się. Było to wykorzystywane przez Rosję, która narzucała słabszym partnerom swoje warunki.
Pomysł, by zwiększyć kompetencje Komisji Europejskiej, nie budził entuzjazmu wśród wielu państw członkowskich. Do majowego spotkania ambasadorów państw UE w tej sprawie w Radzie UE działała mniejszość blokująca, która uniemożliwiała postęp w pracach nad przepisami.
Sceptyczni byli m.in. Niemcy, Francuzi, Włosi, Grecy, Węgrzy, Cypryjczycy i Słoweńcy. Mniejszość blokującą udało się jednak rozbić, m.in. dlatego, że na ustępstwa poszedł Berlin.
Co przewiduje kompromis?
Kompromis przewiduje, że wgląd do umów międzyrządowych i możliwość ich blokowania przez KE będzie ograniczony do porozumień gazowych. Jednak to one obecnie stanowią kluczowy problem w relacjach z zewnętrznymi dostawami energii dla UE. Propozycja KE przewidywała wgląd ex-ante w umowy energetyczne, czyli obejmowała np. porozumienia dotyczące dostaw ropy, czy elektryczności (obecnie KE może to robić ex-post).
Drugim ustępstwem w stosunku do projektu z lutego jest rezygnacja z obowiązku badania niewiążących prawnie porozumień międzypaństwowych, takich jak np. memoranda (czy inne dokumenty o politycznym znaczeniu, bez wiążących prawnie elementów).
KE ma zyskać możliwość badania pod kątem zgodności z prawem UE umów, które są wiążące nie tylko w całości, ale też w części, niezależnie od tego, jak formalnie są one nazwane. Propozycja przewiduje, że zgłaszane miałby być umowy międzyrządowe dotyczące zakupu, handlu, sprzedaży, przechowywania, czy dostawy gazu w lub do jednego z państw UE, a także porozumienia dotyczące infrastruktury.
Polska zadowolona z ustaleń UE w sprawie umów gazowych
Wiceminister energii Michał Kurtyka powiedział, że Polska od początku popierała propozycję Komisji. - Mówiliśmy, że jesteśmy tymi, którzy uważają, że bezpieczeństwo dostaw gazu, tak specyficznego paliwa, wymaga specjalnego traktowania. Traktujemy dzisiejsze porozumienie jako część naszego sukcesu - dodał wiceminister. Powiedział też, że jeśli ta decyzja zostanie podtrzymana w negocjacjach z Parlamentem Europejskim, to zdyscyplinuje kraje w negocjacjach gazowych. - Daje im możliwość zapanowania nad umowami międzyrządowymi i podpisywania ich w zgodzie z unijnym prawem - powiedział wiceminister.
Część krajów sceptycznie podchodziła do zwiększenia kompetencji KE
Pomysł, by zwiększyć kompetencje Komisji Europejskiej, nie budził entuzjazmu wśród wielu państw członkowskich. Do środowego spotkania ambasadorów państw UE w tej sprawie w Radzie UE była mniejszość blokująca, która uniemożliwiała pójście do przodu z pracami nad przepisami.
Sceptyczni byli m.in. Niemcy, Francuzi, Włosi, Grecy, Węgrzy, Cypryjczycy, czy Słoweńcy. - Mniejszość blokującą udało się rozbić - powiedziało w czwartek źródło zbliżone do Rady. To zasługa próbującej znaleźć kompromis holenderskiej prezydencji.
Obserwujący negocjacje dyplomaci, z którymi rozmawiała, byli wręcz zaskoczeni, że udało się przekonać Niemców do propozycji KE. Berlin chciał bowiem, by umowy międzyrządowe były badane po zawarciu i dopiero, gdyby zostały zakwestionowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, traciłyby moc. Taki proces trwałby jednak latami.
Teraz swoje stanowisko musi jeszcze przyjąć Parlament Europejski, co ma nastąpić do jesieni. Ostateczny kształt przepisów będzie zależał od wyniku negocjacji europosłów z unijnymi rządami.
IAR/PAP, awi