Centralna Ewidencja Pojazdów szkodzi, a nie pomaga
Choć Centralna Ewidencja Pojazdów kosztowała już podatników 600 mln zł, to zawarte w niej dane w dużej części są mocno nieaktualne. Na sprzecznościach w rejestrze cierpią wszyscy, od warsztatów samochodowych po kierowców.
2015-06-09, 20:20
Posłuchaj
Z 30 mln samochodów znajdujących się w Centralnej Ewidencji Pojazdów, 6 mln 700 tysięcy to auta nieaktywne, czyli takie, które od 8 lat nie przeszły okresowego badania technicznego. To są prawdziwe curiosa - mówi Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów.
- Mamy 23 tys. samochodów starszych niż Ford T, jest to początek motoryzacji na świecie. Mamy również 38 tys. samochodów pod nazwą Syrena, 5 mln pojazdów historycznych, mjących ponad 30 lat, które mogły by mieć żółte tablice, jeżeli rzeczywiście jeździłyby po naszych drogach. 65 tysięcy Żuków przetrwało do dnia dzisiejszego. CEPiK poszedł jeszcze dalej, niż sięga nasza wyobraźnia, mamy w bazach samochody, które mają ponad 1000 lat - te samochody nieprawdopodobnie rzutują na średni wiek samochodów w Polsce - mówi.
Dotkliwe konsekwencje dla konsumenta
Średni wiek auta jest zawyżony o 4 lata w stosunku do stanu faktycznego. Wskaźnik nasycenia samochodami na 1000 mieszkańców wynosi w Polsce nie 519 lecz 405 - twierdzi Alfred Franke. Konsekwencje nieprawdziwych informacji mogą być dotkliwe dla mniej zamożnych konsumentów - zauważa Bogumił Papierniok, dyrektor zarządzający firmy Moto-Profil.
- Jeśli politycy widzą tego typu cyferki, dodadzą do tego że mamy 20 mln samochodów, popatrzą, że średni wiek samochodów jest odpowiednio wysoki, to następuje wśród nich naturalna tendencja: najlepiej ten napływ samochodów z zagranicy utrudnić, mówimy o samochodach używanych sprowadzanych z zagranicy.
REKLAMA
Biznes traci na błędach w bazie
Także producenci i dystrybutorzy części motoryzacyjnych nie wiedzą tak naprawdę, jaka jest chłonność rynku i jak w związku z tym planować biznes - mówi Bogumił Papierniok. Jarosław Cichoń, prezes firmy Wyposażanie Stacji i Obsługi Pojazdów dodaje, że na podstawie dostępnych danych, warsztaty samochodowe nastawione są przede wszystkim na starsze samochody.
- Na naprawy mechaniczne, często na odbudowę samochodów starych, skorodowanych. Tymczasem popyt, na te usługi mechaników samochodowych, jest raczej niewielki, tak samo na usługi blacharskie, są to usługi niszowe. Natomiast utrzymuje się, na bardzo wysokim poziomie, popyt w zakresie elektroniki pojazdowej, mechatroniki - tłumaczy.
Brakuje specjalistów
Ale tych specjalności brakuje, bo sposób kształcenia zawodowego jest niedostosowany do realiów. Liczba samochodów w Polsce jest zawyżona o 29 procent, a co za tym idzie - także rynek wymian i napraw o 9 mld zł - podkreśla Alfred Franke.
- Te 9 mld złotych, to jest więcej, o 2 mld, niż Polska wydaje na ochronę zdrowia - komentuje.
REKLAMA
Branża motoryzacyjna apeluje do premier Kopacz i odpowiednich ministerstw, o powołanie zespołu, który opracowałby rozwiązania prawne do naprawy Centralnej Ewidencji Pojazdów. Sami przedstawiciele branży na początek zaproponowali na przykład dyskusję nad możliwością abolicji dla właścicieli samochodów porzuconych w lasach. W zamian mieliby się przyznać, że je tam zostawili. Wtedy można by te auta wykreślić z ewidencji.
Aleksandra Tycner, fko
Polecane
REKLAMA