Opłata drogowa: projekt ustawy przesłany do dalszych prac. Eksperci i politycy komentują

Cztery godziny trwała w Sejmie burzliwa debata nad projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Ma go zasilać opłata drogowa, wynosząca 20 groszy za litr benzyny lub oleju napędowego oraz prawie 37 groszy za kilogram gazu.

2017-07-13, 10:08

Opłata drogowa: projekt ustawy przesłany do dalszych prac. Eksperci i politycy komentują

Posłuchaj

Sejm nie poparł wniosków opozycji o odrzucenie w projektu ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych i skierował dokument do dalszych prac w komisjach. Nowy fundusz ma zasilać opłata drogowa, wynosząca 20 groszy za litr benzyny lub oleju napędowego oraz prawie 37 groszy za kilogram gazu. Rządzący podkreślają, że chodzi o modernizację dróg lokalnych, opoz
+
Dodaj do playlisty

Poselski projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który wprowadza opłatę drogową w wysokości 20 groszy za litr benzyny i oleju napędowego, by pomóc samorządom w budowie i remontach dróg, trafi do komisji.

Sejm nie poparł w środę wniosku m.in. klubu PO o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.

Za odrzuceniem w pierwszym czytaniu było 183 posłów, przeciw 226, wstrzymało się dwóch.

Ustawa została skierowana do Komisji: infrastruktury oraz samorządu terytorialnego oraz polityki regionalnej.

Premier: pieniądze trafią do wszystkich samorządów

Premier Beata Szydło, przemawiając przed głosowaniem, podkreśliła, że dzięki tej zmianie pieniądze na budowę lokalnych dróg dostaną samorządy bez względu na polityczne sympatie. Szefowa rządu zaznaczyła, że te drogi zostaną doprowadzone do każdego domu w Polsce, a nie tylko tam, gdzie mieszkają działacze Platformy Obywatelskiej.

Nowa opłata może podnieść ceny paliw o 25 groszy

Zgodnie z projektem posłów PiS, Fundusz ma być zasilany wpływami z tak zwanej opłaty drogowej, którą mają wnosić producenci i importerzy paliwa. Wysokość opłaty w przypadku benzyn i oleju napędowego ma wynieść 20 groszy za litr. W przypadku gazu będzie to prawie 37 groszy za 1 kilogram. Po doliczeniu podatku VAT rzeczywisty wzrost ceny paliw może wynieść 25 groszy. Stawki te mają podlegać corocznej waloryzacji. Nowa opłata ma zapewnić budżetowi państwa ok. 4-5 miliardów złotych rocznie.

. 

Minister infrastruktury i budownictwa: opłata drogowa nie powinna wpłynąć na ceny paliw

Opłata drogowa po wejściu w życie ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych nie powinna wpłynąć na ceny paliw - powiedział w czwartek w TVN24 minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.

REKLAMA

Dopytywany w programie "Jeden na jeden" w TVN24, czy może zagwarantować Polakom, że ceny paliw nie wzrosną po wejściu w życie ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, Adamczyk powiedział: "Dzisiaj można powtórzyć słowa ekspertów - w związku ze wzrostem wolumenu sprzedaży paliw o 18 proc. niekoniecznie musi dojść do wzrostu cen paliw".

Dodał, że według np. komunikatu Orlenu podwyżka opłaty "prawdopodobnie nie wpłynie na podwyżkę cen paliw na stacjach benzynowych".

Odmówił zadeklarowania, że jeśli ceny paliw mimo wszystko wzrosną, poda się do dymisji. - To byłoby zupełnie nieroztropne, bo każdy, kto zna podstawy ekonomii wie, że rynkiem rządzi ekonomia - powiedział.

"Prezydent będzie się przyglądał temu rozwiązaniu"

Trzeba ocenić, czy pomysł finansowania budowy dróg lokalnych poprzez podwyższenie opłaty paliwowej jest słuszny; to kwestia wywołująca spore emocje, której prezydent będzie się przyglądał - powiedział w czwartek rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.

Łapiński, pytany w radiu TOK FM, czy to dobry pomysł odparł, że "słusznym pomysłem jest remontowanie dróg lokalnych", które - w jego ocenie - "są w opłakanym stanie".

- Natomiast skąd brać na to pieniądze, czy akurat poprzez podwyższenie opłaty paliwowej, czy jest to najlepszy pomysł, no to trzeba będzie jeszcze ocenić, przyjrzeć się temu - powiedział rzecznik prezydenta.

- Pytanie, czy pieniędzy szukać z budżecie czy innych źródłach - dodał. Zaznaczył, że jest to "kwestia dyskusyjna, wywołująca spore emocje", której prezydent będzie się "przyglądał".

Dzięki ustawie powstanie 6 tys. km dróg

Ustawa pozwoli na wybudowanie i wyremontowanie 6 tys. km dróg rocznie - tłumaczył w środę poseł wnioskodawca Zbigniew Dolata (PiS), prezentując projekt w Sejmie.

W trakcie trwającej ponad 3,5 godz. debaty projektodawcy ustawy przekonywali, że zwiększenie budżetu na drogi lokalne będzie oznaczać też zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, przyczyni się do rozwoju gospodarczego i pozwoli samorządom planować wydatki drogowe w perspektywie kilku lat.

Aby zagwarantować finansowanie zostanie wprowadzona opłata drogowa, która zapewni wpływy w wysokości ok. 4-5 mld zł rocznie. Połowa z tego trafi do mającego powstać Funduszu Dróg Samorządowych, natomiast reszta wpływów zasili Krajowy Fundusz Drogowy. "Głównym źródłem zasilania Funduszu Dróg Samorządowych będzie danina publiczna w formie opłaty drogowej wzorowana na istniejącej opłacie paliwowej w wysokości 20 groszy do litra paliwa plus VAT" - stwierdził Dolata.

Z opłaty trafi do samorządów 2,5 mld zł

"Przewidujemy, że w Funduszu Dróg Samorządowych będzie kwota około 2,5 mld zł, czyli trzykrotnie więcej niż było do tej pory. Kwota ta pozwoli na wybudowanie i wyremontowanie 6 tys. km dróg samorządowych rocznie, co będzie impulsem rozwojowym dla Polski" - dodał.

Według ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka rząd nie ocenia negatywnie tego projektu ustawy. "Formalnie stanowisko jest przygotowywane, jedno jest pewne, rząd negatywnie nie ocenia tego projektu" - oświadczył.

Samorządowcy i drogowcy popierają projekt

Minister przypomniał, że zarówno środowiska samorządowe, jak i drogowcy popierają projekt. "Opowiadając się przeciw temu projektowi występujecie przeciw samorządom" - zwrócił się do opozycji.

Minister powiedział, że projekt nowej ustawy popiera Ogólnopolska Izba Drogownictwa. Pokazał też wystąpienie o fundusze na modernizacje dróg samorządowych Związku Gmin i Powiatów RP, oraz stanowisko dwudziestego ogólnego zgromadzenia Związku Powiatów Polskich.

Pieniądze z funduszu trafią tylko na drogi

Adamczyk zapewnił jednocześnie, że pieniądze z Funduszu Dróg Samorządowych trafią wyłącznie na drogi, a kłamstwem jest twierdzenie, że mogą być przeznaczone na inne cele. Minister ubolewał, że wiele słów, które padły w debacie, "mijało się często z prawdą".

90 proc. dróg w Polsce to drogi gminne i powiatowe

Przypominał, że 90 proc. dróg w Polsce to drogi gminne i powiatowe, ale "zapewnienie wsparcia finansowania przebudowy i modernizacji tych dróg, to przez wiele lat niespełniony postulat, formułowany przez samorządy". Dodał, że do jego resortu wpływa ogromna liczna postulatów, dotyczących zwiększenia finansowania dróg lokalnych.

"Tylko w tym roku 560 wniosków kierowanych przez gminy i 817 wniosków kierowanych przez powiaty nie zostało uwzględnionych, bo zabrakło funduszy" - przekonywał Adamczyk. "Występując przeciw temu projektowi, występujecie przeciwko samorządom, z których większość z was wyszła" - zwracał się do opozycji.

Dodał, że w ubiegłym roku na drogach gminnych i powiatowych doszło do 15 tys. wypadków, w których zginęło ponad 1 tys. osób. "To są nieszczęścia, którym trzeba w końcu zapobiec" - powiedział.

Zapowiedział, że dzięki Funduszowi Dróg Samorządowych już w przyszłym roku na drogi lokalne trafi 2,5-3 mld zł, a razem z pieniędzmi samorządowymi będzie to ok. 5 mld zł. Dodał, że prace remontowe na tych drogach, będą wykonywać polskie, małe firmy, "które nie mogą wygrać projektów autostradowych".

Adamczyk zaznaczył, że dzięki funduszowi uda się też wyremontować w ciągu dwóch lat tyle dróg lokalnych, ile w ciągu dwóch kadencji udało się przebudować poprzedniej koalicji.

O tym, że Funduszem Dróg Samorządowych projektodawcy odpowiadają na apel samorządowców - mówił również poseł PiS Bogdan Rzońca.

Zwracając się do opozycji powiedział: "wy mówicie: nie budujmy dróg, a wy mówicie: nie naprawiajmy dziur, a wy mówicie: nie budujmy chodników. Opozycja bardzo boi się tego projektu. Bardzo się boi, bo jak powiedział poseł Dolata, Europa zapomni, że Polska jeździ po dziurawych drogach" - stwierdził Rzońca.

"Sami drodzy państwo przyjdziecie z waszymi wójtami, z waszymi starostami do tego funduszu po środki. (...) Okazuje się, że dzisiaj opozycja jest przeciwko wójtom i przeciwko starostom" - dodał.

Poseł powiedział, że w niechlubnej statystyce śmiertelnych wypadków drogowych przegrywamy tylko z Rumunią.

"Czy was ta statystyka interesuje? Czy wy drodzy państwo wiecie o tym, (...) czy was interesują te informacje? Moim zdaniem nie. (...) Tym funduszem odpowiadamy na apele Związku Gmin Polskich, Związku Powiatów Polskich, odpowiadamy na apel samorządowców. To jest ustawa niepartyjna, to nie jest ustawa pod publiczkę, to jest bardzo dobry projekt" - stwierdził.

"Jeszcze jedna uwaga do adwersarzy. Mówicie o jakiejś opłacie paliwowej. W tej ustawie nie ma żadnej mowy o opłacie paliwowej. (…) Tam jest opłata drogowa" - dodał.

Zdaniem Rzońcy, po raz pierwszy w historii wójtowie dostaną 80 proc. dofinansowania inwestycji drogowych. "Nigdy tak nie było. Po raz pierwszy samorządowcom, po raz pierwszy dzieci w niektórych gminach na Podkarpaciu, w Zachodniopomorskim nie będą do szkoły szły po fosach, tylko pójdą chodnikiem" - podkreślił poseł.

Opozycja była przeciwna ustawie

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna zarzucił projektowi, że jest niczym innym jak wprowadzeniem nowego podatku. "Panie pośle Dolata, kto to panu pisał. (...) przecież to jest wstyd (..) jeszcze kłamiecie, że chodzi o bezpieczeństwo” - powiedział Schetyna.

Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz ocenił, że projekt ten to przykład kolejnego "łupienia obywateli". "Szukacie pieniędzy na drogi, szukacie ich w kieszeniach podatników, natomiast te pieniądze są w gabinetach +Misiewiczów+, w przeroście urzędniczym, w komendach głównych policji, w komendzie głównej straży pożarnej, te pieniądze są w nowych BMW po 1,5 mln zł sztuka" - mówił.

Z kolei lider Nowoczesnej Ryszard Petru powiedział, że wprowadzenie opłaty drogowej to kolejny podatek, który uderzy w najbiedniejszych. Dodał, że przeciętny Polak zapłaci za paliwo ok. 350 zł rocznie więcej.

Według Pawła Bejdy (PSL) ustawa o Funduszu Dróg Samorządowych to "prezent" dla Polaków na wakacje i "prezent" dla rolników na żniwa oraz "prezent" dla transportowców, który ich dobije i przyczyni się do wzrostu cen.

"A czemu ceny w gospodarce będą rosnąć? Bo cena paliwa wpływa na wszystkie inne ceny. Skoro paliwo będzie droższe to usługi, żywność, towary wszystko podrożeje" - powiedział w Sejmie Bejda.

"PiS twierdzi, że te pieniądze pójdą na drogi, to bzdura, albo jak kto woli kolejna bajka" - dodał.

Ten ostatni argument odparł minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który podkreślił, że "kłamstwem jest", iż z pieniędzy Funduszu Dróg Samorządowych finansowane będą "różne inne przedsięwzięcia".

"Większość z państwa doskonale wie, że tak jak nie można naruszać Krajowego Funduszu Drogowego, tak nie będzie można naruszać Funduszu Dróg Samorządowych, jeżeli nie będzie to związane z literalnie zapisanymi celami" - mówił Adamczyk. "Na użytek debaty publicznej podajecie kłamstwa" - zwracał się do opozycji.

Orlen: wprowadzenie opłaty paliwowej nie musi oznaczać wzrostu cen paliw

Dynamika zmian cen paliw na stacjach jest przede wszystkim pochodną czynników makroekonomicznych. Wprowadzenie opłaty paliwowej nie musi oznaczać wzrostu cen paliw dla klientów stacji – poinformowało biuro prasowe PKN Orlen.

- PKN Orlen z uwagą obserwuje wszystkie działania mające bezpośredni lub pośredni wpływ na rynek handlu paliwami. Inicjatywy zmierzające do poprawy infrastruktury drogowej, której kondycja ma wpływ zarówno na krajowy rynek paliwowy, jak i w szerokiej perspektywie na rozwój gospodarczy kraju, oceniamy pozytywnie - podał Orlen.

REKLAMA

Zgodnie z projektem ustawy płatnikiem podatku mają być wszystkie podmioty prowadzące działalność na rynku paliwowym, w tym producenci i importerzy.

PKN Orlen wyjaśnia, że obok obciążeń podatkowych na ceny paliw wpływają głównie niezależne, cenotwórcze czynniki makroekonomiczne, jak giełdowe notowania gotowych produktów paliwowych, ceny ropy oraz relacje kursów walut.

- Dynamika zmian cen paliw na stacjach jest więc przede wszystkim pochodną czynników makroekonomicznych, o czym świadczyć mogą fluktuacje cen odnotowywane w niezmiennym otoczeniu regulacyjnym - poinformowała spółka.

Biuro prasowe koncernu podało, że w ciągu pierwszego półrocza tego roku ceny detaliczne oleju napędowego i benzyn podlegały zmianom na poziomie ok. 50 groszy na litrze, a w ciągu ostatnich dwóch lat różnice te przekraczały 1 zł.

REKLAMA

- W związku z powyższym wprowadzenie opłaty paliwowej nie musi skutkować wzrostem cen paliw dla klientów stacji - podsumowuje biuro prasowe.

IAR, PAP, awi, jk


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej