25 października to egzamin dla e-państwa
Najbliższa niedziela to test elektronicznych usług w naszym państwie. Liczba internetowych wniosków o dopisanie do spisu wyborców przed wyborami parlamentarnymi była rekordowa. Urzędnicy w terenie załamują ręce. Unikniemy wtopy?
2015-10-20, 19:10
Wystarczyło kilka kliknięć, żeby dopisać się do spisu wyborców poza miejscem zamieszkania. Tak w skrócie można opisać procedurę, która wielu osobom ułatwi głosowanie poza domem. To nie nowość na elektronicznej platformie usług administracji publicznej (w skrócie ePUAP). Usługa jest dostępna od kilku lat. Ale wydaje się, że te wybory będą przełomowe dla e-państwa. Mówią o tym sami urzędnicy w terenie.
- Są tego tysiące, nie mogę sprawdzić, czy został Pan dopisany - słyszę od jednej z urzędniczek. Dopisanie do spisu wyborców przez sieć kończy się otrzymaniem enigmatycznego UPO. Urzędowe poświadczenie odbioru jest jedynie potwierdzeniem, że wniosek został wysłany. Czy faktycznie dotarł i został przetworzony tego żaden obywatel z państwowej platformy się nie dowie. Nie pomoże nawet interwencja telefoniczna.
Wiele osób nie zdaje sobie w ogóle sprawy z istnienia internetowego okienka polskiej administracji. Tymczasem siermiężny ePUAP doczekał się już drugiej odsłony. Na stronie epuap.gov.pl obok loga platformy widnieje cyfra „2”. Czy nowy system jest bardziej wygodny? Odrobinę. Czy stał się bardziej intuicyjny? Być może trochę.
Nadal zamiast odpowiednika nowoczesnego systemu bankowego dostajemy tani zamiennik. A mamy w kraju pioniera na miarę Europy, czy nawet Świata w tworzeniu wygodnych i wydajnych systemów - mowa o łódzkim mBanku. Tymczasem platformie ePUAP(2!) bliżej jest do uniwersyteckiej strony służącej do zapisywania się na zajęcia, który wymaga przeczytania instrukcji, a najlepiej asysty przewodnika, niż do porządnej platformy bankowej.
REKLAMA
To co zaskakuje najbardziej to konieczność wizyty w urzędzie w celu zarejestrowania się na platformie. Oczywiście chodzi o względy bezpieczeństwa. Ale skoro bez wychodzenia z domu da się założyć wspomniane wirtualne konto w banku (choć KNF za tym nie przepada), wysłać coroczne zeznanie podatkowe, czy podpisać umowę z dowolnym dostawcą usług telekomunikacyjnych to wierzę, że także e-administracja znajdzie sposób na potwierdzenie tożsamości obywatela. Firm kurierskich, czy listonoszy, którym zaufały wielkie korporacje na rynku nie brakuje. Przesyłki z sądów mogą leżeć w sklepach z rajstopami, rybami, czy w biurach podróży. Skoro państwo na to się zgadza to może wymyśli także wygodniejszą drogę do e-administracji, niż tę która prowadzi przez odstanie kilkudziesięciu minut w tradycyjnej kolejce.
Niedzielne wybory będą niezwykle ważne. Ale nie tylko dla przyszłości Polski. To także test dla polskiej e-administracji. Centralnej i terenowej. Dopóki wysyłanych przez Internet wniosków o dopisanie do spisu wyborców było mało nie słyszeliśmy o wpadkach urzędów. Oby w najbliższy niedzielę było podobnie. W przeciwnym razie okaże się, że ponad 150 mln zł przeznaczone na ePUAP wyrzuciliśmy do kosza. I tej wpadki wyborcy mogą nie wybaczyć. Bo nie będzie chodziło o drogie kolacje finansowanie z budżetowych pieniędzy. Ani o opóźnienia w budowie autostrad, czy przeciągające się remonty tras kolejowych. Tym razem stawką jest zapisane w Konstytucji prawo wyborcze.
Krzysztof Rzyman
REKLAMA