Ozusowanie umów zleceń może uderzyć w szpitale
Pośpiech przy wprowadzeniu w życie przepisów rozszerzających obowiązek odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne (tzw. ozusowanie) od umów zleceń, może być bardzo kosztowny.
2014-05-15, 22:34
Posłuchaj
Pracodawcy z Konfederacji Lewiatan zwracają uwagę, że z powodu nagłego wzrostu kosztów pracy wiele firm nie byłoby w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec sektora publicznego. Szczególnie niepokojąca może być sytuacja szpitali, które korzystają z usług zewnętrznych podmiotów zajmujących się utrzymaniem czystości w placówkach publicznej służby zdrowia.
– Gdyby nie udało się osiągnąć porozumienia, a pewnie byłoby to trudne, bo budżety szpitalne są już zamknięte do końca roku. Przedsiębiorcy mieliby zatem prawo w oparciu o Kodeks cywilny, wypowiadać bez konsekwencji te umowy - mówił w Radiowej Jedynce Marek Kowalski z Konfederacji Lewiatan.
Skokowy wzrost bezrobocia
Pośpiech w ozusowaniu umów zleceń może też doprowadzić do skokowego wzrostu bezrobocia w przyszłym roku.
REKLAMA
Szczególnie pod tym względem zagrożone jest budownictwo oraz sektor firm świadczących usługi utrzymania czystości.
O ile wzrosną koszty przedsiębiorców, jeśli nowe przepisy wejdą w życie? Zdaniem eksperta Lewiatana nowe przepisy w wymienionych branżach zwiększą koszty pracy o 20 proc.
Umowa zlecenia pozostanie preferencyjna
Jednak są też inne opinie w tej sprawie. Jedną z nich prezentuje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.
REKLAMA
- Nie uważam, aby zmiana, którą proponuje rząd miała bardzo istotnie negatywny wpływ na rynek pracy, dlatego, że cały czas zatrudnianie na umowę zlecenie będzie tańsze od zatrudnienia na etat. Ta forma pozostanie więc korzystniejsza ze względu na koszty. Biorąc pod uwagę raczej pozytywne perspektywy wzrostu gospodarczego, to nawet, jeśli jakieś negatywne efekty z tego tytułu się pojawią, to powinny być z nawiązką zneutralizowane przez generalną poprawę sytuacji na rynku pracy – uważa ekonomista.
Przypomina też, że składki emerytalne i rentowe mają być płacone od kwoty równej co najmniej płacy minimalnej.
Opóźnić wejście przepisów o rok
Konfederacja Lewiatan chce o co najmniej rok opóźnić wejście przepisów dotyczących obowiązku odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne od umów zleceń, przy czym jej przedstawiciele podkreślają, że nie są przeciwni samym proponowanym regulacjom.
REKLAMA
- Nasze stanowisko się nie zmieniło, natomiast po to, żeby wprowadzenie tych przepisów odniosło zamierzony skutek i uporządkowały rynek pracy, konieczne jest domknięcie tych kontraktów, które są w tej chwili pozawierane – mówi w Radiowej Jedynce Marek Kowalski z Konfederacji Lewiatan. - Pracodawcy pozawierali wiele kontraktów, głównie w zamówieniach publicznych, ale również i na otwartym rynku pracy w oparciu o obowiązujące prawo – wyjaśnia.
Twierdzi, że jeśli prawo się zmieni z dnia na dzień, to będzie bardzo trudno jednocześnie wypowiadać te kontrakty.
Zwraca uwagę na dwie kwestie. – Są pracodawcy, którzy mają podpisane tysiące umów i samo ich rozwiązanie czy renegocjacja w terminie trzech miesięcy jest bardzo trudna. Poza tym nie zawsze zamawiający może wyrazić zgodę na waloryzację umowy – wyjaśnia.
Związki zawodowe i pracodawcy chcą umów o pracę
Związki zawodowe mają inne zdanie na temat przewidywanych zmian prawnych dotyczących umów zlecenia.
REKLAMA
- Pracodawca musi tak gospodarować, by był w stanie zapłacić składki dla państwa – uważa Anna Grabowska z Forum Związków Zawodowych.
Marek Kowalski z Lewiatana twierdzi, że pracodawcy są zainteresowani tym, by zatrudniać pracowników na umowy o pracę i jak najwięcej im płacić. Krytykuje jednak obowiązujący system zamówień publicznych. – Wadliwy system zamówień publicznych zmusza pracodawców do szukania oszczędności na kosztach pracy. Chodzi m.in. o przesuwanie pracowników na umowy zlecenia – mówi. I przypomina, że jedynym kryterium dominującym od kilku lat w zamówieniach publicznych jest cena. A to jego zdaniem automatycznie obniża możliwości wypłat dla pracowników. – Państwo jest ostatecznym beneficjentem usługi, którą daje pracodawca i to ono określa, ile chce zapłacić. Pracodawca w tym całym systemie musi się jakoś odnaleźć, by jego firma nie upadła – mówi Marek Kowalski.
Równoległa zmiana przepisów
Rozwiązanie, które byłoby sprzyjające zarówno dla przedsiębiorców jak i pracowników powinno zakładać równoległą zmianę przepisów – tę dotyczącą ozusowienia umów zlecenia oraz zamówień publicznych w taki sposób, by jedynym kryterium wyboru zleceniodawcy nie było kryterium najniższej ceny. Wówczas w przetargach wybierane byłyby te firmy, które oferują pracownikom umowę o pracę.
REKLAMA
- Oskładkowanie umów cywilnoprawnych i ozusowanie umów zleceń jest konieczne, jednak uporządkowanie rynku pracy jest związane z ustawą o zamówieniach publicznych, dlatego, że ona powinna świecić przykładem. To zamawiający powinni przestrzegać tego by tam, gdzie charakter pracy tego wymaga, pracownicy byli zatrudniani na umowy o pracę – podkreśla ekspert Lewiatana.
Dla firm ważny jest okres wypowiedzenia
Na to, by pracodawcy chętniej podpisywali z pracownikami umowy o pracę ma również wpływ okres wypowiedzenia umowy. Im jest krótszy, tym pracodawca czuje się bardziej komfortowo i chętniej podpisuje stałe umowy z pracownikami.
- Szacuje się, że na umowy zlecenia pracuje obecnie w Polsce ok. 800 tys. pracowników – wyjaśnia Michał Filipkiewicz z portalu praca.pl. - Skala zjawiska jest więc duża, chociaż jednak zdecydowana większość osób pracuje na umowy o pracę.
REKLAMA
Przypomina, że umowy zlecenia są już ozusowane i odprowadza się od nich składki zdrowotne, emerytalne, rentowe i wypadkowe. - Rząd proponowaną zmianą próbuje nie tyle walczyć z nieuczciwością pracodawców, chodzi raczej o to, że często pracownicy są zatrudnieni w oparciu o kilka umów i odprowadzają składki tylko od tej najtańszej.
W związku z tym, że odprowadzane składki są bardzo niskie pracownicy nie mają zabezpieczenia emerytalnego, nie mają też często ubezpieczenia chorobowego. - Właśnie z tym rząd próbuje obecnie walczyć – uważa ekspert.
Składki od wysokości płacy minimalnej
Zmiana polega na tym, by składki do ZUS były odprowadzane od wszystkich umów zleceń, od wartości przynajmniej odpowiadającej wysokości minimalnego wynagrodzenia brutto, które teraz w Polsce wynosi 1680 zł.
Ważne jest też zapobieganie patologiom polegającym na tym, że czasem latami pracodawcy zatrudniają pracowników na umowy zlecenia, nie oferując im stałej umowy o prace.
REKLAMA
- Kto wie, czy nie lepsza byłaby kontrola tychże umów i sprawdzanie, czy w danej sytuacji zachodzi stosunek pracy, czy też pracodawca jest uprawniony do podpisania z pracownikiem umowy zlecenia – wyjaśnia Michał Filipkiewicz z portalu praca.pl.
Rząd liczy na dodatkowe wpływy do budżetu z tytułu oskładkowania umów zleceń - sięgające 340 mln zł, ale podnoszenie obciążeń przynosi zwykle odwrotny skutek - podkreśla ekspert.
Dobry sposób nie tylko według pracodawców
Bardzo często umowy cywilnoprawne są podpisywane zamiast umów o pracę i to z pewnością jest patologia. – Nie jest patologią to, że nie płacimy ZUS od tych umów, bo te umowy są ozusowione, ale to, że one są stosowane zamiast umów o pracę – podkreśla Michał Filipkiewicz.
Okazuje się, że jest to wybieg chętnie stosowany zarówno przez pracodawców, ale i pracowników. - Pracownicy chętnie godzą się na podpisywanie umów cywilnoprawnych – mówi ekspert z portalu praca.pl, który przeprowadził w tym zakresie badania.
REKLAMA
Blisko 36 proc. ankietowanych wybrałoby umowę cywilnoprawną lub pracę w szarej strefie, gdyby w ten sposób mogło więcej zarobić. Najważniejsza dla pracowników jest bowiem wysokość zarobków.
– Największą wartość dla pracowników ma wysokość wynagrodzenie, które otrzymuje "na rękę" – przyznaje Michał Filipkiewicz. – Szczególnie w przypadku młodych osób zabezpieczenia emerytalne i to, ile sobie odkładają na przyszłość nie ma znaczenia – podaje.
Część umów bez ZUS ma sens
Zwraca też uwagę, że ozusowywanie wszystkich umów jest niesprawiedliwe, bo często mają one sens, jeśli chcemy kogoś zatrudnić dorywczo, np. grafika czy architekta, który wykona jakieś zlecenia i potem nie jest już w firmie potrzebny. W takim wypadku to tylko niepotrzebny koszt.
Pracodawcy podkreślają właśnie wysokie koszty wprowadzanych zmian, które sprawią, że cała operacja stanie się nieopłacalna.
REKLAMA
Próbują też tłumaczyć, że nowe rozwiązania prawne zepchną niektóre grupy zawodowe do pracy w szarej strefie. – Aby nie płacić tych dodatkowych składek będą pracować nielegalnie lub pracodawcy będą zachęcać pracowników do zakładania własnej działalności gospodarczej – mówi ekspert z portalu praca.pl.
Firmy żądają dłuższego okresu vacatio legis, który pozwoli im lepiej przygotować się do tych nowych rozwiązań.
- Dłuższy okres do przygotowania się do zmian jest na pewno korzystny dla firm, ponieważ będą mogły zaplanować budżety. Zawsze ogłaszanie zmian z dużym wyprzedzeniem jest korzystne dla gospodarki.
Z korzyścią dla przyszłych emerytów
Biorąc pod uwagę, że pracownicy w przyszłości staną się emerytami – ozusowanie umów cywilnoprawnych jest konieczne i sensowne.
REKLAMA
– Wiele osób ma już jakąś pracę i na umowach zlecenia dorabia dodatkowo, dla nich płacenie składek nie jest uzasadnione. Z tym próbują walczyć pracodawcy – podkreśla ekspert portalu praca.pl. Sądzi też, że część pracodawców przerzuci koszt na pracowników i w efekcie będą oni otrzymywać niższe wynagrodzenia. Poza tym można się spodziewać wzrostu liczby pracowników zatrudnionych w szarej strefie. – Pod przykrywką ochrony pracowników rząd wprowadza zmiany związane z ozusowaniem wszystkich umów zleceń podczas, gdy efekty dla gospodarki będą bardziej negatywne – uważa.
Kiedy na pewno umowa o pracę?
Pracownicy dążą do podpisania umowy o pracę, bo gwarantuje im ona zabezpieczenia socjalne, urlop, chorobowe czy okres wypowiedzenia. – Prawa pracownika są zdecydowanie większe - podkreśla. I przypomina, że jeżeli wykonujemy pracę osobiście pod kierownictwem i nadzorem pracodawcy, czynności nasze są regularne, powtarzalne i pracujemy w miejscu wyznaczonym przez pracodawcę, to naszą pracę powinien regulować Kodeks pracy. I szef powinien podpisać z nami umowę o pracę.
Robert Lidke, Halina Lichocka, Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska
REKLAMA
REKLAMA