Ranking Szkół Wyższych Perspektywy 2014: warto wybrać politechnikę

2014-05-21, 21:48

Ranking Szkół Wyższych Perspektywy 2014: warto wybrać politechnikę
Po ukończeniu uczelni technicznych nie ma problemu ze znalezieniem pracy.Foto: Glow Images/East News

Pierwsza trójka najlepszych szkół wyższych w Polsce to uczelnie uniwersyteckie. Jednak na kolejnych miejscach rankingu uplasowały się uczelnie technicznie. I to właśnie na inżynierów jest obecnie największe zapotrzebowanie.

Posłuchaj

Rankingi pomagają w podejmowaniu decyzji, ponieważ jest to uporządkowana informacja dla maturzystów – powiedzieli w Radiowej Jedynce Waldemar Siwiński, prezes Fundacji Edukacyjnej Perspektywy i prof. Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Najnowszy  Ranking Szkół Wyższych Perspektywy 2014 został właśnie opublikowany. Nastąpiła zmiana lidera, ale czołówka pozostała zdecydowanie „uniwersytecka”. Uniwersytet Warszawski w tym roku wyprzedził Jagielloński i poznański im. Adama Mickiewicza.

Gospodarka czeka na inżynierów

Czy to znaczy, że absolwenci tych szkół mają największe szanse na sukces zawodowy i świetne zarobki? – Ale dodajmy, że na kolejnych trzech miejscach są znakomite trzy politechniki: warszawska, wrocławska i AGH. Czyli nie tylko uniwersytety, ale i politechniki są równie wysoko oceniane. Oczywiście, późniejsze rynkowe miejsce absolwentów zależy od wielu różnych czynników – podkreśla w Radiowej Jedynce Waldemar Siwiński, prezes Fundacji Edukacyjnej Perspektywy.

Polska gospodarka czeka na inżynierów. Według rządowych danych, polski przemysł potrzebuje ich ok. 50–70 tys. – Natomiast nasze uczelnie nie są w stanie wykształcić tylu fachowców. Oczywiście takich dobrych, prawdziwych inżynierów, a nie wirtualnych. Takich, którzy potrafią coś zaprojektować, zrobić, wybudować. Dlatego po ukończeniu uczelni technicznych nie ma żadnego problemu ze znalezieniem pracy – uważa prof. Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej, dzisiejszy gość Radiowej Jedynki.

I dodaje, że uczelnia przeprowadza systematycznie badania losów absolwentów. W trzy miesiące po zakończeniu studiów – 30 proc. z nich, a do roku 90–93 proc. pracuje w zawodzie.

Kandydatów na przyszłych inżynierów jednak brakuje

Stąd też liczne zachęty, żeby podejmować studia na uczelniach technicznych. – Również kierowane do kobiet, jak choćby akcja „Dziewczyny na politechniki”, którą razem z Fundacją Perspektywy realizujemy od wielu lat – przypomina Profesor.

Efekty akcji są znakomite. Jeśli 6 lat temu na studiach technicznych było  29 proc. kobiet, to obecnie mamy ich prawie 37 proc. – Czyli przekonanie dziewcząt, że nie muszą pełnić tradycyjnych ról społecznych, np. być tylko przedszkolanka, lekarka albo nauczycielką – dały efekty. Dlatego, że dzisiaj zawód inżynierski jest zupełnie inny aniżeli kilkanaście lat temu. A panie wybierają często nawet takie wydziały, jak górniczy czy mechaniczny, gdzie jest już bardzo dużo studentek. Choć oczywiście „królują” na inżynierii środowiska, czy też na architekturze – wyjaśnia prezes Siwiński.

Uczelnie monitorują absolwentów

Każda uczelnia musi badać losy absolwentów, choć te badania nie są jeszcze spójne ze sobą. Natomiast jak te życiorysy się rozwiną, to zależy i od uczelni, i od możliwości znalezienia pracy.  – Nie zapominajmy, że nie jest to tylko kwestia uczelni, ale także rynku, który albo zgłasza zapotrzebowanie na pewne zawody, albo nie. Jak choćby absolwenci wydziału nawigacyjnego Akademii Morskiej, którzy w 100 proc., od ręki dostają pracę – zauważa prezes Siwiński.

Uniwersytet Warszawski przeprowadzał niedawno pilotażowe badania związane z tym, w jakim czasie po studiach znajdują zatrudnienie absolwenci. Okazało się, że ponad 70 proc. znajduje w ciągu roku zatrudnienie. – To bardzo dobre dane – uważa prezes Fundacji.

Zwłaszcza, że jak powiedział rektor AGH prof. Słomka: nikt jeszcze nie udowodnił, że ukończenie studiów wyższych utrudnia znalezienie pracy.

– Sytuacja jest dość jednoznacznie zdefiniowana. Jakie kierunki trzeba studiować, żeby znaleźć pracę? Otóż młody człowiek, który idzie na studia, musi wybrać to, co go interesuje, ale musi się też zorientować, czy po tym kierunku będzie miał pracę – podkreśla prof. Więckowski.

Rolnictwo tropikalne nie zapewni kokosów

Można bowiem wymyślać bardzo atrakcyjne kierunki, autonomia uczelni na to pozwala. Ale co z tego, jeśli po tym kierunku nie ma zatrudnienia w Polsce, nie ma zainteresowanych firm, przemysłu, nie ma niczego.

– Dlatego jest duża odpowiedzialność po stronie rektorów uczelni, żeby uruchamiać te kierunki kształcenia, których potrzebuje gospodarka czy administracja, a nie kształcić tylko po to, żeby kształcić – tłumaczy Profesor. Stąd Politechnika Wrocławska przeprowadza specjalne analizy, a jej programy edukacyjne są ściśle skorelowane z przemysłem, z gospodarką. Funkcjonuje Konwent PW, który opiniuje programy studiów, wskazuje kierunki do wygaszenia, i te do rozwijania. Zgodnie z potrzebami gospodarki i administracji.

Baza kierunków, a atrakcje na studiach podyplomowych

Musi być pewien kanon tradycyjnych kierunków kształcenia, natomiast można wymyślać różnego rodzaju studia podyplomowe, gdzie są mniejsze ryzyka. – Natomiast uruchamianie całego ciągu studiowania:  licencjat, studia magisterskie z kierunkiem trochę wydumanym, to może być ryzyko, dlatego że nikt obecnie nie wie, jakie będzie zapotrzebowanie rynku pracy – ocenia prezes Siwiński.

Wiadomo jedynie, że raczej będzie zapotrzebowanie m.in. na lekarzy czy  dobrych politologów. Warto więc zwracać uwagę na nowinki w ofertach uczelni, a będzie ich coraz więcej ze względu na niż demograficzny.

W ciągu ostatniego roku akademickiego liczba studentów zmniejszyła się o 130 tys. osób. Czyli zniknęło, „rozpłynęło się” 10 uczelni typu SGH. Dlatego uczelnie muszą wymyślać nowe rzeczy, ale rozsądny maturzysta powinien trzymać się nie tyle konkretnych zawodów, ale pewnych obszarów zawodów, ścieżek. Tych, które powodują, że dobre wykształcenie inżynierskie, informatyczne, mechaniczne naprawdę się przyda, choć nazwa zawodu może być różna.

Pracownik – chętnie, ale z doświadczeniem

Zwłaszcza, ze polskie uczelnie kształcą bardzo dobrze, a absolwenci znajdują zatrudnienie, co też potwierdza Tomasz Hanczarek, prezes Work Service.

– Polski system edukacji jest na jednym z wyższych poziomów w Europie. Jak ktoś chce się nauczyć, to się nauczy. Oczywiste jest to, że firmy poszukują pracowników z doświadczeniem. Jak się kończy studia, to się tego nie ma. Dlatego gorąco namawiam do wszelkiego rodzaju staży, żeby dotykać tej pracy jak najszybciej. Może być taka sytuacja, że ktoś kończy studia, jest już absolwentem uniwersytetu, i np. ma rok, dwa trzy doświadczenia w jakiejś pracy. Takich pracowników pracodawcy poszukują najbardziej – podkreśla.

Czy na naszych uczelniach są okazje do odbywania staży i praktyk, zarówno w Polsce, jak i za granicą?  – Jest bardzo wiele, a młodzież bardzo garnie się do tych staży. Kiedy ja studiowałem – praktyka była za karę. Natomiast dzisiaj młodzież chętnie idzie na praktyki, bo rozgląda się za potencjalnym miejscem pracy, a z drugiej strony firmy przyjmują, bo mają kontakt z młodymi ludźmi, obserwują ich pod kątem przyszłości. Dobry student, to będzie dobry pracownik – uważa prof. Więckowski.

Ale czasami staże, praktyki przeszkadzają w nauce. Obecnie ok. 15–20 proc. studentów np. Politechniki Wrocławskiej ma już pracę, i to niekiedy utrudnia terminowe zakończenie studiów. Jednak z drugiej strony jest to dla nich szansa znalezienia ciekawej pracy, i dzięki temu po ukończeniu studiów nie stają się bezrobotnymi, a wprost przeciwnie – z dnia na dzień wchodzą na rynek pracy. Trzeba więc znaleźć „złoty środek”.

Powinny być wspólne programy przedsiębiorców i uczelni. – Ma to nawet już swoją nazwę: studia dualne. Niektóre wyższe szkoły zawodowe tak robią, ponieważ to jest konieczność – dodaje Profesor.

Kształcić elastycznie i praktycznie. Od początku

Polski system jest specyficzny.  – W Europie mamy z jednej strony systemy rozwijające umiejętności ogólne, nastawione na budowanie umiejętności dostosowywania się do różnych sytuacji, przykładem jest Wielka Brytania. Ale są także tzw. systemy dualne, gdzie bardzo szybko następuje przygotowanie do zawodu, przy jednoczesnym uczeniu się języka, matematyki, innych przedmiotów, ale nacisk jest położony na praktykę. Tak jest m.in. w Niemczech, w Austrii. Te systemy w różny sposób przygotowują do funkcjonowania na rynku pracy – wyjaśnia w Polskim Radiu 24 dr Agnieszka Chłoń-Domińczak  z  Instytutu Badań Edukacyjnych.

W projektach dualnych pracodawcy bardzo ściśle współpracują ze szkołami. Niemieckie przedsiębiorstwa realizują ten model także w Polsce.  Mają np. swoje autorskie zakładowe klasy czy szkoły, a uczniowie uczą się w warunkach zbliżonych do ich późniejszej pracy. – Nie tracą oni co prawda czasu na zbędną teorię, ale z drugiej strony zawężają swoje potencjalne, przyszłe możliwości awansu, rozwoju, zmiany zawodu – dodaje dr Chłoń-Domińczak.

Natomiast w systemach anglosaskich większy nacisk jest położony na adaptacyjność, na umiejętność dostosowania się do potencjalnej zmiany, do tego że te zawody mogą się zmieniać, że miejsca pracy mogą zmieniać. Stąd są kształtowane kompetencje, które można wykorzystywać w różnych miejscach pracy.

Rządy się martwią

Sytuacja na europejskim rynku pracy jest trudna, bezrobocie wśród młodych ludzi jest 2–3 razy wyższe niż przeciętna stopa bezrobocia. Dlatego obserwuje się w tej grupie zjawisko tzw. efektu blizny, które ma wpływ na dalszą karierę zawodową. Jeśli absolwent szkoły czy uczelni zacznie zawodową drogę poniżej swoich kwalifikacji, to może to negatywnie  rzutować na całe jego przyszłe życie. Jest tak wówczas, gdy m.in. wejście na rynek pracy zaczyna się np. od bezrobocia, czy też bardzo niekorzystnych umów.

Skazani na wieczną naukę

System edukacji to nie tylko uczenie się w szkole. To nie tylko nauka na uczelni, która przygotowuje młode osoby do wejścia na rynek pracy, ale także to, co robią one później. Ponieważ uczyć się trzeba całe życie. I szkoły powinny do tego przygotować, zarówno mentalnie, jak i praktycznie czyli otwierając się na potrzeby osób dorosłych. – Ponadto w pracy także się rozwijamy, ale musi być rozbudzona potrzeba nauki, nieustannego kształcenia się – przypomina ekspertka.

Ewolucja polskich szkół: razem z firmami

Ponieważ obecnie mamy dużo osób, które decydują się na naukę na uczelni, to spowodowało, że uczelnie musiały dostosować się do tego umasowienia. Reformy szkolnictwa dotyczą m.in. definicji tego, czego student powinien się nauczyć, jakie są efekty kształcenia. Przykładowo w bankowości mamy uczelnie kształcące konkretnie w zakresie, potrzebnym do uzyskania stopnia zawodowego pracownika instytucji finansowej.

Najczęściej ze szkołami współpracują duże firmy, często międzynarodowe, co zapewnia im pozyskanie przygotowanych do pracy pracowników, najlepszych studentów. –Zwłaszcza, że młodych ludzi jest coraz mniej, a dobrze przygotowanych jest jeszcze mniej. Dlatego walka o nich rozpoczyna się już wtedy, gdy oni się jeszcze uczą – podkreśla dr Chłoń-Domińczak.

Najlepsi mają wiele ofert. Zadaniem szkół jest aktywne poszukiwanie ofert także dla pozostałych, poprzez współpracę z przedsiębiorcami, samorządami, z MEN-em.

Więcej informacji, to trafniejsza decyzja

Ale  też wybierając studia, uczelnię trzeba sobie to dokładnie przemyśleć, to jest tak naprawdę najważniejsze. I to stanowi ideę, która przyświeca Fundacji przy robieniu rankingów: jest to uporządkowana informacja dla maturzystów. Tylko raz albo najwyżej dwa razy interesują się oni rynkiem szkolnictwa wyższego – kiedy sami wybierają studia i kiedy jako rodzice uczestniczą w wyborze studiów przez swoje dzieci.

– I dlatego rankingi pomagają, co nie znaczy, że wszyscy mają np. iść na UW, dlatego że jest pierwszy. Równie atrakcyjne studia są na innych uczelniach, ale rankingi dodają emocji – uważa Waldemar Siwiński.

W tych zestawieniach są oceniane wszystkie szkoły – prywatne, państwowe, uniwersytety, politechniki, szkoły ekonomiczne, ale coraz większa popularnością cieszy się też ranking kierunków studiów. – To jest 40 kierunków, czyli wszystkie prowadzone na uczelniach w tych zasadniczych grupach, które zostały względnie ocenione – wyjaśnia prezes Siwiński. To podpowiedź, które z nich są np. w górnej, środkowej bądź dolnej grupie. Dzięki temu każdy może wybrać zgodnie ze swoim talentem. I ambicjami.

Małgorzata Byrska

Współpraca Sylwia Zadrożna, Halina Lichocka

''

Polecane

Wróć do strony głównej