Chiny przestały być tanią fabryką świata. Wyrosły na globalnego inwestora

Chińska gospodarka rośnie w imponującym tempie. Już dawno wyprzedziła japońską, a teraz „podgryza” Stany Zjednoczone. Zdaniem ekspertów, do roku 2024 Chiny staną się największą gospodarką świata. Zwłaszcza, że ich PKB rośnie szybciej niż oczekiwali analitycy, w drugim kwartale 2014 r. wzrósł o 7,5 proc. To imponujący, ale i zaskakujący wynik.

2014-09-10, 22:21

Chiny przestały być tanią fabryką świata. Wyrosły na globalnego inwestora
O globalnych gustach będzie decydowała chińska, indyjska, krajów Azji Południowo-Wschodniej klasa średnia, najliczniejsza na świecie i posiadająca pieniądze.Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Na rozwoju Państwa Środka zyskać może także Polska. Chodzi o tamtejszy kapitał, którego pojawienie się nad Wisłą pomogłoby naszemu biznesowi – mówił w Radiowej Jedynce Dariusz Kowalczyk, st. ekonomista Credit Agricole ds. Azji (z wyjątkiem Japonii), na co dzień urzędujący w Hongkongu.(Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

– Według naszych szacunków, Chiny w ciągu 10 lat urosną na tyle, żeby stać się największą gospodarką na świecie. Dlatego powinniśmy się im przyglądać i jak najbliżej z nimi współpracować – wyjaśnia gość Radiowej Jedynki Dariusz Kowalczyk, st. ekonomista Credit Agricole ds. Azji (z wyjątkiem Japonii), na co dzień pracujący w Hongkongu.

Europa jest zaskoczona

Chiński wzrost gospodarczy jest na poziomie 7–7,5 proc., co dla Europy jest imponującym wynikiem.

W ciągu ostatnich 20 lat Chiny odbiły się od grupy innych krajów rynków wschodzących. Co prawda tempo rozwoju Chin zapewne powoli będzie spadać do poziomu 6 proc., w ciągu 10 lat. Ale to i tak bardzo dużo.

– Kiedyś Chiny rozwijały się za pomocą eksportu. Teraz też eksportują, mają olbrzymią nadwyżkę handlową, ale główną lokomotywą ich rozwoju są inwestycje infrastrukturalne, które spowodowały, że obraz Chin zmienił się. I jeszcze konsumpcja, która także rośnie bardzo szybko, 10 proc. w skali roku, ze względu na duży wzrost dochodów – wyjaśnia gość Radiowej Jedynki.

REKLAMA

Ryzykowne kredytowanie

Rząd chiński stara się stymulować ten wzrost. A jest to wzrost na kredyt.

– Zadłużenie rośnie jeszcze szybciej niż cała gospodarka. Największym ryzykiem długoterminowym dla Chin jest to, że poziom tego kredytu jest dosyć niebezpieczny, ok. 200 proc. PKB – podkreśla ekspert z Credit Agricole.

Przede wszystkim jednak niepokojące jest tempo narastania tego długu. Dlatego, jak uważa Dariusz Kowalczyk, trzeba szukać innych sposobów na rozwój, nie poprzez akcję kredytową.

Dla porównania, Grecja jest zadłużona w stosunku do PKB na 260 proc., Irlandia miała jeszcze niedawno poziom zadłużenia wynoszący ok. 400 proc.

REKLAMA

– Chiński poziom zadłużenia jest niepokojący. Jednak większość długu chińskiego to dług wewnętrzny. Nie tak, jak to było w przypadku Grecji, która była uzależniona od zewnętrznych rynków kapitałowych. Większość tego długu, to dług w ich własnej walucie – zauważa Kowalczyk.

Chiny liderem grupy BRICS

Jak przypomina dr Marcin Piątkowski  z Akademii Leona Koźmińskiego, do początku rewolucji przemysłowej Chiny były największą gospodarką.

– Dzisiaj nie powinniśmy się bać rozwoju Chin, tylko się z tego cieszyć, bo gospodarka chińska sprawia, że światowa gospodarka rozwija się szybciej, i dlatego też Polacy mogą więcej eksportować i więcej zarabiać. Polska gospodarka jest w dużym stopniu uzależniona od eksportu do Niemiec. A eksport niemiecki jest uzależniony od importu chińskiego. Ta gospodarka wypracowuje 1/3 wzrostu globalnego PKB i dlatego trzymajmy za nich kciuki – zachęca dr Piątkowski.

Nowy wymiar chińskiej gospodarki

Chiny przestały być fabryką świata. Zarobki na wschodzie Chin są porównywalne do polskich, czy nawet wyższe. Koszty pracy w Chinach są dużo wyższe niż jeszcze parę lat temu. I dlatego jest tam mniej inwestycji. – Dzisiaj Chińczycy mają pieniądze. I dlatego wielkie chińskie inwestycje rozlewają się na cały świat. Przede wszystkim chodzi tu o Afrykę, o Australię – są to zarówno inwestycje kapitałowe, jak też przejęcia firm –  tłumaczy gość Polskiego Radia 24 Radosław Pyffel, prezes Centrum Studiów Polska-Azja.

REKLAMA

Chińczycy są też najliczniejszą grupą turystów na świecie, do Europy przybywa ok. 4 mln Chińczyków rocznie, a za granicę wyjeżdża ponad 80 mln osób i wydają oni ok. 100 mld dolarów.

Jak polski biznes może zarobić

Ekspansją na chiński rynek zainteresowane są np. polskie spółdzielnie mleczarskie, głównie jeśli chodzi o mleko w proszku.

Ponadto przedsiębiorstwa produkujące surowce, i chemia. Można też myśleć o eksporcie towarów wysoko przetworzonych, ponieważ w Chinach łatwiej je produkować, ze względu na tanią siłę roboczą, ogromne inwestycje i wielki rynek wewnętrzny. – Możemy próbować się wybijać z niszowymi produktami, ale łatwiej jest nam zarobić na Chinach, przyciągając ich inwestycje niż starając się tam eksportować – podkreśla ekspert z Credit Agricole.

Szansa dla Polski

Chiński kapitał jest obecny w wielu krajach, i jest coraz bardziej zauważalny. Ale niestety w Polsce nie jest go jeszcze tak wiele.

REKLAMA

– Chiny interesują się dywersyfikacją swoich rezerw walutowych do innych rynków wschodzących i kupnem np. polskich obligacji, czy też kupnem złotego. Ale Chiny zainwestowały do tej pory w Polsce tylko 200 mln euro – zauważa Kowalczyk. – Próba przyciągnięcia tego kapitału byłaby warta podjęcia, gdyż Chiny są zainteresowane takimi rynkami jak Polska, ponieważ starają się nie tylko o surowce, ale także o długoterminowe rynki eksportowe – podkreśla ekspert. Do tej pory Chińczycy kupili Hutę Stalowa Wola.

– Chiny to jednak trudny rynek, bardzo konkurencyjny i lokalnie, i międzynarodowo. Jednak mają one olbrzymi atut w postaci skali zamówień, ilości – dodaje Radosław Pyffel .

Ożywieniu stosunków gospodarczych polsko-chińskich może pomóc powstający  w Warszawie sekretariat współpracy inwestycyjnej Chin z Europą Środkowo-Wschodnią. To tu trafiać będą informacje o firmach, które szukają partnerów do współpracy w naszej części Europy.

Jak osiągnąć sukces w Chinach

Trzeba być cierpliwym. Wchodzenie na ten rynek trwa długo, siedem lat to jest krótki czas, i dlatego trzeba być zdeterminowanym, mieć jasną wizję i strategię.

REKLAMA

– Przygotowania zajmują średnio dwa lata, niezbędne są badania rynku. Oferowany produkt musi być globalny, czyli taki, którego Chińczycy nie wyprodukują sami, i którego nie ma konkurencja zagraniczna – wylicza gość Polskiego Radia 24.

Wielki wzrost, i wielkie problemy

Do tej pory wzrost gospodarczy był jednoznacznie pozytywny, ale jeżeli jest on za szybki, to nie rozwiązuje problemów, tylko je tworzy. Pojawiają się problemy społeczne, rozwarstwienie. Jest dużo osób bogatych, milionerów, ale też bardzo dużo biednych. Relatywnie mała jest klasa średnia. Problemem jest także kilkadziesiąt milionów ludzi, którzy przeprowadzili się ze wsi do miast, bez żadnych świadczeń socjalnych. Ponadto dochodzi do tego jeszcze korupcja i skażenie środowiska.

Ekokłopoty

Zanieczyszczenie wody i gleby w Chinach jest ogromne. To koszt tego niezwykle dynamicznego postępu gospodarczego. Społeczeństwo miejskie staje się powoli na tyle bogate, że protestuje przeciwko temu zanieczyszczeniu. Jednym z głównych kierunków polityki państwowej jest obecnie ograniczanie strat ekologicznych, które są związane z tym postępem. – Chiny mają także inne problemy, tak jak każdy kraj, ale pokazały że potrafią się z nimi uporać i myślę, że dalej tak będzie – zauważa gość Radiowej Jedynki.

Świat w XXI wieku będzie światem krajów pozaeuropejskich. O globalnych gustach będzie decydowała chińska, indyjska, krajów Azji Południowo-Wschodniej klasa średnia, najliczniejsza na świecie i posiadająca pieniądze.

REKLAMA

Kraje europejskie zaczynają dostrzegać te zmiany, i dlatego rozpoczyna się rywalizacja o chińskie inwestycje, turystów, studentów.

Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Sylwia Zadrożna, Małgorzata Byrska

 

''


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej