Polska jest energetycznie bezpieczna. Poradzi sobie w przyszłości bez gazu z Rosji

Od kilku dni Polska dostaje mniej gazu ziemnego. Z wypowiedzi przedstawicieli Gazpromu wynika, że Rosjanie wysyłają mniej surowca, bo napełniają swoje magazyny i nie należy tego wiązać z polityką. Czy Polska jest dzisiaj bezpieczna, i co zrobić, aby bezpieczeństwo dostaw gazu dla Europy zwiększyć?

2014-09-12, 11:43

Polska jest energetycznie bezpieczna. Poradzi sobie w przyszłości bez gazu z Rosji
. Foto: foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Na razie nie ma powodów do niepokoju. Stan napełnienia magazynów w Polsce jest wzorcowy – mówił w rozmowie z Sylwią Zadrożną w Radiowej Jedynce Jacek Ziarno, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika gospodarczego „Nowy Przemysł”/Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
+
Dodaj do playlisty

Mniej gazu dostają też Niemcy i Słowacja. W ciągu ostatniej doby przypłynęło z Rosji do Polski o 45 procent mniej gazu poinformowało w czwartek (11.09) Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Zdaniem części ekspertów to gra  polityczna Rosjan.
Gazprom przyznał, że Polska rzeczywiście dostaje mniej gazu, ale w stosunku do nowych zamówień. Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow  zapewnił, że jego firma działa w ramach obowiązującego kontraktu, a ograniczenia nie mają nic wspólnego ze sprzedażą przez Polskę surowca Ukrainie.
Możliwy powrót do normy
Pozytywną wiadomość przekazał w czwartek (11.09) wieczorem wicepremier Janusz Piechociński.  Jak poinformował, Rosjanie zapewnili, że od piątku dostawy gazu będą realizowane w wysokości zamówień polskiego kontrahenta.
- Mamy dzisiaj, po kilku godzinach milczenia z tamtej strony, potwierdzenie, czy deklarację, że jutrzejsze dostawy będą zgodne z zamówionym harmonogramem – powiedział wicepremier podczas briefingu. Zapewnił, że „nie ma potrzeby, aby w tak alarmistycznym tonie komentować te wydarzenia".
A jednak ta właśnie sytuacja po raz kolejny każe postawić pytanie, czy Polska jest bezpieczna energetycznie i czy poradziłaby sobie bez dostaw surowca z Rosji?
Na krótką metę nie ma większego niebezpieczeństwa
Na razie pogoda sprzyja, ale wraz ze zbliżającym się sezonem grzewczym, problem zmniejszonych dostaw gazu byłby coraz bardziej istotny.
Mniej gazu z Rosji do Polski popłynęło zarówno przez Ukrainę jak i Białoruś. Czy odbiorcy gazu,  ci mali i ci więksi,  powinni w takiej sytuacji czuć się zaniepokojeni?
–  Te 45 proc. gazu, które dostajemy mniej od Rosji, nie stanowi, na krótką metę, większego niebezpieczeństwa. Stan napełnienia magazynów w Polsce jest wzorcowy. To jest ponad 2,6 mld metrów sześciennych. Było to przez kilka ostatnich lat rozbudowane i jak widać świetnie się przydało – mówił na antenie Radiowej Jedynki Jacek Ziarno, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika gospodarczego "Nowy Przemysł".
Zwraca też uwagę na natychmiastową reakcję PGNiG, które podjęło decyzję o zwiększeniu dostaw uzupełniających. To, że błękitne paliwo popłynęło przez punkty na granicy z Niemcami i Czechami potwierdził Jan Chadam, prezes Gaz-Systemu.
–  W tej chwili możliwości importowe gazu z kierunku innego niż wschodni opiewają na około 75 proc. całej wielkości importowej, głównie są to kierunki z Niemiec i Czech  – wyjaśnia Jan Chadam, prezes Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System S.A.
Inne drogi importu
Eksperci i praktycy uspokajają i twierdzą, że poważnych powodów do obaw nie ma, ale czy to znaczy, że Polska może sobie poradzić bez dostaw gazu z Rosji?
–  Teoretycznie tak. Jest też budowany w Świnoujściu gazoport, wprawdzie o dwa lata opóźniony, ale wszystkie tego typu inwestycje w Europie były opóźnione. Tam, po rozbudowie, możemy odbierać aż 7,5 mld metrów sześciennych. Teraz 5 mld. Problem w tym, że tak naprawdę trzy, bo nie mamy sieci – wylicza Jacek Ziarno.
Długi kontrakt z Gazpromem
Obecny kontrakt z Gazpromem obowiązuje do roku 2022. Jakie są cele Gazpromu, który pokazuje, że jest mało wiarygodnym partnerem?
–  Jest ich kilka, rozgrywanych na dwóch planach. Na planie strategicznym, to jest pewna gra z Europą – mówi gość Radiowej Jedynki.
Gazprom zdaje sobie sprawę, że może mniej sprzedawać do Europy i dlatego powstaje gigantyczna inwestycja gazociągu do Chin oraz  kontrakt podpisany z tym krajem na 30 lat dostaw.
Rosja musi komuś sprzedawać gaz
Polska płaci rocznie Gazpromowi ok. 4 mld dolarów. Zakręcenie kurka z gazem spowodowałby więc taki właśnie uszczerbek w budżecie Rosji czy też Gazpromu.
Rozmówca Jedynki podaje jeszcze inną możliwą przyczynę zmniejszenia dostaw.
–  Taką bardziej bezpośrednią przyczyną jest kwestia rewersu, czyli dostaw gazu głównie z Polski, ale też ze Słowacji i Węgier na Ukrainę. To jest apel do niektórych krajów unijnych, które mają ugodowy stosunek do Rosji, by zajęły się tą sprawą – mówi zastępca redaktora naczelnego miesięcznika gospodarczego "Nowy Przemysł".
–  Charakterystyczny jest też szum informacyjny pochodzący z Rosji – podpowiada.
To, co dzieli Unię z Rosją, to również budowa gazociągu South Stream. Miałby on po dnie Morza Czarnego połączyć wybrzeże rosyjskie i bułgarskie.
Co jeszcze można zrobić?
–  Nie wykorzystujemy pełnych zdolności przesyłowych, ani też wszystkich możliwości magazynowych, jakie w Europie mamy – podaje Jan Chadam, prezes Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System S.A.
Co w takim razie należałoby jeszcze zrobić, aby uniezależnić się od gazu rosyjskiego? Czy ratunkiem jest gaz katarski, który trafiłby do nas budowanym w Świnoujściu terminalem gazu skroplonego LNG? Terminal ma być otwarty w roku przyszłym i tam właśnie ma trafiać gaz z Kataru.
Czy wtedy już będziemy uniezależnieni od gazu z Rosji?
– Potrzebujemy z Rosji 60 proc. gazu, który jest transportowany do Polski przez Białoruś i Ukrainę. Jeśli ruszą nowe możliwości, to się zbilansuje – mówi Jacek Ziarno.
Jednak nadal będzie to gaz rosyjski, bo np. Norwegia, która zarabia na tym krocie, nie pali się do zwiększonego wydobycia. Zapasy Holandii się wyczerpują. – Katarski gaz, to byłby nowy element w grze – dopowiada Jacek Ziarno.
A co z polskim wydobyciem i integracją rynku?
– Polska pokrywa zapotrzebowanie na gaz w jednej trzeciej z własnego wydobycia – mówi dr Robert Zajdler ekspert Instytutu Sobieskiego. Podaje także, że o ile na świecie konsumpcja gazu rośnie, to w Unii Europejskiej systematycznie spada.  – W Polsce na przestrzeni ostatnich 10 lat konsumpcja rosła, ale ostanie dwa lata to okres stabilizacji – dodaje.
Czy powinniśmy walczyć o integrację rynku gazu krajów Grupy Wyszechradzkiej, a w dalszej perspektywie całej Unii Europejskiej?
–  To jest zawsze pożyteczne, ale w przypadku krajów Grupy Wyszechradzkiej, trzeba mówić o różnych interesach tych państw, zarówno politycznych i gospodarczych. Raczej chodziłoby o integrację, współpracę ekonomiczno–energetyczną w całej Unii. To jest wtedy ogromna siła – mówi gość Jedynki.
Obecnie zdecydowane zdanie w tej sprawie mają: Polska, kraje nadbałtyckie, Szwecja i Wielka Brytania.  
Wspólne zakupy gazu przewiduje projekt unii energetycznej, zaproponowany jakiś czas temu przez premiera Donalda Tuska. Można się zastanawiać, czy teraz po objęciu funkcji szefa Rady Europejskiej wzrośnie prawdopodobieństwo realizacji tego projektu.
Gdyby cały rynek gazu Unii Europejskiej był zintegrowany i jednolity, to oszczędności mogłyby wynieść 30 miliardów euro rocznie.
Prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa zapowiada, że chce negocjować ceny gazu z Rosją, a w listopadzie otwiera się okienko negocjacyjne, czy w obecnej sytuacji może się to udać?
Sylwia Zadrożna, Elżbieta Szczerbak, Grażyna Raszkowska

''

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej