Kiedy do strefy euro: nie teraz, ale i nie za późno

2014-11-23, 16:12

Kiedy do strefy euro: nie teraz, ale i nie za późno
Przedsiębiorcy są w zasadzie obecnie jedyną grupa społeczną, która zdecydowanie jest za przystąpieniem Polski do strefy euro. . Foto: Glow Images/East News

Przed wstąpieniem do strefy euro konieczne jest wprowadzenie wielu reform w Polsce. Cała gospodarka musi zostać przestawiona na bardziej innowacyjne tory.

Posłuchaj

W raporcie NBP stwierdza, że wstąpienie Polski do strefy euro daje szansę, aczkolwiek nie daje pewności osiągnięcia sukcesu – podkreśla prof. Małgorzata Zaleska z zarządu NBP, która była gościem Jedynki. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Przyjęcie euro to dla naszego kraju szansa na szybszy wzrost gospodarczy, ale tę szansę trzeba umieć wykorzystać. Takie wnioski płyną z najnowszego raportu NBP „Ekonomiczne wyzwania integracji Polski ze strefą euro”. Raport ma w zasadzie dwie części. Mówi o tym co musi być spełnione w kraju, i co musi być spełnione w strefie euro, aby była ona atrakcyjna i bezpieczna dla Polski. Jak powiedziała premier Ewa Kopacz, Polska wejdzie do strefy euro kiedy będzie przygotowana, i kiedy strefa będzie przygotowana. – I ta symetria jest widoczna w raporcie –  ocenia na antenie Polskiego Radia 24 Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich.

Czy należy się spieszyć do strefy euro

– Powinniśmy się dobrze przygotować do członkowstwa w strefie euro. Narodowy Bank Polski opublikował raport, który pokazuje ekonomiczne wyzwania związane z integracją Polski ze strefą euro. Ten raport odnosi się tylko do kwestii ekonomicznych. Nie odnosi się do kwestii geopolitycznych czy prawnych, choć one też będą ważne w momencie podejmowania decyzji. W raporcie NBP stwierdza, że wstąpienie Polski do strefy euro daje szansę, aczkolwiek nie daje pewności osiągnięcia sukcesu – podkreśla prof. Małgorzata Zaleska z zarządu NBP, która była gościem Jedynki.

To czy odniesiemy sukces zależy od tego, jak będzie wzmocniony potencjał polskiej gospodarki i jak będzie się reformowała sama strefa euro.

Dlatego może nie trzeba czekać na idealną sytuację w Unii, natomiast musi nastąpić zbliżenie wydajności gospodarek. Bez tego Polska nie wejdzie do strefy euro.

– Są dwie miary zbliżania się tych gospodarek, w sensie dojrzałości, wydajności pracy. Po pierwsze to jest kwestia innowacyjności. I dobrze, że obecnie jest to u nas tak ważne, że wdrażamy gospodarkę wiedzy. I po drugie to konkurencyjność eksportu. Eksport rośnie i to dobrze, ale trzeba popatrzeć na jego strukturę. Większość to nieprzetworzone towary. A powinnyśmy eksportować te produkty, gdzie wartość dodana jest bardzo wysoka – ocenia dr Groszek z ZBP.

Czy raport jest sceptyczny

Ten raport odnosi się tylko i wyłącznie do wyzwań ekonomicznych. Natomiast wcześniej NBP publikował już inne, w tym raport z 2009 roku, w którym były wskazane także szanse.  – Te szanse i korzyści wciąż istnieją. Chociażby takie, jak eliminacja ryzyka kursowego na parze waluty euro-złoty, obniżenie kosztów transakcyjnych, potencjalne wzmocnienie pozycji Polski w świecie w związku z powyższym, a więc zarówno dostrzegamy szanse, jaki i wyzwania – dodaje prof. Zaleska.

Jak musi się zmienić strefa euro

Ta strefa już się zmienia. Wprowadzane są reformy dotyczące zarówno kwestii finansowych, jak i polityki budżetowej oraz gospodarczej. – Strefa euro będzie się dalej zmieniała, i gdy Polska będzie kiedyś wstępowała do strefy euro, to już do innej niż to było dotychczas, i jak to jest obecnie – zauważa gość radiowej Jedynki.

Wcześniej strefa euro była postrzegana jako wspólna waluta – euro, i jako polityka, którą prowadzi Europejski Bank Centralny. NBP w raporcie stwierdza, że trzeba jeszcze większej integracji, że bardzo trudno jest prowadzić politykę pieniężną dobrą dla wszystkich krajów, gdy mają one zróżnicowaną politykę gospodarczą.

Kiedy najkorzystniej wstąpić do strefy euro

Przede wszystkim wtedy, gdy polska gospodarka wzmocni swoją pozycję konkurencyjną. Dotychczas Polska konkuruje na rynkach międzynarodowych dobrą jakością produktów i niską ceną. Natomiast nie dorobiliśmy się zbyt wielu produktów, które moglibyśmy określać mianem Made in Poland.

Brakuje też produktów innowacyjnych. Jedno z drugim jest bowiem powiązane i ta innowacyjność jest bardzo pożądana, ale nie poprawi się ona z dnia na dzień. – Na to potrzeba czasu oraz większych wydatków na badania i rozwój. W Polsce te wydatki są ponad 2 razy niższe niż średnia w Unii – zauważa prof. Zaleska z NBP.

Przybliżony termin może zmobilizować

Jak mówi w radiowej Jedynce prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych Maciej Bukowski, Polska potrzebuje określenia realnej wizji i terminu przystąpienia do strefy euro, ponieważ to zmusiłoby nas do potrzebnych reform.

– W jakimś horyzoncie czasu, np. 7 czy też 10 lat. Potrzebujemy bowiem takich bodźców zewnętrznych, żeby się zmieniać, żeby się poprawiać. Jak mieliśmy okazję wejść do UE, to bardzo uporządkowaliśmy naszą gospodarkę. Jak trzeba było przystąpić do NATO, to była reforma wojskowości i sposobu zarządzania naszą armią. Kiedy spodziewaliśmy się, że będziemy gospodarzem mistrzostw w piłce nożnej, to okazało się, że pewne nierozwiązywalne dotąd problemy infrastrukturalne – da się rozwiązać w krótkim czasie. Dotyczyło to dróg, ale też energetyki. Dlatego potrzeba nam takiego bodźca, że musimy się spiąć i coś „posprzątać” na daną datę – uważa ekspert. Strefa euro może być takim pretekstem, ale może też się nie stać tym pretekstem. I możemy tam przyjść z własnym bałaganem. A to by nie było dobre – dodaje.

Zdaniem prof. Małgorzaty Zaleskiej, data nie ma aż takiego znaczenia. Ponieważ warto reformować polską gospodarkę, aby wzmocnić jej potencjał konkurencyjny, jej pozycję, a to będzie dobre i właściwe także dla gospodarki pozostającej poza strefą euro, jak i dla gospodarki wstępującej do strefy euro. Zwłaszcza, że wzmocnić potencjału gospodarki nie da się z dnia na dzień, tutaj czas jest konieczny.

Co dla przedsiębiorców…

Wprowadzenia euro chcieliby przedsiębiorcy, i nie ma się czemu dziwić. Podstawowa stopa procentowa NBP to 2 proc., a w strefie euro tylko 0,05 proc..

– Przedsiębiorcy są w zasadzie obecnie jedyną grupa społeczną, która zdecydowanie jest za przystąpieniem Polski do strefy euro. Zwracają oni uwagę przede wszystkim na eliminację ryzyka kursowego w zakresie współpracy i handlu ze strefą euro, a jest to 50 proc. naszego eksportu. Zauważają też niższą stopę procentową, czyli niższy koszt kapitału, a zatem tańszy kredyt – wylicza gość z NBP.

Ale po wstąpieniu do strefy, przedsiębiorcy będą też musieli się zmierzyć z wyzwaniami. Konkurują oni na rynkach przede wszystkim niższą ceną. Po wstąpieniu do strefy, a także wcześniej będzie presja na wzrost wynagrodzeń, co spowoduje, że Polacy powinni zarabiać więcej, ale to może oznaczać utratę elementu konkurencyjności. Czyli potrzeba będzie znaleźć inne elementy, pozwalające na konkurowanie na rynkach międzynarodowych.

… a co dla konsumentów…

Obecnie mamy deflację, Rada Polityki Pieniężnej wolałaby, aby ceny rosły, a konsumenci obawiają się, że po wprowadzeniu euro będzie drożej.

– Doświadczenia innych krajów pokazują, że ceny w krótkim okresie wzrosły. Ale w mniejszym stopniu faktycznie, niż odczuwało to społeczeństwo. Wynika to z tego m.in., że często handlowcy wykorzystują taki moment do podwyżek. Ale są też coraz nowsze doświadczenia i sposoby, aby ten wzrost cen ograniczać. Np. poprzez podwójne pokazywanie cen, przez określony czas – podkreśla prof. Zaleska.

Wydaje się, że narósł pewien mit, jeśli chodzi o wzrost cen. A warto też przy tej okazji przypomnieć, że po wejściu do strefy euro będzie też presja na wzrost wynagrodzeń, że koszt kredytu będzie niższy. Dlatego trzeba też ostrzegać przed zbyt pochopnym zaciąganiem kredytów, ponieważ to może prowadzić do narastania tzw. bańki spekulacyjnej, chociażby na rynku nieruchomości.

Jeżeli bowiem kredyt będzie tani w euro, to Polacy zaczną kupować mieszkania, a po jakimś czasie może się okazać, że nie są w stanie spłacać tych kredytów.

– Są to tzw. nierównowagi segmentowe. Dlatego mówiąc o tym dopasowaniu gospodarek mamy też na myśli, że poprzez rozsądnie ustalony kurs ryzyko tych baniek będzie niewielkie. Czyli nie powtórzymy błędu Grecji czy też Hiszpanii –dodaje wiceprezes Groszek z ZBP.

Wejście Polski do strefy euro to wiele znaków zapytania dla osób posiadających kredyty hipoteczne.  W najlepszej sytuacji będą osoby, które mają kredyty w euro, bo ich nie dotyczy kurs po jakim zostanie przeliczony złoty na euro. – W trudniejszym położeniu będą osoby, które mają kredyty złotowe – ocenia na antenie Polskiego Radia 24 Mieczysław Groszek.

… i dla banków

Dla sektora bankowego wejście do strefy to tańszy kredyt, niższe stopy procentowe, ale potrzebna będzie także umiejętność funkcjonowania w środowisku niskich stóp procentowych. Dla banków to bowiem także częściowa utrata korzyści, wynikająca z wymiany walut, z ryzyka walutowego.

Polska zobowiązała się do wstąpienia do strefy euro, stając się częścią Unii Europejskiej. Dlatego jest to tak ważny temat, który będzie się pojawiał przy różnych okazjach, w rożnych dyskusjach. Zwłaszcza, że jak wynika z najnowszego badania CBOS – aż 68 proc. respondentów opowiada się przeciwko wprowadzeniu w Polsce euro. Zwolenników wspólnej waluty było tylko 24 proc. Zdaniem Mieczysława Groszka, aby Polska mogła wejść wjeść do strefy euro muszą być spełnione dwa główne  warunki: po pierwsze powinna nastąpić stabilizacja gospodarcza eurolandu, i po drugie polska gospodarka powinna się odpowiednio zmodernizować.

Ale trzeba uniknąć tzw. syndromu wejścia za późno. Ponieważ ta strefa może być już wówczas ukształtowana w taki sposób, na który nie będziemy mieli wpływu.

 

Krzysztof Rzyman, Robert Lidke, Karolina Mózgowiec, Małgorzata Byrska

''

Polecane

Wróć do strony głównej