Protesty w Warszawie. „Rolnicy są za słabi, nic nie utargują”
Rolnicy z pogranicza Mazowsza i Podlasia manifestują w czwartek w Warszawie. Domagają się odszkodowań za straty w uprawach spowodowanych przez dziki oraz interwencji na rynkach wieprzowiny i mleka.
2015-02-19, 13:39
Posłuchaj
Tymczasem w ostatnich latach rolnicy byli największymi beneficjentami wejścia Polski do Unii Europejskiej. Przez ponad dziesięć lat polska wieś otrzymała 230 mld zł. Ważnym elementem wsparcia gospodarstw rolnych są dopłaty, a te zdaniem Mariusza Pawlaka, głównego ekonomisty Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, demoralizują społeczeństwo.
- Dopłata jest elementem polityki regulacyjnej, czyli jest to kolejna część gospodarki, którą próbuje się regulować. Ministerstwo rolnictwa jest w Warszawie, więc trudno się dziwić, że rolnicy przyjeżdżają do stolicy. Piekarze czy hotelarze nigdzie nie jadą, jak w ich branżach dochody spadają o 20 czy 40 proc. To jest taki element protestów wszystkich grup zawodowych, które mają się do kogo zwrócić. Nie ma się tu, czemu dziwić. Jeżeli ktoś dostaje dopłaty i jest pod opieką jakiejś instytucji, to jak mu jest źle, będzie przychodził. To jest cykliczne. Teraz jest kwestia tego, ile rząd jest w stanie ustąpić i dopłacić do jednej grupy zawodowej, zabierając drugiej. To jest gra nerwów i nacisków, ile da się wytargować - mówi Mariusz Pawlak.
Rolnicy żądają dziś dymisji ministra rolnictwa i odszkodowań. Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion uważa, że rolnicy w odróżnieniu od górników na strajkach nic nie utargują.
- Są za słabi, nic nie utargują. To, co zaproponuje im minister Marek Sawicki, będą musieli przyjąć - mówi Piotr Kuczyński.
REKLAMA
Problemem jest rozdrobnienie i mała produktywność naszego rolnictwa. Dziś choć rolnictwo odpowiada zaledwie za 3 proc. polskiego PKB, zajmuje się nim ok. 12 proc. polskich gospodarstw domowych. O dochodach i sytuacji w rolnictwie ciągle wiemy zbyt mało, dodaje Aleksander Łaszek, ekonomista Fundacji FOR.
- To jest wina obecnego rządu, że nie wprowadził minimum, które obiecywał, czyli rachunkowości dla rolników, żebyśmy wiedzieli, jakie oni mają dochody. Wiele wskazuje na to, że dochody na wsi bardzo poszły do góry. Ostatnio nawet były dane Głównego Urzędy Statystycznego, z których wynika, że w gospodarstwach rolnych są one wyższe niż w miejskich. Zanim zaczniemy rozmawiać o reformie KRUS, systemu podatkowego, wprowadźmy rachunkowość, żebyśmy wiedzieli, co się tam dzieje - mówi Aleksander Łaszek.
REKLAMA
Wieś otrzyma też duże wsparcie z Unii Europejskiej też w nowej perspektywie na lata 2014-20. Będzie to 42,4 mld euro, o 3,2 mld euro więcej niż w poprzednim siedmioletnim budżecie.
Justyna Golonko, awi
REKLAMA
REKLAMA