Prof. Andrzej Blikle: biznes rodzinny to wielka odpowiedzialność
Prof. Andrzej Blikle to nie tylko przedsiębiorca ze znanego rodu cukierników, ale też specjalista do spraw zarządzania, a także prezes stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
2015-02-22, 16:30
Posłuchaj
Cukiernia chyba była mu pisana – na świat przyszedł właśnie w cukierni.
- Dzień wcześniej miasto przeszło wielogodzinne bombardowanie dywanowe. Zburzono m.in. elektrownię, gazownię i filtry. Postanowiono więc, że poród obędzie się nie w szpitalu, do którego nadal trudno było dotrzeć ze względu na padające na miasto bomby, ale w położonej obok mieszkania naszej cukierni. Rolę stołu porodowego odegrało duże biurko ojca – opowiada prof. Andrzej Blikle.
Przede wszystkim nauka
Jednak przede wszystkim nauka, a potem praca naukowa na początku zajmowała czas profesora. Przedsiębiorcą stał się dopiero w 1990 roku, wcześniej zajmował się pracą naukową w matematycznych podstawach informatyki. Przejął firmę po ojcu i zajął się rozwojem rodzinnej firmy cukierniczej A. Blikle, gdzie do roku 2010 piastował stanowisko prezesa zarządu. Jak mówi profesor: - W tym czasie firma rozwinęła się z jednej cukierni w Warszawie do sieci cukiernio-kawiarni, kawiarnio-restauracji i sklepów delikatesowych w Warszawie i poza Warszawą.
Główny cel: stabilne trwanie firmy na rynku
Blikle to przede wszystkim biznes rodzinny. Prowadzenie takiego biznesu to wielka odpowiedzialność. Odpowiedzialność przed starszym, ale też przed tym najmłodszym pokoleniem. Firmy rodzinne, jak mówi profesor „oparte są na wartościach etycznych — uczciwość i rzetelność wobec klienta, pracownika, kontrahenta, społeczeństwa i państwa. - Głównym celem rodzinnego przedsiębiorstwa nie jest maksymalizacja zysku w krótkim okresie czasu, ale stabilne trwanie firmy na rynku. Bo firma rodzinna dziś daje pracę nam, a jutro ma ją dać naszym dzieciom – podkreśla profesor.
REKLAMA
Problem z sukcesją
Najpoważniejszym problemem firm rodzinnych jest sprawa sukcesji, czyli przekazania firmy w ręce kolejnego pokolenia. - Niestety, jak pokazują badania, w Unii Europejskiej niewiele ponad 30 proc. firm rodzinnych ma gotowy plan sukcesyjny, a w Polsce jedynie 6,5% studiującej młodzieży z firm rodzinnych zamierza przejąć schedę po rodzicach – mówi profesor.
Oznacza, to, że pokoleniowa „zmiana warty” w firmach rodzinnych będzie wiązać się raczej ze sprzedażą biznesu do zewnętrznego inwestora. Sukcesja jest procesem trudnym i skomplikowanym, ale przede wszystkim trzeba się do niego przygotować. I to zarówno nestor, jak i sukcesor muszą się do pełnienia tych nowych ról przygotować.
Firma rodzinna to recepta na kryzys
Ostatni światowy kryzys pokazał, że firmy rodzinne są bardziej odporne na niespokojne czasy. - Ta szczególna odporność bierze się przede wszystkim z poczucie odpowiedzialności wobec pokoleń, które przyjdą po nas, a w firmach wielopokoleniowych dodatkowo wobec tych, które firmę tworzyły. Gdy sytuacja w firmie się więc pogarsza, właściciele zastawiają własny majątek i pracują po czternaście godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu, by firma nie przestała istnieć – mówi profesor.
Przy niedzielnym obiedzie nie rozmawiamy o pracy
Zarządzanie rodzinnym, biznesem jest trudne, dlatego prace i dom trzeba oddzielić grubą kreską. Udane zarządzanie firmą rodzinną to oddzielenie spraw biznesowych od rodzinnych. Jak mówi profesor: - Dla higieny psychicznej należy więc przyjąć zasadę, że w domu o firmie nie rozmawiamy, bo inaczej nigdy nie przestajemy pracować. Nie powinniśmy przynosić firmy do domu, a domu do pracy.
REKLAMA
Justyna Golonko
REKLAMA