Igor Jeliński, prezes ZPC Mieszko: warto w życiu mieć kilka żyć

2016-05-15, 16:30

Igor Jeliński, prezes ZPC Mieszko: warto w życiu mieć kilka żyć
Igor Jeliński, prezes ZPC Mieszko. Foto: Materiały prasowe

Igor Jeliński, obecnie prezes Zakładów Przemysłu Cukierniczego Mieszko, Francuz o polskich korzeniach, pracę w Polsce zaczynał w roku 1997 na stanowisku dyrektora finansowego w firmie Bosch Układy Hamulcowe w Twardogórze. Potem był dyrektorem finansowym, handlowym, a następnie prezesem zarządu Polifarb Cieszyn-Wrocław.

Posłuchaj

Gościem audycji "Ludzie gospodarki" był Igor Jeliński, prezes ZPC Mieszko, który mówił o szansach polskich słodyczy w świecie nastawionym na zdrową żywność, o szansach ludzi młodych w biznesie i o tym, jak znaleźć równowagę między życiem zawodowym i rodzinnym – cz. 1 (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Kiedy miałem 30 lat i zaledwie 4 lata doświadczenia, wielka firma zaproponowała mi, żebym dołączył do zarządu Polifarbu. Gdy tam przyszedłem, wszyscy pozostali członkowie zarządu mieli minimum 55 lat i patrzyli na mnie jak na tego młodego, co się na niczym nie zna. Ale ja tę szansę wykorzystałem, wywiązałem się dobrze ze swoich obowiązków i cztery lata później zaproponowano mi stanowisko prezesa w tej firmie - wspomina gość Polskiego Radia 24.

Mnie wtedy zaufano, a teraz ja też daję szansę młodym pracownikom - mówi Jeliński.

Jest absolwentem Sorbony, gdzie studiował historię, Lincoln International Business School w Paryżu oraz Uniwersytetu North Carolina w amerykańskim Wilmington. Na tym ostatnim ukończył studia MBA w dziedzinie zarządzania i finansów. 

Słodycze Mieszka podbijają światowe rynki

Prezes Mieszka dopiero co wrócił z Azji. Był w Chinach na największych targach spożywczych w Szanghaju, a także na targach opakowań w Hongkongu.

Nasze słodycze mają szansę na rynku chińskim, bo Chińczycy bardzo lubią to, co europejskie - opowiada prezes Jeliński. Trzeba mieć też oczywiście trochę pokory, bo rynek jest obiecujący, ale i konkurencja duża.

Mieszko jest największym eksporterem w Polsce, jeśli chodzi o naszą branżę. Nasze słodycze sprzedajemy w wielu różnych regionach świata. Na Bliskim Wschodzie, w północnej Afryce, w USA, Kanadzie, Australii, Singapurze, Wietnamie. Eksportujemy także do Czech, Słowacji, Rumunii, Bułgarii i na Węgry – wymienia gość „Ludzi gospodarki”.

Jako osoba związana z Francją na pewno chciałbym zwiększać sprzedaż i tam, ale rynki Europy Zachodniej są bardzo trudne, bo są już mocno nasycone towarami, konsumenci mają swoje przyzwyczajenia i smaki. Znacznie więcej niż do Francji sprzedajemy do Wielkiej Brytanii i Irlandii. A to dlatego, że tam jest dużo Polaków - dodaje. 

Polacy kochają czekoladę

W Polsce z kolei spożycie czekolady i wyrobów cukierniczych zwiększyło się do ponad 4,5 kilograma na osobę rocznie.

Słodycze dużym zainteresowaniem cieszą się zwłaszcza wśród osób młodych, najczęściej sięgają po nie uczniowie i studenci. Drugą grupą najczęściej kupujących słodycze jest kadra kierownicza, która z kolei zazwyczaj wybiera czekoladę oraz ciasta i ciasteczka.

Każdy ma prawo do chwili przyjemności, ja też bardzo lubię czekoladę - śmieje się Igor Jeliński.

„Liczy się różnorodność doświadczeń”

Warto w życiu mieć kilka żyć - to jego motto.

W życiu trzeba robić różne rzeczy. Nie szufladkuję ludzi. Dla mnie liczy się różnorodność doświadczeń - mówi Igor Jeliński. 

Naprawdę „kręci mnie” to, żebyśmy wszyscy byli dumnie z naszej firmy i wyrobów.

Mieszko wprowadza właśnie program, w którym pracownicy uczestniczą w tworzeniu nowych rozwiązań w firmie, w ulepszaniu produktów. Projekt pod nazwą „Odrodzenie” polega na powołaniu wieloosobowych zespołów z różnych działów firmy do rozwiązywania problemów i kreowania nowych pomysłów. 

„Firmy muszą dostosować się do rynku pracy”

Firmy muszą dostosować się do rynku pracy tak samo jak do rynku zbytu. Jeśli warunki nie będą dobre, jeśli atmosfera w pracy nie będzie fajna, to ludzie poszukają sobie innego zajęcia, pójdą gdzie indziej.

Po kilkunastu latach pracy w korporacjach zauważyłem, że tracę równowagę między życiem zawodowym i rodzinnym. Bywały dni, że nie widywałem rodziny, dlatego razem z żoną i trójką dzieci zapakowaliśmy samochód i wyruszyliśmy w dwuletnią podróż - opowiada Jeliński. Naszym domem były dwa namioty podróżujące na dachu naszego samochodu, które rozkładaliśmy na noc. Podróżowaliśmy po Bliskim Wschodzie, Afryce i Ameryce Południowej. Wszędzie było pięknie - opowiada dalej Igor Jeliński, ale najważniejsi byli ludzie. Nasza droga była niczym innym jak łańcuchem spotkań.

Chciałbym to jeszcze kiedyś powtórzyć - rozmarzył się Igor Jeliński.

Sylwia Zadrożna

Polecane

Wróć do strony głównej