Rafał Bauer, prezes Próchnika - krojczy polskich marek

Jedni mówią o nim guru polskiej branży odzieżowej. Inni - czarny charakter polskiego biznesu. Jak jest naprawdę? Gościem audycji "Ludzie gospodarki" w Polskim Radiu 24 był Rafał Bauer, prezes spółki Próchnik.

2016-05-29, 16:00

Rafał Bauer, prezes Próchnika - krojczy polskich marek
Rafał Bauer, prezes spółki Próchnik.Foto: Mat. prasowy

Posłuchaj

Ludzie gospodarki cz. 1 - gościem Polskiego Radia 24 był Rafał Bauer, prezes spółki Próchnik. /Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

O Rafale Bauerze głośno się zrobiło blisko dekadę temu, kiedy połączył Vistulę z Wólczanką, a fuzję ukoronował kampanią reklamową z agentem 007. Dziś - jako prezes Próchnika - zamiast do Hollywood, woli nawiązywać do polskich bohaterów.  Czy to próba „odkupienia win” za „wrogie przejęcie” W. Kruka?

Wielu nazywa go guru polskiej branży odzieżowej. To właśnie Rafał Bauer odpowiedzialny jest za udaną transformację starych polskich marek - Vistuli, Wólczanki i Próchnika. Do branży trafił nie tyle z miłości do mody, co z miłości do wyzwań.

Od Bonda do cichociemnych

- Ja nie zajmowałem się i w znacznym stopniu nie zajmuję się modą, tylko procesami restrukturyzacji. W tym przypadku był to proces restrukturyzacji męskich szaf. Być może nie jest to najważniejsza restrukturyzacja dla polskiego przemysłu, ale dość ważna dla polskich mężczyzn. I cieszę się, że w przypadku Vistuli można było mieć do tego taki stempelek, jakim był udział Pierce’a Brosnana w kampanii reklamowej - mówi gość audycji „Ludzie gospodarki”.

Jego celem, jako prezesa Vistuli&Wólczanki, była budowa konglomeratu polskich marek z wyższej półki, który sprzedaje luksusową biżuterię, odzież, kosmetyki i alkohole. Obecnie, z Próchnikiem jest inaczej.

- W przypadku Próchnika, chodziło o to, aby przeprowadzić rewitalizację marki w oparciu o inne kodowanie, niż było to w przypadku Vistuli. Teraz komunikujemy się przez pryzmat ważnych wydarzeń w naszej historii i postaci, które się w niej zapisały. Jeśli chcemy ubierać polskich mężczyzn, to trudno o lepszy archetyp, niż bohater - zauważa Bauer.

Każda kolekcja Próchnika ma swój określony temat historycznym. W ubiegłym roku dużym echem odbiła się ta inspirowana cichociemnymi. Odwołania do przeszłości mają po części także zdjąć z Próchnika odium PRL-owskiej marki. Jednocześnie, jak podkreśla gość Polskiego Radia 24, opinia o siermiężności tamtych czasów, dotyczy wyłącznie rynku wewnętrznego.

- Vistula i Próchnik miały swoje zakłady, które cieszyły się ogromną renomą na tzw. Zachodzie i zajmowały się produkcją dla marek światowych: Bossa, Burberry…w zasadzie większość luksusowych marek szyła wtedy w Polsce. Wykorzystaliśmy to, budując wizerunek Vistuli, ponieważ nie trzeba było uczyć szwaczek, jak szyć luksusową odzież.

„Restrukturyzator”

Rafał Bauer restrukturyzacją przedsiębiorstw zajmuje się już ponad 20 lat. To - jak przyznaje - dość niewdzięczne zajęcie. Bo choć restrukturyzacja ładnie wygląda w raportach dla rady nadzorczej, to dla pracowników oznaczała zazwyczaj jedno - zwolnienia.

- Każda restrukturyzacja kiedyś oznaczała redukcję etatów. Uważam, że gdyby państwo polskie wykazałoby się wtedy większą dojrzałością, to zmiany w polskim przemyśle nie byłyby takie głębokie i jako społeczeństwo wyszlibyśmy na tym dużo lepiej. Niemniej jednak, próbowałem prowadzić kiedyś taki bilans: które z zakładów, jak sobie poradziły, a w szczególności ich pracownicy i co ciekawe, w przypadku odzieżówki tej bilans wychodzi najkorzystniej.

Czarny charakter polskiego biznesu?

Bauer jako prezes Vistuli&Wólczanki doprowadził też do swoistej „redukcji” etatów w firmie W. Kruk, przejmując najbardziej znaną w Polsce firmę jubilerską z ponad 160-letnią tradycją. To działanie przez wielu do dziś jest określane jako „wrogie przejęcie”.

- Jako prezes Vistuli&Wólczanki miałem wtedy dwie możliwości: albo wykorzystać szansę i kupić spółkę W. Kruk, a następnie stworzyć grupę, która byłaby dużo potężniejsza i która mogłaby przetrwać nadchodzącą burzę w postaci światowego kryzysu, albo po prostu czekać. Pan Wojciech Kruk sprzedał wcześniej tak dużo akcji, że nie mógł mówić, że jest to jego firma. Rynek publiczny oferuje różne metody nabywania oraz sprzedawania akcji i wprowadził opcję, polegającą na tym, że można kupić akcje innej firmy bez zgody jej zarządu. Naturalnie, wcześniej staraliśmy się z nim dogadać i wejść w fuzję. Niestety nie udało się - odpowiada gość Polskiego Radia 24.

Historia ze spółką W. Kruk to jeden z takich przykładów działania „niewidzialnej ręki rynku”, który prowokuje pytania o to, czy w biznesie wszystko wolno, czy są jakieś granice? Według Rafała Bauera, choć „komponent” etyczny można dołożyć do każdej działalności, to biznesmen musi być przede wszystkim skuteczny, w szczególności, jeśli odpowiedzialny jest za podmiot publiczny, do którego osoby trzecie wkładają pieniądze. Nie znaczy to jednak, że wszystko wolno.

- Należy zawsze zrobić tak, aby osiągnąć swój cel przy minimalnych stratach, obojętnie czego one dotyczą - mówi.

Człowiek, który łączy ludzi

Po drodze między Vistulą&Wólczanką a Próchnikiem, Rafał Bauer zaangażował się w projekt Soho Factory. Na terenie dawnych Polskich Zakładów Optycznych w Warszawie stworzono unikalną przestrzeń kreatywną.

- Tam robiłem bankowe postępowanie ugodowe w 1993. W związku z tym można powiedzieć, że gdyby nie BPU wtedy, firma upadłaby dużo wcześniej, w efekcie te budynki zapewne nie dotrwałyby do dzisiaj.

A dziś Soho to prężnie rozwijający się fragment Warszawy z kultową restauracją, biurami i mieszkaniami.

-  To co się udało na takiej unikalnej grzybni, to stworzyć przestrzeń, w której wszystko wolno. Byliśmy miejscem dla wielu różnych imprez: od artystycznych, kulturalnych do politycznych, natomiast zawsze stawialiśmy sobie jeden cel - łączyć ludzi mimo różnych poglądów - mówi bohater audycji „Ludzie gospodarki”.

Blog „kryzysowy”

Prezes Próchnika, jako jeden z niewielu managerów i biznesmenów w Polsce, prowadzi własnego bloga. Pisze tam o wszystkim, co go dotyka. Nie unika też tematów politycznych, przez co - jak sam przyznaje - traci, bo są osoby, które nie są w stanie oddzielić relacji biznesowych od kwestii ideologicznych.

- W 2007 roku swoje różne decyzje motywowałem tym, że zbliża się poważny kryzys finansowy, co wtedy traktowano z przymrużeniem oka. Oczywiście, po tym jak wybuchł, każdy twierdził, że ten kryzys przepowiadał. Ja to przewidziałem, ale nie miałem tego „udokumentowanego”. I właśnie z takim zamysłem, aby pisać, bo potem pozostaje wyraźny ślad, kiedy jakie poglądy się miało, dostałem od swoich pracowników na 40. urodziny blog, który prowadzę do dziś - mówi Bauer.

Niebezpieczne wytchnienie

Wśród swoich pasji Rafał Bauer wymienia przede wszystkim historię, z której i dziś możemy wiele się nauczyć, wyciągać wnioski i przewidywać co nastąpi. Oprócz tego nurkuje, strzela, żegluje. Kiedyś także, jako posiadać licencji wyścigowej,  jeździł na motocyklu.

- Teraz już się nie ścigam z uwagi na brak czasu.  Sport to jest balansowanie na krawędzi ryzyka. Motocykl i prędkość z jaką on się porusza skłania do daleko idącej koncentracji na tym co się robi. To jedna z niewielu dziedzin sportu, dzięki której można kompletnie się zrestartować. Podczas wyścigu motocyklista niemalże scala się ze swoją maszyną. Myślę, że podstawowym problemem osób, które zajmują się biznesem jest to, że myślą cały czas o pracy i trudno znaleźć takie wytchnienie, aby nie myśleć o niczym. Dla mnie takim momentem było, kiedy wsiadałem na motocykl - dodaje gość audycji „Ludzie gospodarki”.

Błażej Prośniewski


REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej