Michał Paca: biznes z ekologiczną pasją

Właśnie wrócił z Iranu, a za chwilę znowu się tam wybiera. Pytany, co tak przyciąga go do egzotycznego dla Polaków kraju, odpowiada, że wszędzie i zawsze przyciągają go… odpady.

2017-07-30, 16:04

Michał Paca: biznes z ekologiczną pasją
Michał Paca: równowaga między życiem zawodowym i rodzinnym jest dla mnie bardzo ważna. Foto: Materiały prasowe

Posłuchaj

O tym jak zarabiać na śmieciach i być szczęśliwym w Polskim Radiu 24 mówi Michał Paca, przedsiębiorca z zacięciem ekologicznym (Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Bo z ich zagospodarowywaniem związał swoją biznesową karierę.

Michał Paca, bo o nim mowa, jest prezesem spółki „Ziemia Polska”, która zajmuje się produkcją stosowanych w rolnictwie środków poprawiających właściwości gleby, a także firmy Bioelektra Development, wyspecjalizowanej w zagospodarowywaniu odpadów. Przypomina, że Iran jest krajem, w którym mieszka 80 mln ludzi. Z powodu wieloletnich sankcji rozwiązywał swoje problemy z odpadami na swój własny sposób, jednak teraz chce czerpać ze wzorców zachodnich. Iran stoi przed ogromnym wyzwaniem, bo jest tam do przerobienia dwa i pół razy więcej odpadów niż w Polsce, a stopień odzysku bardzo niski. Większość odpadów trafia na składowiska. Michał Paca chce przenieść swoje doświadczenia na tamtejszy grunt. Uważa ,że Iran ma szanse, aby w swych poczynaniach proekologicznych, „przeskoczyć” Unię Europejską nie popełniając jej błędów. Kraj ten nie pobudował aż tylu spalarni ani tak zwanych zakładów mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów, przygotowujących śmiecie do składowania, jak kraje unijne. Może uniknąć podążania unijną ścieżką, która kończy się tym ,że pieniądze są inwestowane w złe technologie: spalarnie i kompostownie zmieszanych odpadów komunalnych.

- I dopiero na koniec zauważamy, że największa wartość odpadów tkwi w surowcach i musimy prosić mieszkańców, aby segregowali w domach odpady! –podkreśla Michał Paca. Jego zdaniem Iran jest w takim momencie, że wszystko może zrobić inaczej, bardziej racjonalnie. O wielu rzeczach decyduje przypadek i tak było również z wyprawą nad Zatokę Perską. Na spotkanie z Irańczykami w Polsce zaprosił Michała Pacę i ludzi z jego firmy wicemarszałek Senatu. Przygotowali krótką prezentację. Miała trwać dziesięć minut, ale jak goście zobaczyli polską metodę przetwarzania odpadów, trwała godzinę. Efektem było zaproszenie do prowincji Chuzestan, do Teheranu i do Shirazu. Tam spotkał ludzi , którzy skopiowali to co robiła Unia Europejska, czyli pobudowali zakłady do mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów, będące połączeniem kompostowni i sortowni. I teraz zrozumieli, że nie o to chodziło, że to nie działa. - Widzą, że jest potencjał w odpadach, ale nie wiedzą jak po niego sięgnąć. Technologia, którą my im przynosimy, otwiera im oczy. Opierając system, na właściwej technologii, w tym wypadku polskiej, mogą  przeskoczyć Unię - uważa  biznesmen.

W Iranie przedstawił technologię polegającą na tym, że odpady są najpierw sterylizowane, czyli poddane działaniu wysokiego ciśnienia i temperatury. Dzięki temu zostaje wyeliminowane ryzyko mikrobiologiczne i uciążliwe zapachy. Następnie odpady można bardzo łatwo, mechanicznie posegregować. Dzięki temu nadają się do ponownego wykorzystania. Tylko kilka procent trafia na składowisko. Ta technologia realizowana jest w ramach działalności kierowanej przez Michała Pacę firmy Bioelektra Development. Owocem wizyty na Bliskim Wschodzie będą przedsięwzięcia biznesowe, mają powstać zakłady do przetwarzania zmieszanych  odpadów komunalnych. Irańczycy już  teraz zrobili swój pierwszy krok w dobrym kierunku, ponieważ oddzielnie zbierają odpady budowlane i śmieci z gospodarstw domowych.

REKLAMA

Unijne rozwiązania do poprawki

Tymczasem w Polsce od pierwszego lipca we wszystkich gminach wprowadzono ujednoliconą segregację odpadów. Powinny one trafiać do co najmniej czterech pojemników: na papier, szkło, metal i plastik oraz odpady biodegradowalne. Michał Paca uważa, że należy jeszcze dodać piąty pojemnik na odpady resztkowe, na przykład higieniczne itp. Jest zwolennikiem segregacji, ale jednocześnie nie kryje swojego krytycyzmu. Zapewnia, że jako obywatel dostosowuje się do nowych rozwiązań i będzie to robił bardzo dobrze, ponieważ dysponuje kompostownikiem i niewiele odpadów wysyła do przetwarzania. - Jestem przeciwnikiem stosowania skomplikowanych systemów- powiada. I dodaje. - Na stronie Ministerstwa Środowiska są wskazówki jak segregować odpady. Aż 62… skomplikowane systemy nie działają - podkreśla.

Jednak segregacja jest potrzebna, do zwiększenia poziomu recyklingu w Polsce. Od tego zależą dotacje unijne właśnie na gospodarowanie odpadami. To zdaniem Michała Pacy nieracjonalne podejście, bo większość takiego wsparcia była dotychczas kierowana na budowanie spalarni i zakładów mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów, a obecnie mówi się o konieczności zwiększenia recyklingu. Widzi w tym niekonsekwencję i podkreśla, że należy w większym stopniu zastosować  tworzone w Polsce technologie rezygnując ze ścieżki, którą poszła Unia Europejska. Bo spalarnie to najbardziej nieefektywne, niewspierające recyklingu inwestycje. Tymczasem zamierzamy budować wielkie spalarnie, choćby tę warszawską, a jednocześnie oczekujemy od ludzi, że załatwią kwestię recyklingu, czyli że będą segregować.

- Albo segregujemy, albo spalamy - zaznacza.

Jego zdaniem najbardziej sensowne jest nakłanianie ludzi, aby wytwarzali jak najmniej odpadów. I co najwyżej składowanie tego co konieczne, bo na to nas stać. Spalarnie, które już powstały będą działać pozostając  najbardziej kosztownym elementem systemu zagospodarowywania odpadów - uważa .Faktem jest jednak, że na Zachodzie, gdzie zbudowano bardzo wiele spalarni, ilość odpadów na składowiskach bardzo się zmniejszyła. Michał Paca twierdzi , że te wiedzę trzeba zweryfikować.

REKLAMA

- Zamiast tradycyjnych składowisk, powstają składowiska popiołów. Gdy przywozimy do spalarni 100 ton odpadów, to wywozimy z niej 40 ton popiołów - wyjaśnia.

Jego zdaniem paradoks polega na tym ,że aby śmieci mogły się palić muszą mieć wysoką kaloryczność. Można o niej mówić tylko wtedy, gdy są w nich papier i plastik. Jeżeli będzie prowadzony dobry recykling, to tych składników niezbędnych do spalania śmieci zabraknie, co stawia pod znakiem zapytania ideę budowania spalarni.

Szansą Polski na wprowadzenie właściwego systemu gospodarowania odpadami jest fakt, że w związku z mniejszą konsumpcją produkujemy 300 kilogramów śmieci rocznie na jednego mieszkańca, czyli o połowę mniej niż w krajach zachodnich. Powinniśmy skupić się na tym, aby przynajmniej nie produkować ich więcej. - To jest zadanie dla mieszkańców, a nie  segregacja, aby osiągnąć poziom recyklingu, który pozwoli na otrzymanie unijnych dotacji, przeznaczanych potem na budowanie spalarni - uważa Michał Paca. Dlatego popiera rosnącą w siłę inicjatywę o nazwie „Zero weste”, czyli produkowania jak najmniejszej ilości odpadów. Choćby poprzez zastępowanie przy zakupach torebek plastikowych, torbami wielokrotnego użytku.

Życiowe wybory nieco z… przypadku

Dziś jest uznanym ekspertem branży gospodarowania odpadami, ale nie od razu taki był jego życiowy plan. W jakimś stopniu zdecydował o tym przypadek. Jako uczeń liceum zastanawiał się czy  studiować chemię, bo miała pomóc mu w zrozumieniu mechanizmów rządzących światem, czy też zdawać do Szkoły Głównej Handlowej, bo tam szli wszyscy najzdolniejsi, a uczelnia ta była uznawana za najbardziej renomowaną w Polsce. Ten dylemat doczekał się bardzo oryginalnego rozstrzygnięcia. W 1998 roku był taki teleturniej pod hasłem „Jeśli nie Oxford, to co ?”. Na możliwość wzięcia udziału w eliminacjach zwrócił mu uwagę kolega Maciej Borg. Poszedł do telewizji i wygrał. Nagrodą był indeks SGH. Więc już na początku czwartej klasy, wiedział gdzie będzie zdobywał wiedzę.

REKLAMA

- Poszedłem na SGH z myślą, że potem będę zarabiał duże pieniądze - mówi.

Dziś miewa wątpliwości czy postąpił dobrze czy źle. Czuje, że ma dziurę w wiedzy dotyczącej chemii, tak obecnie potrzebnej w uprawianym zawodzie. Z drugiej strony dzięki studiom w SGH zyskał  znajomych -współpracowników, z którymi idzie przez życie biznesowe.

Jakiś czas wierzył, że bycie maklerem czy brokerem, doradcą inwestycyjnym to właściwa ścieżka do realizacji marzeń. Jednak myśl o zarobieniu dużych pieniędzy, dzięki wybranym studiom ulegała stopniowej weryfikacji.

- Miałem  szczęście, że spróbowałem tego już na pierwszym roku studiów, kiedy to założyłem mały fundusz inwestycyjny dla koleżanek i kolegów studentów. I ten pierwszy rok pomógł mi uświadomić sobie bardzo ważną rzecz, że działalność, której się tam podjąłem czyli inwestowanie pieniędzy na rynku finansowym jest działalnością fikcyjną, bo to tylko i wyłącznie transfer pieniędzy od ludzi, którzy są mniej bystrzy do ludzi , którzy są bardziej bystrzy, od ludzi, którzy są mniej cierpliwi, mniej obeznani z rynkiem finansowym, do ludzi którzy operują na nim sprawniej – wyjaśnia.

REKLAMA

"

Michał Paca Inwestowanie pieniędzy na rynku finansowym jest działalnością fikcyjną, bo to tylko i wyłącznie transfer pieniędzy od ludzi, którzy są mniej bystrzy do ludzi , którzy są bardziej bystrzy

Uświadomił sobie, że niczego nie tworzy dla ludzi pobierając prowizję od tego, że jest bardziej sprawny. Poczuł pustkę i pomyślał, że nie chce być częścią systemu finansowego, w którym sam pobiera swoją prowizję w wysokości 2,5 proc. tu i teraz, natomiast ludziom którzy mu zaufali proponuje czekanie na zyski za lat wiele.

- Nie chciałem być dłużej elementem systemu naciągającego ludzi na jakieś tam przyszłe zyski czy długoterminowe inwestycje - powiada.

Nie musiał się bardzo rozglądać za czymś nowym, ponieważ ojciec prowadził działalność związaną z oczyszczaniem ścieków. Dołączył do ojca i zarazem zajął się studiami nad ochroną środowiska. Wiedzę zdobywał między innymi w Szwecji. - Pół roku tam spędzone uświadomiło mi, że w Polsce uczyliśmy się w bardzo archaiczny sposób: wykłady, trochę ćwiczeń. W Szwecji wszystko co robiliśmy było sprowadzone do działalności projektowej.

Małe grupy z zadaniem rozwiązania konkretnego problemu i ewentualnie nauczyciel, który pokazuje jakieś tło teoretyczne do tego. Biblioteki otwarte 24 godziny na dobę jak ta uniwersytecka  w Jonkoping. Tam nad książką pod tytułem „Environment on Chemistry” spędził niejedną noc. To był jego sposób na nadrabianie luk w wiedzy związanej z chemią. Przekonał się, że warto zmieniać środowisko, zobaczyć co myślą i robią inni, i znajdować dobrą ścieżkę dla siebie.   

REKLAMA

Dziś jest zaangażowany w pracę firmy ojca Gea Nova, a także Bioodpady.pl, jest szefem firmy, która przetwarza te odpady na nawozy o nazwie Ziemia Polska, i innych małych firm, które zajmują się zbiórką i przetwarzaniem odpadów komunalnych… Jednak dziś największą jego nadzieją jest Bioelektra Development. Firmę stworzył po dołączeniu do zespołu Bioelektra Group. Tak powstała spółka. - Poznałem technologię, która pozwala odzyskiwać surowce  i znalazłem sposób na to jak wspierać rozwój tej technologii. Stało się  to dla niego ciekawym doświadczeniem również dlatego, że wcześniej był sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem, a teraz znalazł się w gronie ludzi, którzy wymyślili coś wcześniej i musiał się temu podporządkować. Swoimi doświadczeniami dzieli się na blogu Sortownia Opinii, bo jak powiada lubi swoje myśli zbierać  i porządkować, a  także porównywać swoją wiedzę z wiedza innych.

- Mam podejście do życia bardzo pragmatyczne i wierzę, że kogoś to zainspiruje”. Pisze wtedy, gdy zobaczy coś ciekawego, co jest związane z jego profesją, czym warto podzielić się z ludźmi – mówi.

Cieszy go odzew, bo polemika i słuchanie innych ma dla niego duże znaczenie. „Sortownia Opinii” to miejsce, które pozwala mu konfrontować swoje pomysły z ocenami ekspertów, czy rzeczywiście są racjonalne, czy trafiają do ludzi. Jedną z technologii, którą ceni najbardziej jest ta wykorzystująca mikroorganizmy zarówno do poprawiania jakości gleby jak i w funkcjonowaniu oczyszczalni ścieków, gdzie ich znaczenie jest decydujące. Ma ogromną wiarę w siły natury, a zawdzięcza to ojcu, który powiedział kiedyś skromnie, że jedyną jego rolą jako technologa, w oczyszczalni ścieków jest to, żeby stworzyć właściwe warunki. Kiedy te warunki już są i mamy wystarczająco dużo cierpliwości, to mikroorganizmy dostosują się i sobie poradzą. Ojciec wpoił w niego przekonanie, że można zrezygnować z wykorzystywania chemii w oczyszczaniu ścieków i pozwolić działać  właśnie mikroorganizmom. W swojej pracy korzysta z dwojakiego rodzaju specyfików. Są to probioemy  albo mikroorganizmy probiotyczne, czyli kompleksy mikroorganizmów , które dokonują niezwykłych rzeczy. Przede wszystkim przynoszą do każdego środowiska równowagę, dzięki czemu nie pojawia się nadmiar jakichś chorób czy grzybów. Przy czym metoda jest bardzo prosta, bo polega na aplikowaniu mikroorganizmów probiotycznych do danego procesu jak kompostowanie czy fermentacja. Technologia jest bardzo mało energochłonna, naturalna, i jakość materiału  produkowana w kompostowniach zarówno pod względem fizykochemicznym jak i mikrobiologicznym okazuje się  bardzo wysoka. Dzięki mikroorganizmom można użyźnić glebę, można też likwidować ujemne efekty towarzyszące produkcji zwierzęcej jak na przykład przykre zapachy w chlewniach czy oborach. Polska jest jednym z trzech krajów na świecie, poza Stanami Zjednoczonymi i Japonią, w której mikroorganizmy są produkowane. - Czuje dumę kiedy  przedstawiam taką  listę krajów, bo przecież Amerykanie i Japończycy znani są z innowacyjności i przedsiębiorczości- zaznacza.

Iran to dopiero początek 

Projekty związane z technologią przetwarzania  zmieszanych odpadów komunalnych Michał Paca realizuje nie tylko w Iranie. Zajmuje się tym również  w Indiach, Libanie i Australii. Podejmowane przedsięwzięcia, wymagają odpowiedniego finansowania, bo to inwestycje liczone w dziesiątkach milionów euro. Dzieje się to oczywiście z udziałem banków, w tym przypadku konkretnie Banku Gospodarstwa Krajowego, który aktywnie wspiera  eksport polskich produktów, inwestycji i technologii. - Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu osób prowadzących nasze projekty w tym banku – podkreśla Michał Paca. I dodaje ,że inwestycje o których mowa są też oczywiście współfinansowane przez zainteresowane kraje i miasta. Rząd danego kraju lub miasto zobowiązuje się do tego, że na przykład przez dziesięć , piętnaście czy dwadzieścia lat będzie płacić jakąś  kwotę za przetwarzanie odpadów i na bazie tego jest udzielane finansowanie. Tak to zostało zrobione na przykład w Poznaniu, gdzie francuska firma przez 22 lata ma dostawać miesięczną określoną kwotę za to, że buduje i prowadzi spalarnię.

REKLAMA

Balance, czyli jak pogodzić biznes z  życiem rodzinnym

Był taki moment w tym roku, że zaczęło mu brakować czasu dla rodziny. Toteż, gdy nagle trzeba było jechać do Iranu, zabrał w podróż swojego ośmioletniego syna. Jaś brał udział we wszystkich spotkaniach biznesowych. To znaczy przychodził na nie, witał się ze wszystkimi, po czym zabierał się do czytania przyniesionej ze sobą książki. Jego obecność stwarzała specyficzną atmosferę. Z jednej strony pewnej otwartości, a z drugiej zdyscyplinowania, ponieważ przez wzgląd na dziecko nikt nie chciał marnować czasu.

- Równowaga między życiem zawodowym i rodzinnym jest dla mnie bardzo ważna. Kiedy ją się traci, to człowiek wpada w pustkę. I to mi się zdarzyło. Jestem bardzo wdzięczny mojej żonie, która nas przeniosła przez ten trudny etap, kiedy dla mnie praca okazywała się dużo ważniejsza niż rodzina. Ja teraz się pilnuję, aby w to miejsce już nigdy nie wrócić- podkreśla  Michał Paca .

Ma jeszcze córkę, która też chciałaby jeździć z ojcem w interesach. Jednak jak zaznacza jej temperament na razie nie pozwala na uczestniczenie w spotkaniu dłużej niż dwadzieścia minut. I nic dziwnego, bo liczy dopiero 6 lat. Ale ma już obiecane , że za dwa lata będzie towarzyszyła ojcu w podróżach biznesowych.

Dziś Michał Paca potrafi też znaleźć czas na swoje hobby, czyli taniec o nazwie 5Rytmów. To nie jest klasyczny taniec jak salsa, czy tango, w którym mamy do czynienia z pewnego rodzaju choreografią. Chodzi w nim o to, aby poruszać się swobodnie, żeby uwalniać napięcia. Paca uważa, że taniec pomaga mu w interesach, pozwala zrozumieć, co jest w życiu ważne. - To sprawia, że ja nie tracę czasu na rzeczy, które mogą dać mi pieniądze, ale nie przynoszą one żadnej satysfakcji duchowej. A jeszcze jest w moim życiu fundacja  „Rzucam szkołę” czyli inicjatywa, w której dzielę się z młodymi ludźmi przekonaniem, że warto schodzić z utartych ścieżek”. Brzmi to obrazoburczo, ale nie chodzi o dosłowne namawianie do rezygnacji ze zdobywania wiedzy. Lecz o zasugerowanie młodym ludziom, aby próbowali jak najszybciej skupić się na tym, co naprawdę chcą robić w życiu i podążali do wybranego celu.

REKLAMA

- Chcemy tym ludziom dać doświadczenie i jak najszybciej, pokazać im, że pięć lat na studiach spowalnia ich i zabiera im szanse na to, aby zająć się tym, co naprawdę chcą robić w życiu już teraz, jak na najwcześniej - podkreśla.

W praktyce, w  specjalnym programie School of Life, fundacja wychodzi do ludzi, którzy są po maturze i proponuje im trwające rok zajęcia, wzięcie udziału w warsztatach, pomoc mentora. A końcowym efektem ma być znalezienie takiej pracy, którą rzeczywiście chcieliby wykonywać. - I to jest kolejna inicjatywa, w którą jestem dziś zaangażowany, ponieważ w nią wierzę - podkreśla Michał Paca.

Chciałby utrzymania tej równowagi stanu ducha i dalszego efektywnego łączenia wszystkich zainteresowań , które wyznaczają jego drogę życia. Bo jak powiada „obecnie czuje się ze sobą bardzo dobrze i ma nadzieję, że będzie to trwało bardzo długo”…

Dariusz Kwiatkowski, abo

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej