Kredyt w obcej walucie to więcej ryzyka. Chyba, że zarabiamy też w obcej walucie
W Sejmie zakończono prace nad ustawą o pomocy dla frankowiczów. Z rządowej pomocy będą mogły skorzystać te osoby, których mieszkanie nie przekracza powierzchni 100, a dom – 150 mkw. Banki będą musiały rozpatrzyć wniosek klienta o przewalutowanie kredytu w ciągu 30 dni.
2015-08-05, 17:55
Posłuchaj
W obecnej sytuacji kłopotów frankowiczów przypomina się stara zasada, że kredyty powinno się zaciągać w walucie, w której się zarabia.
Zmienny kurs walutowy
Jeśli pracujemy w Polsce i zarabiamy w złotych, to kredyty też powinniśmy zaciągać w złotych, aby nie być narażonym na ryzyko kursowe. Kurs walutowy to jedna z rzeczy bardzo trudnych do przewidzenia, i nawet najlepsi analitycy bardzo często się mylą, zauważa Paweł Majtkowski z Centrum Finansów Aviva.
– Czasami patrzymy na tabele kursów, widzimy że o kilka procent ten kurs rośnie lub spada. Gdybyśmy spojrzeli na wykresy różnych walut w dłuższej perspektywie, to zobaczylibyśmy, że w ciągu kilku lat kurs walutowy zmienia się nawet o 50, czy o 100 procent. I to jest ten problem, który mogliby mieć kredytobiorcy, którzy zadłużą się w innej walucie. Ich zadłużenie może być tak duże, że mogą mieć problem ze spłatą. Jeśli zadłużą się w swojej walucie, w której zarabiają – tego ryzyka nie mają i będą musieli tylko troszczyć się o to żeby pracować, żeby zarabiać i wtedy nie powinni mieć problemu ze spłatą rat – dodaje ekspert.
Końca spłaty rat nie widać…
Gorzej mają ci, którzy już jednak zaciągnęli kredyt walutowy. Jeszcze kilka lat temu frank szwajcarski kosztował 2, a dzisiaj prawie 4 zł, co oczywiście przekłada się po pierwsze na raty kredytów, jakie muszą spłacać frankowicze, a po drugie na wartość całego zadłużenia – dodaje Bartosz Turek z Lion's Banku.
REKLAMA
– I to są podstawowe dwa minusy takiego rozwiązania. Czyli zadłużania się w obcej walucie na zakup mieszkania. Po pierwsze zmiany salda kredytu, czyli tej kwoty, którą trzeba oddać do banku i zmiany raty. Nie wiemy, jaką ratę trzeba będzie zapłacić, bo z dnia na dzień zmieniają się kursy walutowe – podkreśla Turek.
Najboleśniej przekonały się o tym osoby, które zaciągnęły kredyty we frankach w połowie 2008 roku. Jeśli ktoś pożyczył wtedy 300 tys. zł, to niecały rok później do oddania miał już pół miliona. To samo dotyczy rat.
– Jeżeli ktoś zadłużył się w połowie 2008 roku na 300 tys. zł i 30 lat we franku szwajcarskim, to mógł liczyć na ratę na poziomie 1500 zł. Ale już w kilka miesięcy później rata wzrosła do 1800 zł. Oczywiście, były też miesiące, kiedy ta rata wzrastała do poziomu 1500 zł. Natomiast w latach 2011–2012 frank znowu podrożał, i były miesiące kiedy ta rata pierwotnie wynosząca 1500 zł – skoczyła aż do poziomu 2000 zł – wylicza Bartosz Turek.
W najgorszej jednak sytuacji są ci, którzy chcieliby teraz sprzedać mieszkanie, bo często jego wartość jest niższa od kwoty kredytu.
REKLAMA
KNF stara się pomóc kredytobiorcom
A zatem kredyt w walutach obcych jest tylko dla osób, które nie boją się ryzyka. Skutecznie ogranicza je jednak Komisja Nadzoru Finansowego, która wydała rekomendację.
– Nie do końca wszyscy klienci, którzy brali kredyty w walucie obcej zdawali sobie sprawę z tego ryzyka walutowego. W związku z czym w ubiegłym roku weszła w życie część zapisów rekomendacji S, odnosząca się do kredytów hipotecznych udzielonych w walucie obcej. Te zapisy dotyczą sytuacji, kiedy kredytobiorca, starający się o kredyt w walucie obcej może otrzymać taki kredyt w momencie, gdy w tej samej walucie zarabia – mówi Maciej Krzysztoszek z KNF.
Od 1 lipca 2014 roku kredyty walutowe mogą dostać tylko ci Polacy, którzy pracują za granicą. W odpowiedzi na te zmiany w ofertach banków zaczęły się pojawiać kredyty, w funtach brytyjskich, czy też szwedzkich i norweskich koronach.
Sylwia Zadrożna, mb
REKLAMA
REKLAMA