Niezła sytuacja firm rodzinnych w Polsce. Nie oznacza to jednak, że nie mają problemów

2019-01-25, 20:42

Niezła sytuacja firm rodzinnych w Polsce. Nie oznacza to jednak, że nie mają problemów
zdjęcie ilustracyjne . Foto: Shutterstock

Przedstawiciele firm rodzinnych wskazują, że ogólna sytuacja tego typu przedsiębiorstw w naszym kraju jest niezła. Sporo w tej kwestii poprawiła ustawa o sukcesji, a nadzieję daje też wprowadzony przez rząd pakiet MŚP. Jak jednak mówi popularne powiedzenie - "nigdy niej jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej". Firmy rodzinne skarżą się m.in. na biurokrację, niestabilność przepisów, a z drugiej strony - brak niektórych regulacji, także w kwestii sukcesji. Dziś przyjrzymy się jak to wygląda w szczegółach.

Posłuchaj

Przed jakimi wyzwaniami biznesowymi stają polskie firmy rodzinne w 2019 roku? Czy w najbliższych miesiącach będziemy świadkami sprzedaży kolejnych polskich marek, mówi gość radiowej Jedynki dr Adrianna Lewandowska, Instytut Biznesu Rodzinnego. /Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

W Polsce, według danych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, jest około miliona firm rodzinnych. Stanowią one 60 procent małych i średnich przedsiębiorstw.

Firmy rodzinne gotowe na przewidywane spowolnienie

Blisko 60 procent firm rodzinnych prognozuje, że ich sytuacja ekonomiczna w ciągu najbliższego roku będzie dobra lub bardzo dobra. Tak wynika z siódmej edycji raportu "Barometr firm rodzinnych", przygotowanego przez KPMG. Czy to oznacza, że takie przedsiębiorstwa nie boją się prognozowanego na ten rok załamania koniunktury?

Członek zarządu stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych Krzysztof Ogorzałek powiedział w Polskim Radiu 24, że choć firmy rodzinne obawiają się spodziewanego spowolnienia gospodarczego, to historia, w tym kryzys z 2008 roku pokazały, że są one odporne na zawirowania na rynkach globalnych i lokalnych. Jego zdaniem wynika z tego, że firmy rodzinne mają trochę inną perspektywę działania - ich właściciele myślą w perspektywie lat i pokoleń.

- Celem firmy rodzinnej jest jej trwanie, więc chwilowe perturbacje, które mogą się pojawić, paradoksalnie nie wpływają aż tak na osoby zarządzające firmą. Nasze plany są wieloletnie, więc z góry zakładamy, że kiedyś pojawi się dołek. Koniunktura ma to do siebie, że są i górki i dołki, więc w każdej strategii takie słabsze czasy trzeba przewidywać - podkreślił.

Pytany o ogólną kondycję firm rodzinnych w Polsce Krzysztof Ogorzałek mówił, że jest ona dobra, lub wręcz bardzo dobra.

Podobnie na sprawę patrzy dr Adrianna Lewandowska z Instytutu Biznesu Rodzinnego, która także była gościem radiowej Jedynki. Przyznała przy tym, że w związku ze spodziewanym spowolnienieniem, zwłaszcza wśród rodzinnych firm działających na rynkach globalnych, optymizm jest zmieszany z dużą nutą ostrożności. Ekspertka zwróciła jednak uwagę na tą samą sprawę co Krzysztof Ogorzałek - czyli na to, że firmy rodzinne, działające w długiej perspektywie, muszą mieć osłabienia koniunktury wkalkulowane w swój wieloletni biznesplan. I być może dlatego przyszłość jawi im się raczej w jasnych barwach.

To nie znaczy jednak, że takie przedsiębiorstwa nie mają trosk. Okazuje się, że firmy rodzinne trapią podobne kwestie jak pozostałych przedsiębiorców.

Rodzinnemu biznesowi doskwierają zatory płatnicze

Celem działalności każdej firmy jest wypracowanie zysku. A jak taki zysk osiągnąć, skoro kontrahenci spóźniają się z płatnościami? Zdaniem Krzysztofa Ogorzałka, największym problemem rodzinnego biznesu są kłopoty nie z samymi wynikami finansowymi, ale z płynnością. Chodzi między innymi o zatory płatnicze.

- One nas dławią, choć to oczywiście zależy od branży. Słyszę od znajomych, że oni mają w terminie płatność faktur na poziomie 30 procent. Prowadzenie biznesu w sytuacji, gdy inni nam nie płacą, jest bardzo trudne - zaznaczył.

Innym sporym problemem dla rodzinnych firm, który wskazał gość Polskiego Radia 24, jest niestabilność prawa. Szczególnie we znaki ich właścicielom daje się liczba zmian w przepisach, za którymi czasami po prostu nie da się nadążyć. Krzysztof Ogorzałek wskazywał, że od 1 stycznia weszło w życie ok. 100 zmian podatkowych, i, jak powiedział, bez wsparcia prawników nie daje się tego "ogarnąć".

- Ktoś kiedyś policzył, że to są setki tysięcy stron rocznie produkowanego prawa dla przedsiębiorców. Pamiętam nawet takie wyliczenie, że jak ktoś potrafi szybko czytać, to przeczytanie tego wszystkiego zajmie mu pięć miesięcy. A trzeba jeszcze kiedyś mieć czas na prowadzenie biznesu - powiedział gość Polskiego Radia 24.

Wsparciem dla firm ma być tak zwany pakiet MŚP, który zakłada między innymi możliwość uznania straty małżonka za koszt podatkowy czy jednorazowego rozliczenia straty podatkowej do wysokości 5 milionów złotych, a także znosi obowiązek przeprowadzania okresowych szkoleń BHP dla pracowników z najmniej wypadkowych branż. Krzysztof Ogorzałek przyznał, że na papierze wygląda to pozytywnie, ale tak jak w wielu przypadkach - diabeł tkwi w szczegółach i trzeba będzie poczekać, by ocenić, czy to realnie pomaga w działalności firm. W tym kontekście podał przykład małego ZUS-u, z którego, jak mówił, skorzystał relatywnie niewielki odsetek polskich firm.

- Te zmiany brzmią pozytywnie, ale z ocenami wstrzymajmy się chociaż przez rok - zaznaczył.

Brak kandydatów do pracy jednym z wyzwań

Pytany o wyzwania dla firm na ten rok Krzysztof Ogorzałek wskazywał, że jednym z nich będzie to, czy firmom uda się znaleźć na rynku odpowiednich dla siebie pracowników, bo z tym już teraz są ogromne problemy. Dodał, że firmom brakuje ułatwień, by ściągać pracowników z zagranicy, a bez tego spodziewane spowolnienie będzie głębsze. Zwrócił uwagę, że w Polsce brakuje już nie tylko rodzimych informatyków, ale też informatyków z Ukrainy czy innych państw, a sprowadzenie obcokrajowca do nas i zatrudnienie go to "droga przez mękę". Zaznaczył, że nasi sąsiedzi, jak Niemcy, Czesi, Słowacy czy kraje bałtyckie mają dużo lepsze rozwiązania prawne dla przedsiębiorców, umożliwiające bezproblemowe zatrudnienie obcokrajowca. Chodzi między innymi o nadmierną biurokrację u nas, dotyczącą np. kart stałego pobytu - jak mówił Krzysztof Ogorzałek, u naszych sąsiadów wszystko odbywca się dużo szybciej.

Dr Adrianna Lewandowska mówiła, że brak rąk do pracy to "szalone wyzwanie" dla firm w ogóle. Jednak, jej zdaniem, firmy rodzinne, szukając pracowników, mogą być w lepszej sytuacji niż inne przedsiębiorstwa. To dlatego, że - mówiła - mogą kusić innym, lepszym klimatem pracy i akcentować, że dla nich nie liczy się tylko maksymalny, szybki zysk, ale też jakieś wyższe wartości.

Sukcesja nadal trapi firmy rodzinne

Krzysztof Ogorzałek przypomniał, że pod koniec ubiegłego roku weszły w życie dotyczące sukcesji firm rodzinnych, które mają umożliwiać łatwiejsze przekazywanie firm z pokolenia na pokolenie. Wprowadzono m.in. instytucję zarządcy sukcesyjnego. Krzysztof Ogorzałek powiedział, że faktycznie te zmiany są dużym udogodnieniem, szczególnie dla małych i średnich firm rodzinnych, ale sukcesja w dużych firmach, jego zdaniem, wymaga dalszego uregulowania, czym władze już się zajmują.

- Mamy nadzieję, że prace, które teraz rozpoczęliśmy z Ministerstwem Przedsiębiorczości i Technologii, uda się zakończyć w najbliższej przyszłości - przyznał.

Co zatem powinno się zmienić w kwestii sukcesji?

Radca prawny w Kancelarii Ożóg Tomczykowski Katarzyna Karpiuk zwróciła uwagę, że nadal w prawie brakuje definicji firmy rodzinnej. I to, zdaniem wielu takich firm, nie pozwala im na pełne wykorzystanie ich potencjału.

Konieczności wprowadzenia takiej definicji nie widzi Luiza Modzelewska z Ministerstwa Przedsiębiorczości i technologii. Jak mówiła, firmy rodzinne działają w bardzo różnych formach prawnych, i taka regulacja nie poprawiłaby ich sytuacji.

- Jeżeli natomiast myślimy o konkretnych barierach i ułatwieniach, to musimy je dostosowywać do zakresu podmiotowego problemu. Tak też się dzieje w naszych kolejnych zmianach. Zarząd sukcesyjny to rozwiązanie dla firm jednoosobowych, czyli dla wszystkich firm wpisanych do CEiDG - definicja firmy rodzinnej nie jest potrzebna. Podobnie jest, jeżeli chodzi kosztów małżonka do kosztów uzyskania przychodu. Tam z kolei, ponieważ poruszamy się w obszarze prawa podatkowego, to odnosimy się do podatku dochodowego od osób fizycznych - tłumaczyła.

Co eksperci sądzą o listopadowej ustawie sukcesyjnej?

Katarzyna Karpiuk mówiła, że wprowadzenie instytucji zarządcy sukcesyjnego jest pozytywnym krokiem, ale co ważne - jest to rozwiązanie okresowe, bo zarządca może funkcjonować maksymalnie przez 2 lata, lub przez 5 lat, jeśli zgodzi się na to sąd.

- Niemniej jednak nie umożliwia to nam przekazania przedsiębiorstwa spadkobiercom wprost, czyli przedłuża agonię przedsiębiorstwa. To krok naprzód, zmiana korzystna, ale nie rozwiązuje ona wszystkich problemów - podkreśliła.

Ekspertka przypomniała, że ustawa o zarzadzie sukcesyjnym nie ma też zastosowania do firm działających w formie spółek kapitałowych z większościowym kapitałem rodzinnym. Jej zdaniem władze powinny pójść o krok dalej i lepiej uregulować instytucję fundacji rodzinnych, które znakomicie sprawdzają się za granicą.

- To powinien być postulat do dalszych prac, żeby firmy rodzinne mogły korzystać z pewnych uprawnień, i żebyśmy po prostu nie tracili tego kapitału - podkreśliła Katarzyna Karpiuk.

W pełni pozytywnie ustawę sukcesyjną oceniła dr Adrianna Lewandowska. Jak podkreśliła, jest to krok w dobrą stronę, bo "przynajmniej daje ona możliwości do zwiększenia przeżywalności rodzinnych firm". Dodała jednak, że choć o sukcesji mówiło się bardzo wiele, to ta dyskusja powinna być kontynuowana. Nadal jednak, jej zdaniem, właściciele firm rodzinnych powinni myśleć o tej kwestii i jeszcze za życia planować przekazywanie swoich aktywów.

Resort chce dopracować kwestię sukcesji

A tymczasem władze potwierdzają wcześniejsze słowa Krzysztofa Ogorzałka - prace nad zmianami w kwestii sukcesji już się rozpoczęły.

Luiza Modzelewska z Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii powiedziała, że resort myśli o wprowadzeniu ułatwień, które będą dotyczyły sukcesji za życia przedsiębiorcy. Chodzi tu przede wszystkim o przekazanie jednoosobowego przedsiębiorstwa następcom prawnym - bo tu pojawia się problem z brakiem możliwości przekazania kontynuatorom np. koncesji, licencji i zezwoleń. Resort planuje też zmiany w przepisach dotyczących spółek osobowych, które mają ułatwić przekazywanie praw spadkobiercom i umożliwić płynniejsze przejęcie firmy przez nich po śmieci dotychczasowego właściciela.

Planowe zmiany mogą być też odpowiedzią na zjawisko przejmowania firm rodzinnych przez zagraniczne spółki.

- Jest to problem. Chcielibyśmy żeby polskie firmy rodzinne dalej rosły w siłę - przyznała Luiza Modzelewska.

Przyszłość w jasnych barwach

I choć "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu", to to porzekadło nie ma chyba zastosowania do naszych firm rodzinnych. Te, mimo różnych obaw, radzą sobie całkiem nieźle. Pozostaje trzymać kciuki, że spowolnienie ich nie dotknie, a rok 2019 będą mogły zaliczyć do udanych.

Naczelna Redakcja Gospodarcza, Karolina Mózgowiec, Elżbieta Szczerbak, Błażej Prośniewski, Michał Dydliński, jk

Logo NBP

Polecane

Wróć do strony głównej