Jak wyglądają negocjacje z bankiem i co można zrobić, by wyjść z nich obronną ręką?

Są kolejne propozycje pomocy klientom banków, którzy zadłużyli się we franku. Ale wielu kredytobiorców ma kłopoty też dlatego, że bankom brakuje dobrej woli.

2016-06-08, 20:50

Jak wyglądają negocjacje z bankiem i co można zrobić, by wyjść z nich obronną ręką?
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay

Posłuchaj

Jest oczywiście grupa kredytobiorców, która ma ogromne kłopoty, i tej grupie trzeba pomóc. Natomiast nie jest tak, że wszystkie kredyty stanowią bombę zegarową – podkreśla Mariusz Zygierewicz, dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Regulacyjnego w ZBP. (Mariusz Gzyl, Polskie Radio SA)
+
Dodaj do playlisty

Brak możliwości renegocjacji umowy o kredyt mieszkaniowy z bankiem, wypowiedzenie umowy i przejęcie nieruchomości przez bank. Takich właśnie przypadków jest coraz więcej, co podkreśla Biuro Rzecznika Finansowego.

W takiej też sytuacji znalazł się słuchacz, który w trakcie spłacania kredytu stracił pracę, i wpadł w kłopoty finansowe. Starał się o wakacje kredytowe i wydłużenie okresu spłacania rat przy jednoczesnym ich obniżeniu – ale niestety, bank się na to nie zgodził.  Na poprawę sytuacji nie wpłynęło również to, że znalazł nową pracę i zaczął nadrabiać spłacanie zaległych rat.

Konkretna sprawa

Problemy ze spłatą kredytu nie zawsze są bowiem do rozwiązania. Pan Sebastian ze Śląska wziął w banku BPH kredyt we frankach szwajcarskich na kwotę 380 tys. zł. Jednak po 4 latach spłacania rat, stracił pracę.

– W pewnym okresie raty przez 4 miesiące nie były spłacane i kredyt został wypowiedziany w 2014 roku. Ale najgorsze było to, że został przeliczony na złote, i zobowiązanie na dzisiaj wynosi 702 tys. zł – wylicza p. Sebastian.

REKLAMA

Gdy pojawiły się problemy, kredytobiorca rozpoczął negocjacje z bankiem.

– Wtedy, kiedy faktycznie te problemy nastąpiły wysyłaliśmy wspólnie z żoną pisma do banku, z prośbą o zastosowanie prolongaty w spłacie kredytu, o tzw. wakacje kredytowe. Niestety, bank notorycznie nam odmawiał, twierdząc, że możliwe będzie przyznanie nam takiej prolongaty w momencie, kiedy wszystkie raty na koncie będą uregulowane. Co było wtedy niemożliwe, ze względu na problemy finansowe. I tu się kółko zamyka – wyjaśnia.

Decyduje dobra wola banku

Jak tłumaczy Maciej Krzysztoszek z Komisji Nadzoru Finansowego, bank kierował się procedurami.

– Bank może odmówić klientowi skorzystania z wakacji kredytowych, jeśli ten klient już od pewnego czasu zalega z płatnościami, bądź też nieregularnie spłacał swoje dotychczasowe zobowiązania. Bank, jeśli dochodzi do sytuacji kiedy kredytobiorca nie jest w stanie swoich zobowiązań regulować, może wykazać się dobrą wolą i przystąpić np. do pewnej renegocjacji warunków umowy – podkreśla ekspert z KNF.

REKLAMA

Dobrej woli chyba jednak w tej konkretnej sytuacji zabrakło.

– Jedyne telefony, które otrzymywałem z Departamentu Windykacji dotyczyły tylko tego, w którym momencie i kiedy spłacone zostaną zobowiązania. Okazało się, że większa wola dogadania się była po naszej stronie, a nie banku – relacjonuje p. Sebastian.

Co więcej, kredytobiorca znalazł zatrudnienie i starał się spłacać zaległe zobowiązania.

– Raz udało się faktycznie uregulować te zaległości, które spadły do zobowiązania w wysokości jednej raty wstecz, ale potem znowu była zaległość dwóch miesięcy, trzech, potem znowu się wszystko wyrównało – dodaje p. Sebastian.

REKLAMA

Jednak licytacja

Niestety, ostatecznie nieruchomość została wystawiona na licytację.

– Argumentem było to, że z naszej strony był brak realnych propozycji spłaty zadłużenia, co nie jest prawdą – podkreśla kredytobiorca.

Pod koniec czerwca nieruchomość ma więc zostać przejęta przez bank.

– Bank podjął działania mające na celu sprzedaż nieruchomości w drodze licytacji. W związku z powyższym jedynym sposobem polubownego rozwiązania jest dobrowolna sprzedaż nieruchomości na rynku wtórnym i przelanie do banku uzyskanej kwoty lub jednorazowa wpłata kwoty 330 tys. zł. I wtedy, bank resztę rozłoży na miesięczne raty w wysokości 5 tys. zł. Nie jestem przekonany, że jest to ciekawa propozycja, którą klient może w sytuacji, kiedy ma problemy finansowe, przyjąć – komentuje p. Sebastian.

REKLAMA

Pomoc Rzecznika Finansowego

Jak dodaje Agnieszka Wachnicka z Biura Rzecznika Finansowego, takich przypadków jest coraz więcej. Ale w sytuacji, gdy umowa została wypowiedziana, a klient bezskutecznie podejmował rozmowy z bankiem – powinien zgłosić się do Rzecznika Finansowego.

– Zawsze jest taka możliwość, jeżeli klient posiada jakiekolwiek dowody na to, że próbował się z bankiem kontaktować, że sygnalizował swoje przejściowe problemy finansowe, że zwracał się o restrukturyzację zadłużenia, i jeżeli robił to na piśmie, e-mailem, to może to wykazać. A to jest dodatkową okolicznością, którą także może wykorzystać Rzecznik Finansowy, interweniując w banku w imieniu klienta. I jest to okoliczność przemawiająca na korzyść klienta – zaznacza ekspertka z Biura Rzecznika Finansowego.

Do porozumienia trzeba dwojga

Takich interwencji jest i zapewne będzie wiele, bo nawet najlepsze ustawy o pomocy kredytobiorcom na nic zdadzą, jeśli nie będzie ze strony banków dobrej woli. A tej w wielu przypadkach po prostu nie ma.

– Żadna ustawa nie rozwiąże problemu, jeśli nie będzie dobrej woli po obydwu stronach. Jeśli chodzi o ten opisany przypadek, to znamy relację klienta, a nie znamy opinii banku, tylko taką bardzo lapidarną, co może też wynikać z faktu tajemnicy bankowej. Czyli bank wszystkich informacji nie może przekazać publicznie, i stąd nie znamy pełnego obrazu tej sprawy. Jednak z relacji wynika, że klient miał kilka sytuacji zaległości, nie był to jeden incydentalny przypadek, i może opinia o rzetelności tego kredytobiorcy nie była taka wysoka. I warto tu podkreślić, że jeśli pojawiają się problemy, to trzeba je wcześniej zgłaszać, a nie w momencie kiedy one zaczynają się nawarstwiać i rosnąć. Bo w tym momencie wiarygodność klienta jest już niższa, niż byłaby na etapie wcześniejszym – wyjaśnia gość Jedynki Mariusz Zygierewicz, dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Regulacyjnego w Związku Banków Polskich.

REKLAMA

I jest jeszcze jedna sprawa – to kwestia rozmowy, mediacji, poszukiwania partnera, nie tylko banku –  z którym będzie można współdziałać. Chodzi tu o tzw. stronę trzecią, która mogłaby być mediatorem między bankiem i kredytobiorcą, i próbować  polubownie rozwiązać ten problem.


Dyrektor Mariusz Zygierewicz ze ZBP Dyrektor Mariusz Zygierewicz ze ZBP

– W moim przekonaniu, ten opisany przypadek jest o tyle dziwny i drastyczny, że banki w przypadku kredytów mieszkaniowych starają się bardzo ostrożnie podchodzić do windykacji w drodze egzekucji z nieruchomości. Jest to na ogół proces długotrwały i kosztowny, dlatego raczej starają się rozmawiać z klientem. W związku z tym wydaje mi się, że musiały być jeszcze jakieś elementy, które odgrywały istotną rolę, i podjęto taką decyzję. Albo mogła to być rzeczywiście rutyna – ocenia dyrektor Mariusz Zygierewicz.

Specjalne ustawy dla frankowiczów

Jest propozycja zespołu prezydenckiego, jest propozycja Związku Banków Polskich. Ale czy możliwe jest uzgodnienie wspólnej propozycji? Zwłaszcza, że czas odgrywa tu niebagatelną rolę.

– Sytuacja frankowiczów zależy od bardzo wielu czynników, poza ustawą. Chodzi tu o czynniki makroekonomiczne, o kurs walutowy. Związek będzie próbował znaleźć jakieś rozwiązanie, ponieważ jest tym żywo zainteresowany. Żeby udział kredytów nieregularnych malał, żeby klienci nie mieli problemów ze spłacaniem, ponieważ to nie leży w naszym interesie – zauważa gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

ZBP uważa jednak, że propozycje zespołu prezydenckiego nie są jeszcze zbyt konkretne. Dlatego trudno się do nich szczegółowo ustosunkować.

– Jeśli zostały przedstawione propozycje czterech tzw. kursów sprawiedliwych, to trudno zrozumieć jakie są różnice pomiędzy nimi. Bo można sobie raczej wyobrazić jeden kurs sprawiedliwy – dodaje ekspert ZBP.

Spready czyli zmora frankowiczów

Jednak bardzo konkretną była propozycja zwrotu spreadu, czyli różnicy między kursem kupna a sprzedaży waluty. A to może stanowić kilka albo kilkanaście tysięcy złotych różnicy w wysokości spłacanego kredytu rocznie.

– Ale to dotyczy głownie elementów historycznych, ponieważ dzisiaj kwestie spreadu są już regulowane i nie mogą być tak bardzo zróżnicowane pomiędzy poszczególnymi kredytami. Spready były wykorzystywane do tego, że obniżano wyraźnie oprocentowanie, a dodatkowe korzyści bank uzyskiwał właśnie ze spreadów. Czyli jeśli patrzymy z punktu widzenia kosztu dla klienta, to trzeba brać i to, że spready w niektórych przypadkach były wyższe, ale i to, że niższe było oprocentowanie. I koszt trzeba więc rozpatrywać w całości, a nie poszczególne jego elementy – tłumaczy dyrektor Mariusz Zygierewicz.

REKLAMA

Spóźnione przepisy

Jednak jest to wynik pewnych grzechów zaniechania. Bo gdyby ustawa spreadowa była uchwalona wcześniej, gdyby dano szansę bankom hipotecznym, a nie dopuszczano dowolność rozdawania tych kredytów w bankach detalicznych, to być może dzisiaj nie mielibyśmy do czynienia z tak dużym problemem.

– Ten problem jest, ale nie aż tak duży. Z ostatnich badań KNF dot. sytuacji banków za 2015 rok, a także przedstawiających sytuację kredytobiorców, w tym tych z kredytami mieszkaniowymi i walutowymi wynika, że w wielu przypadkach ich sytuacja wcale nie jest taka zła. Spłacalność kredytów jest bardzo wysoka, i jest to też jedna z najniższych niespłacalności w sektorze bankowym. Dlatego doceniając problem uważam, że nie jest to bardzo duży problem o charakterze systemowym, który powoduje duże perturbacje dla klientów, i dla sektora. Jest oczywiście grupa kredytobiorców, która z tego tytułu ma ogromne kłopoty, i tej grupie trzeba pomóc. Natomiast nie jest tak, że wszystkie kredyty stanowią bombę zegarową, która w każdej chwili może wybuchnąć i spowodować problemy – ocenia gość radiowej Jedynki.

Bo nikomu nie zależy na tym, aby „topić” klienta, który przecież po wyjściu na prostą może być nadal klientem banku. – Jesteśmy oczywiście za tym, żeby klienci przychodzili po kredyty, ale przede wszystkim za tym, aby spłacili te zobowiązania, które już mają – podkreśla Mariusz Zygierewicz, dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Regulacyjnego w Związku Banków Polskich.

Poza tym zawsze pozostaje jeszcze możliwość zgłoszenia sprawy do sądu polubownego przy Komisji Nadzoru Finansowego. I zawsze w razie kłopotów finansowych nie należy zwlekać i powiadomić o tym bank. A jeśli ten nie wykaże się zrozumieniem, to należy zgłosić się do innych instytucji. Poza Komisja Nadzoru Finansowego jest jeszcze Rzecznik Finansowy i np. arbiter przy Związku Banków Polskich.

REKLAMA

Mariusz Gzyl, Kamil Piechowski, mb

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej