Kryzys na rynku mleka dobija producentów
Kryzys na rynku mleka trwa i dobija hodowców w całej Unii Europejskiej. Końca złej sytuacji nie widać i trzeba powziąć działania, żeby kryzys złagodzić – apelują producenci mleka.
2016-06-01, 13:00
Posłuchaj
Ceny mleka w ciągu ostatnich trzech lat spadły co najmniej o 30 procent i tylko producenci ponoszą tego konsekwencje, zaznacza Radosław Iwański, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
- Są dzisiaj spółdzielnie mleczarskie czy też prywatni operatorzy na rynku, którzy płacą siedemdziesiąt parę groszy i osiemdziesiąt parę groszy za kg mleka w skupie. Te ceny są bardzo niekorzystne. Hodowcy oczekują wprowadzenia tzw. prawnego kodeksu dobrych praktyk handlowych. Chodzi o to, żeby sieci handlowe, które mają pozycję monopolistyczną w Polsce, nie wykorzystywały swojej sytuacji i nie wpływały na obniżenie cen dostaw produktów, które trafiają już na półki sklepowe, a które są wyrabiane z mleka – podkreśla gość radiowej Jedynki.
Gigantyczna nadpodaż mleka na rynku
Po zniesieniu tak zwanych kwot mlecznych zrobiła się gigantyczna nadpodaż mleka, a w dodatku panuje ogromna konkurencja, zauważa Andrzej Faliński dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
- Nie może być tak, że stawia się handlowi zarzut, że kupuje tanio. Jak może, to kupuje tanio. A kupuje od tego, który mu przedstawia najlepszą ofertę. Po prostu rynek nie jest nowoczesny, nie jest skonsolidowany, nie jest zorganizowany, bardzo brutalnie konkurencyjny po stronie dostawców. Oczywiści handel na tym skorzysta, ale jest tez taki handel, który na tym nie skorzysta. Np. handel specjalistyczny może mieć tutaj problem, bowiem rzeka mleka przetworzonego i nieprzetworzonego pójdzie przez najefektywniejsze wielkie sieci sprzedażowe, hurtowe czy detaliczne – mówi ekspert.
REKLAMA
Możemy wzorować się na innych krajach
Takie umowy jednak między sieciami handlowymi a producentami funkcjonują w Europie, zauważa Radosław Iwański.
- Np. we Francji, Niemczech, do których lubimy się często porównywać. A w Polsce ten rynek jest w zupełności zliberalizowany. Może to być kwestia, czy to utworzenia jakiegoś zapasowego funduszu, który w trudnej sytuacji rynkowej pokrywałby straty producentów mleka, tak jest np. we Francji. Chodzi o to, że sieci nie mogą zarabiać na kryzysie, na którym tracą tylko rolnicy. Produkty na półkach sklepowych w zasadzie się nie zmieniły. Jeżeli mówimy o spadku 3-proc., 1-proc. tychże produktów, to ten spadek jest tak naprawdę żaden. Jaki zysk ma konsument z tego, że rolnik jest „żyłowany” przez sieci handlowe? – stawia pytanie Radosław Iwański.
Nieuzasadnione dysproporcje
Według producentów, dysproporcje są ogromne i nieuzasadnione. Koszty kryzysu są dzielone w miarę sprawiedliwie, twierdzi Andrzej Faliński.
- Tu nie ma powinności. Producenci sprzedają mleko po pewnej cenie. Najszybciej sprzedają ci, którzy oferują niższą cenę. Handel musiałby być niespełna rozumu, gdyby brał droższą, tylko dlatego, żeby to miało jakiś wydźwięk moralny. Z drugiej strony jednak, jak popatrzymy na to, co się dzieje na rynku detalicznym, to szczególnie na rynku żywnościowym mamy do czynienia z deflacją i ta cena wyrobów mlecznych spadła od kilku do kilkunastu proc. – zauważa Andrzej Faliński.
REKLAMA
Rynek jest w miarę zrównoważony, a ceny kształtują wielcy dostawcy i przetwórcy. Ceny mleka będą dalej spadać, uważa dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Na ten temat były już spotkania zainteresowanych stron w Ministerstwie Rolnictwa.
Aleksandra Tycner, awi
Polecane
REKLAMA