Producenci zbóż mają powody do niepokoju?

Choć na temat dotychczasowego stanu przezimowania upraw na polach panują wśród rolników różne opinie, to wielkiego niepokoju jednak nie ma. Źródłem obaw jest natomiast import zbóż zza wschodniej granicy, który powoduje spadek cen na rynku krajowym.

2017-01-14, 08:45

Producenci zbóż mają powody do niepokoju?
Zboże. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

O problemach producentów zbóż mówili w „Agro-Faktach” radiowej Jedynki: Tadeusz Szymańczak, rzecznik prasowy Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, Sławomir Izdebski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Organizacji Rolniczych (Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Zdaniem Tadeusza Szymańczaka, rzecznika prasowego Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, zanim spadł śnieg warunki dla ozimin nie były korzystne.

- Nie było okrywy śnieżnej, w związku z tym jest duże prawdopodobieństwo, że niektóre plantacje, niektóre obszary mogą być wymarznięte, co będzie skutkować tym, że na wiosnę trzeba będzie je przesiewać zbożami jarymi, które z natury od 20 do 30 proc. plonują niżej – zwraca uwagę gość radiowej Jedynki.

Sławomir Izdebski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Organizacji Rolniczych, uważa, że obecnie pogoda nie zagraża  oziminom.

- Jest jakaś pokrywa, są przymrozki. Jeżeli ta sytuacja się utrzyma, to można na to patrzeć optymistycznie> Natomiast, co pokażą styczeń i luty, trudno w tej chwili powiedzieć – zaznacza ekspert.

REKLAMA

Duże zainteresowanie eksportem zbóż z Polski 

Powodem do zadowolenia jest duże zainteresowanie eksportem zbóż z Polski. Będzie ono wpływało na wzrost cen, uważa Tadeusz Szymańczak.

- Jest duże zainteresowanie eksportem, więc możemy spodziewać się, że ta cena powoli, ale systematycznie będzie rosła. A zainteresowanie eksportem jest dlatego, że jest wysoki kurs euro i dolara – zauważa rzecznik Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych.

Handel zbożem też niepokoi

Handel zbożem jest też źródłem niepokoju. I nie chodzi tu o oficjalnie zadekretowaną wysokość kontyngentów unijnych, podkreśla Sławomir Izdebski.

- Wszystko wskazuje na to, że to zboże, które ma być tranzytowane do krajów Unii Europejskiej, zostaje po drodze w Polsce. Nie chodzi o to, żeby kontrolować na granic, jakość zboża, tylko żeby w jakikolwiek sposób skontrolować, jakim cudem są nadwyżki zboża sprowadzanego np. z Ukrainy, skoro UE twierdzi, że kontyngenty są niewielkie i w niewielkim stopniu zagrażają polskim producentom – mówi gość Jedynki.

REKLAMA

Ten problem dostrzega też Tadeusz Szymańczak.

- Widzimy, że od strony Czech i Słowacji również wpływa zboże nie czeskie i nie słowackie. Bardzo istotnym elementem jest to, że my musimy spełniać standardy UE i ponosić z tego tytułu koszty, wycofywać niektóre środki chemiczne. Natomiast po drugiej stronie takiego elementu nie ma – mówi ekspert.

Ceny pokrywają tylko koszty produkcji

Trudno dziś szacować, jakie będą ceny po zbiorach, łatwiej powiedzieć, jakie być powinny, aby produkcję zbóż uznać za opłacalną, uważa Sławomir Izdebski. 

- Żeby ceny były opłacalne, to pszenica musi się kształtować na poziomie 800 zł, kukurydza na poziomie 800 zł, rzepak na poziomie 1,5 – 1,7 tys. zł – wylicza rozmówca Jedynki. – Ceny, które obowiązują w tej chwili, wystarczają na pokrycie kosztów produkcji – dodaje.

REKLAMA

Z osiągnięciem takiego poziomu cen może być jednak kłopot, ponieważ ziarna  będzie dużo.  Według francuskiej organizacji Stratégie grains, w 2017 roku unijna produkcja zbóż wzrośnie o 4 procent, do 306 milionów 600 tysięcy ton.

Dużych zbiorów zbóż spodziewa się też Rosja.

Dariusz Kwiatkowski, awi

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej