Rosja znów wytacza ciężkie działa przeciwko żywności z UE
Tym razem rosyjski zakaz wwozu dotyczy żywego drobiu i jaj lęgowych. Rosyjska Agencja Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego tłumaczy decyzję rozprzestrzenianiem się na kontynencie wirusa ptasiej grypy. Co to oznacza dla polskich producentów i hodowców drobiu?
2017-02-07, 09:18
Posłuchaj
Od 2014 roku Polska nie może wysyłać do Rosji mięsa drobiowego. Zapowiadany teraz zakaz importu żywych ptaków i jaj lęgowych, ale też wszelkich przetworów zawierających drobiowe komponenty, to nie lada problem dla sektora, przyznaje Łukasz Dominiak, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarskiej.
- Jest to dosyć istotny sektor w polskim łańcuchu produkcji drobiarskiej. Branży jaj wylęgowych i piskląt jednodniowych udawało się podbijać istotne rynki, chociażby azjatyckie, czy takich krajów jak Białoruś, czy Rosja. Taka zapowiedź ze strony władz rosyjskich na pewno wprowadza istotny niepokój na rynku – zaznacza ekspert.
Branża boryka się z problemem ptasie grypy
Tym większy, że sektor i tak już od ponad dwóch miesięcy boryka się z problemem ptasiej grypy, w efekcie czego także rynki trzecie, o które polska walczyła, ograniczyły swój dostęp, dodaje Michał Koleśnikow, ekonomista Banku BGŻ BNP Paribas.
- Jeśli chodzi o nowe rynki, które dosyć dobrze udawało nam się w ostatnich latach pozyskiwać, jak Chiny, czy Republika Południowej Afryki, czy teraz mówi się o Zjednoczonych Emiratach Arabskich, to dobrze nam to wychodziło. Pozyskiwaliśmy te rynki, byliśmy konkurencyjni i zapowiadało się wszystko bardzo dobrze. Niestety zarówno do Chin, jak i do RPA nie możemy sprzedawać drobiu, więc te wielomiesięczne, czy wieloletnie wysiłki na dzień dzisiejszy nie przynoszą owoców. Mam nadzieję, że po ustąpieniu ptasiej grypy będziemy mogli na te rynki wrócić – zaznacza gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Rynek unijny coraz bardziej nasycony
Zanim to jednak nastąpi producenci będą próbowali zwiększyć sprzedaż na rynku unijnym, który również staje się coraz bardziej nasycony, zarówno jeżeli chodzi o mięso drobiowe, jak i kurczęta, czy jaja lęgowe, zwraca uwagę Łukasz Dominiak.
- Zgodnie z zapowiedziami ten zakaz ze strony Rosji będzie dotyczył całego obszaru państw, które objęte są ogniskami grypy ptaków, czyli istotnej części krajów Unii Europejskiej, właściwie wiodących producentów drobiarskich. Mam tu na myśli Niemcy, Francję, czy Wielką Brytanię. W tym wypadku również Polskę. To z perspektywy naszego kraju oczywiście oznacza bardzo duży problem, ale jeżeli nałożymy na to sytuację w całej UE, to ten problem się potęguje i z pewnością będzie rodziło to szereg kłopotów, jeżeli chodzi o sprzedaż tego segmentu, czyli jaj wylęgowych i piskląt jednodniowych – przewiduje ekspert.
Na razie ceny pozostają stabilne
Na razie jednak nie widać dużych zmian cenowych na rynku, mówi Michał Koleśnikow.
- Jeśli chodzi o ceny kurcząt, to na razie nie widzimy dużej reakcji. Nastąpiły pewne spadki cen w grudniu, ale zazwyczaj w grudniu ceny kurcząt spadają. W tym roku te spadki nie były większe niż zazwyczaj. Jeżeli chodzi o ceny indyków, to tutaj były trochę większe spadki – wyjaśnia ekonomista.
Branża podkreśla, że w obecnej sytuacji najważniejsze jest, by jak najszybciej pozbyć się ognisk choroby i uzyskać status kraju wolnego od ptasiej grypy, tak by jak najszybciej też odzyskać rynki eksportowe. Z pewnością nie będzie to łatwe zadanie.
REKLAMA
Jeśli chodzi natomiast o konsumpcję drobiu, na szczęście jak podkreślają eksperci, konsumenci nie reagują negatywnie.
Elżbieta Szczerbak, awi
Polecane
REKLAMA