Grupy producenckie rolników: razem można więcej

Rolnicy mają świadomość, że muszą się organizować, bo nie wytrzymają konkurencji, która jest coraz większa. Jednak trudno powiedzieć, że grupy producenckie powstają jak grzyby po deszczu. Najwięcej jest ich w Wielkopolsce.

2017-02-17, 14:48

Grupy producenckie rolników: razem można więcej
W optymalnym modelu, grupami zarządza i podejmuje decyzje osoba z zewnątrz, wcale nie musi być rolnikiem. . Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

O grupach producenckich mówili w „Agro-Faktach” radiowej Jedynki: Adam Patkowski i Jarosław Malczewski (Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

W optymalnym modelu, grupami zarządza i podejmuje decyzje osoba z zewnątrz, wcale nie musi być rolnikiem  – mówi Adam Patkowski, który promuje proces integracji w polskim rolnictwie, doradza grupom i kieruje dwiema w Wielkopolsce.

- Osoba, która ma doświadczenie, zna się na organizacji, odpowiednio reprezentuje grupę na zewnątrz, dba o to, żeby rolnicy optymalizowali efektywność i jakość produkcji w swoich indywidualnych gospodarstwach – wylicza gość radiowej Jedynki. – Podstawową jednostką grupy jest indywidualne gospodarstwo – dodaje.

Odpowiedzialna rola lidera

Również tam należy poprawiać organizację i efektywność produkcji, podkreśla Adam Patkowski. Ale na to rolnik powinien mieć czas i spokojną głowę.

- Natomiast wszystkie kwestie formalne powinny należeć do lidera, który musi optymalizować ceny zakupu środków do produkcji, ceny sprzedaży płodów rolnych, zapewniać też bezpieczeństwo tego obrotu. Dużo rzeczy też związanych z formalnościami powinno być wykonywane przez lidera – podkreśla ekspert.

REKLAMA

Łatwiej zawalczyć o nowe rynki zbytu

Dobre doświadczenia pracy z dostawcami głównie mleka, którzy przystąpili do grup ma szefujący 25 grupom producenckim Jarosław Malczewski, również z Wielkopolski.

- Grupa producencka w wyniku wspólnej organizacji sprzedaży osiąga pewne rynki zbytu, które nie były do tej pory brane pod uwagę. Zamiast myśleć o lokalnej spółdzielni mleczarskiej, to ten produkt może być równie dobrze sprzedany do mleczarni odległej o 300 km. Koszty transportu są pokrywane zwykle przez kupującego. Natomiast niejednokrotnie jest tak, że to mleko opłaca się dowieźć te 300 km, dlatego że różnica w cenie jest na tyle duża – wyjaśnia rozmówca Jedynki.

Lider grupy musi na siebie zarobić

Lider grupy i obsługa muszą na siebie zarobić, dodaje Malczewski.

REKLAMA

- Jeśli potrafi ten produkt ulokować za wyższe pieniądze, to zdecydowanie ma to sens i wówczas żaden z producentów nie protestuje. Chyba że ta organizacja kuleje, to wówczas pojawia się konieczność ograniczenia kosztów – zaznacza ekspert.

Zgodnie z ustawą, grupę może założyć minimum pięciu rolników.

Aleksandra Tycner, awi

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej