Czasy szkół, które przygotowują do pracy aż do emerytury, już się skończyły

Trwają matury, po nich młodzi ludzie muszą ostatecznie zdecydować o wyborze kierunku studiów, które powinny ich przygotować do przyszłego zawodu. Powinny, ale z badań wynika, że ponad połowa pracodawców uważa, iż osoby wchodzące na rynek pracy nie mają odpowiednich kompetencji.

2017-05-15, 20:06

Czasy szkół, które przygotowują do pracy aż do emerytury, już się skończyły
Dla młodych ludzi potrzebne jest wsparcie w postaci doradców, którzy mogą pokazać, jakie są opcje, możliwości. Foto: Pixabay

Posłuchaj

Najważniejszą wiedzą jest to, jak zdobywać nową wiedzę – uważa gość Jedynki Andrzej Kubisiak, dyrektor Zespołu Analiz Work Service. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Co drugi pracownik nie jest odpowiednio przygotowany do swojej pierwszej pracy. To już bardzo negatywne dane.

– Rzeczywiście, to bardzo niepokojąca informacja. Kiedy zobaczyłem te wyniki badań stwierdziłem, że trzeba je jeszcze zweryfikować powtórnie, czy nie są one przesadzone. I niestety, zła informacja jest taka, że się potwierdziły – wyjaśnia gość Jedynki Andrzej Kubisiak, dyrektor Zespołu Analiz Work Service.

Zbyt wiele niepotrzebnych wiadomości w szkole…

Jest to alarmująca informacja szczególnie pod kątem naszego systemu kształcenia, bo trzeba pamiętać o tym, że obowiązkowa edukacja w Polsce trwa około 12 lat i jest to bardzo często czas, który młodzi ludzie spędzają na nauce tego, co później do niczego im się nie przydaje.

– A pracodawcy, patrząc na ich kompetencje, nie widzą korzyści wynikającej z odbytej nauki – ocenia Andrzej Kubisiak.

REKLAMA

Ponieważ dzisiaj pracodawcy mają bardzo wyraźnie określony profil poszukiwanego pracownika, jego kompetencji, które są najbardziej przydatne.

"

Andrzej Kubisiak W głównej mierze pracodawcy zwracają uwagę na praktyczne umiejętności.

– W głównej mierze pracodawcy zwracają uwagę na praktyczne umiejętności, bo wiedza teoretyczna jest ważna, ale najważniejsze jest to, aby móc ją wykorzystać w praktyce. Bo gdy przychodzimy na pierwszą rozmowę o pracę, i nawet nie mamy doświadczenia zawodowego, ale możemy pochwalić się pracodawcy umiejętnościami, które możemy wnieść do jego firmy, to jest to dla niego dodatkowa wartość i za to będzie chciał płacić – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

... natomiast za mało informacji o potrzebach pracodawców

Z badań wynika również, że przeszło połowa Polaków nie pracuje dziś na stanowisku zgodnym z wykształceniem. Albo to oznacza, że dokonujemy złych wyborów, albo może nasz rynek pracy tak dynamicznie się zmienia i dlatego później często są problemy.

– Trochę jedno i trochę drugie. Gdy spojrzymy na proces edukacji w Polsce, to młodzi ludzie bardzo często kierują się panującą modą, bądź poradami czy to rodziców, kolegów, albo znajomych, jakie kierunki studiów wybierać. I tutaj takimi strzałami w ciemno są niektóre kierunki, na które też badania Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wskazują, że są absolutnie nietrafione. Często kierunki pedagogiczne, społeczne, filozoficzne, czy nawet ekonomiczne są tymi, które nie zapewniają pracy w przyszłości – podkreśla Andrzej Kubisiak.

REKLAMA

System monitorowania losów absolwentów

Dlatego, jak mówi w Polskim Radiu 24 dr Agnieszka Chłoń-Domińczak z Instytutu Badań Edukacyjnych – warto, aby absolwenci szkół sprawdzali, gdzie są największe niedobory na rynku pracy i także trochę pod tym kątem wybierali dalszy kierunek swojej edukacji.

"

Agnieszka Chłoń-Domińczak Warto, aby absolwenci szkół sprawdzali, gdzie są największe niedobory na rynku pracy.

– Od zeszłego roku Ministerstwo Nauki uruchomiło system monitorowania ekonomicznych losów absolwentów, zwany w skrócie ELA. W tym systemie możemy znaleźć informacje o tym, jak radzą sobie na rynku pracy absolwenci z 2014 i 2015 roku. Te informacje będą dostępne za miesiąc, na stronie absolwenci.gov.pl. I tam właśnie można też zobaczyć, po jakim kierunku studiów mamy szanse na relatywnie wyższe zarobki, na zatrudnienie, gdzie jest mniejsze ryzyko tego, że zostaniemy bezrobotni – wylicza dr Agnieszka Chłoń-Domińczak.

Te dane, które już są pokazują, że osoby, które kończą kierunki ścisłe, matematyczne, informatyczne na rynku pracy radzą sobie przeciętnie lepiej niż ogół absolwentów. Ale też np. osoby, które kończą leśnictwo, znajdują się w bardzo dobrej sytuacji.

– Nie mamy bowiem zbyt wielu studentów-leśników, natomiast z reguły znajdują oni pracę w Lasach Państwowych, i to jest praca, która w stosunku do tego, jak wyglądają zarobki na lokalnych rynkach pracy, jest bardzo korzystna finansowo. Nieco gorzej radzą sobie absolwenci studiów geograficznych, geologicznych – dodaje gość PR24.

REKLAMA

Lista poszukiwanych pracowników jest znana

Natomiast bardzo dzisiaj na rynku brakuje oczywiście specjalistów IT i lingwistów, którzy mogliby później znaleźć pracę w centrach usług biznesowych, gdzie dwa języki obce są obecnie przepustką do kariery.

– Brakuje też bardzo inżynierów. Takich wysoko kwalifikowanych pracowników brakuje przede wszystkim – wylicza gość Jedynki.

"

Andrzej Kubisiak Brakuje też inżynierów. Takich wysoko kwalifikowanych pracowników brakuje przede wszystkim.

Jednak nie tylko wyższe studia są w cenie. Aż 9 na 10 deficytowych dzisiaj na rynku pracy zawodów, tych najbardziej poszukiwanych, to są zawody, które nie wymagają wyższego wykształcenia. Tam potrzebne są certyfikaty i umiejętności.

– Bo brakuje również spawaczy, kierowców, fryzjerów, wykwalifikowanych operatorów maszyn, czy też kucharzy. Są to więc osoby, które na rynku pracy mogą się odnaleźć i nie potrzebują mieć ukończonych wyższych studiów – zwraca uwagę Andrzej Kubisiak.

REKLAMA

Pracodawcy zaczynają sami szkolić  

Studia nie zawsze więc gwarantują dziś pracę czy odpowiednie kompetencje. A ponieważ wykwalifikowanych pracowników zaczyna brakować, dlatego przedsiębiorcy sami zaczynają szkolić sobie przyszłe kadry.

"

Katarzyna Soszka-Ogrodnik Około 600 młodych ludzi na poziomie szkół zawodowych uczy się w specjalnych programach kształcenia dualnego.

– Są to przeróżne zawody, od mechatronika po specjalistę w obróbce skrawaniem, specjalistów od elektroniki, elektrotechniki. Łącznie w tym roku około 600 młodych ludzi na poziomie szkół zawodowych uczy się w takich specjalnych programach kształcenia dualnego. Pomiędzy szkołami zawodowymi a konkretnymi pracodawcami, w takiej osi współpracy. Dodatkowo jest jeszcze około 60 – 70 osób na poziomie szkół wyższych, głównie technicznych, również w zawodach związanych np. z designem przemysłowym – wyjaśnia Katarzyna Soszka-Ogrodnik z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Coraz częściej przedsiębiorcy kształcą dla siebie pracowników w systemie dualnym, który bardzo popularny jest już np. w Niemczech. Ale powoli jest on także wdrażany w Polsce.

– I to jest krok w bardzo dobrym kierunku. Bo gdy pracodawcy narzekają na brak praktycznych umiejętności, to odpowiedzią na to jest właśnie kształcenie dualne, które dzieli czas studiów na połowę. Pierwsza połowa to są zajęcia teoretyczne, zdobywanie wiedzy. Natomiast druga połowa to jest wdrażanie jej w życie i umiejętności praktyczne, które często młodzi ludzie wynoszą już z zakładów pracy. Ponieważ pracodawcy współpracują z uczelniami. Co więcej, praktycy z rynku często przekazują tę wiedzę młodym ludziom, a to jest najlepsze źródło informacji – ocenia gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Kompetencje zdobywane w praktyce

Aż 51 proc. pracodawców jest zdania, że osoby wchodzące na rynek nie mają odpowiednich kompetencji. Dlatego zdaniem gościa Polskiego Radia 24 potrzebna jest współpraca świata nauki z biznesem.

– Taka współpraca nawiązuje się między uczelniami a przedsiębiorcami, pracodawcami. Skutkuje ona m.in. tym, że studenci mają możliwość uczestniczenia w różnych wykładach, w stażach, praktykach, które pozwalają na poznanie warunków pracy. Ale jest to coś, co już funkcjonuje od dawna, co towarzyszy wielu uczelniom już nie od dzisiaj – zauważa dr Agnieszka Chłoń-Domińczak.

I dlatego to w przypadku liceów ogólnokształcących cenniejsza jest dzisiaj współpraca między nimi a uczelniami. By osoby, które są ukierunkowane na studia wyższe, mogły zobaczyć, jak wygląda studiowanie na uczelni, jakie wybory powinni podejmować.

"

Agnieszka Chłoń-Domińczak Warto też pomyśleć, choć to też się zmienia i kształtuje, o systemie doradztwa zawodowego.

– Warto też pomyśleć, choć to też się zmienia i kształtuje, o systemie doradztwa zawodowego. Bo dla młodych ludzi potrzebne jest wsparcie w postaci doradców, którzy mogą pokazać, jakie są opcje, możliwości. W Polsce mamy bardzo lokalny rynek pracy, a to oznacza, że inaczej sytuacja wygląda w Warszawie, inaczej np. w Radomiu, czy też w województwie podlaskim, albo wielkopolskim. Zawsze ten lokalny kontekst, lokalne uwarunkowania są bardzo ważne przy myśleniu o swojej przyszłości zawodowej – podkreśla ekspertka z Instytutu Badań Edukacyjnych.

REKLAMA

Kształcenie aż do emerytury

Z drugiej strony, ponieważ rynek pracy się bardzo dynamicznie zmienia, my też musimy stawiać ciągle na nowe kompetencje, dla własnego bezpieczeństwa – jako pracownicy.

– Mówi się, że w ciągu 5 lat umiejętności, które się nabywa są już nieprzydatne na rynku pracy. W związku z czym to, co każdy z nas musi robić, to systematycznie podnosić swoje kompetencje, być na bieżąco z trendami światowymi i krajowymi oraz chcieć się rozwijać, bo tutaj potencjał zawsze będzie – zaznacza Jakub Gontarek z Konfederacji Lewiatan.

"

Jakub Gontarek W ciągu 5 lat umiejętności, które się nabywa, są już nieprzydatne na rynku pracy.

Trzeba się mentalnie i praktycznie przygotować na to, że być może będziemy musieli zmienić w przyszłości zawód.

– To jest jeden z kluczowych wniosków na przyszłość, że najważniejszą wiedzą jest to, jak zdobywać nową wiedzę. I te kompetencje, które mamy dzisiaj musimy cały czas rozszerzać i zdobywać nowe. Rynek pracy dynamicznie się zmienia, mamy wiele zawodów, których 10 – 15 lat temu w ogóle nie było na rynku, a dzisiaj jest na nie bardzo duże zapotrzebowanie. Cały sektor związany z nowymi technologiami jest idealnym tego przykładem – zauważa Andrzej Kubisiak.

REKLAMA

I dodaje, że mamy też wypychane z rynku pracy zawody, które po prostu już nie mają na nim racji bytu.

– Przykładem jest chociażby sytuacja w sektorze bankowym, który jeszcze kilka – kilkanaście lat temu masowo otwierał oddziały i placówki bankowe. Dzisiaj je masowo likwiduje, bo bankowość elektroniczna i mobilna po prostu wypiera tego typu zawody – komentuje ekspert z Work Service.

Podstawą jest diagnoza potrzeb rynku 

Na razie trudno jeszcze jednoznacznie stwierdzić, czy Polacy są gotowi na te zmiany. I raczej możemy mówić o pewnej niefrasobliwości w kwestii podnoszenia własnych kompetencji.

"

Andrzej Kubisiak Polscy pracownicy są na tyle elastyczni, mobilni, że są w stanie dostosowywać się do zmieniających się warunków.

– Jednak jestem przekonany, że polscy pracownicy są na tyle elastyczni, mobilni, że są w stanie dostosowywać się do zmieniających się warunków. Ale duża rola jest tutaj po stronie edukacji, promocji, informacji dotyczącej tego, gdzie to zapotrzebowanie na rynku jest największe. Warto jest wywieszać nawet duże, kolorowe i krzykliwe plakaty w szkołach średnich, tuż przed maturami – z informacjami o tym, gdzie jest największe zapotrzebowanie na pracowników. Aby młodzi ludzie dowiedzieli się, jaką edukację podejmować, w jakim kierunku się rozwijać. Żeby później nie weszli w ślepą uliczkę i żeby nie rozbili się o taki początkowy „szklany sufit” na rynku pracy, gdy absolutnie mają niedopasowane kompetencje do tego, czego szukają pracodawcy – podkreśla Andrzej Kubisiak.

REKLAMA

Priorytety to nowe technologie i srebrna gospodarka

Przyszłością zapewne będą e-zawody, różnego rodzaju, związane z innowacyjnymi technologiami i systemami.

– Na pewno tak, ale trzeba też założyć, że poza rozwojem nowych technologii nastąpi drugi trend, czyli starzenie się polskiego społeczeństwa. Już wiemy, że mamy olbrzymie niedobory, jeżeli chodzi o biały personel w Polsce, a do tego dojdzie ogromna potrzeba zapewnienia opieki dla osób starszych. Ta srebrna gospodarka w Polsce dopiero się buduje. Wzorem mogą być Niemcy czy Czechy. To są kraje, które już mają bardzo duże problemy demograficzne, i tam cały sektor usług związanych z opieką nad osobami starszymi bardzo dynamicznie się rozwija – komentuje gość radiowej Jedynki.

"

Andrzej Kubisiak Poza rozwojem nowych technologii nastąpi drugi trend, czyli starzenie się polskiego społeczeństwa.

Zarówno przygotowanie do wykonywania tych nowych zawodów, jak i tych prostszych usług wymaga określonej kadry pedagogicznej. A w Polsce brakuje odpowiednio wykształconych nauczycieli, którzy mogliby uczyć przyszłych pracowników, często w zawodach, których niedawno w ogóle nie było. Kompetencje nauczycieli są także często niedopasowane do zmieniającego się rynku.

– Tu jest duża rola po stronie władz. Tutaj bardzo potrzebny i ważny jest przepływ informacji. Pojawiały się zapowiedzi, że już na etapie gimnazjalnym mieli się pojawić w polskich szkołach doradcy zawodowi. To jednak nie doszło do skutku. W nowej reformie edukacji ten postulat też był podnoszony i mają powstać szkoły branżowe, które zastąpią szkoły zawodowe. Jest więc nadzieja, że w przyszłości to dopasowanie będzie lepsze. Natomiast efekty tego zobaczymy dopiero za kilka – kilkanaście lat – uważa gość Jedynki Andrzej Kubisiak.

REKLAMA

Justyna Golonko, Sylwia Zadrożna, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej