REKLAMA

Nie ma brytyjskiej decyzji w sprawie Brexitu, ale konsekwencje ponosi cała Unia

2018-12-11, 19:34

Nie ma brytyjskiej decyzji w sprawie Brexitu, ale konsekwencje ponosi cała Unia
Brexit będzie przedmiotem dyskusji na kolejnym unijnym szczycie . Foto: Pixabay

To dziś (11.12.2018 r.) miał być ten wielki dzień, historyczne głosowanie nad umową brexitową w brytyjskim parlamencie. Zostało ono jednak przesunięte, i to nawet o ponad miesiąc, pomimo wcześniejszych zapowiedzi z Downing Street, że termin głosowania jest ostateczny.

Posłuchaj

Według Tomasza Rostkowskiego ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie Unia Europejska poradzi sobie z Brexitem. Wielka Brytania nie znika z mapy świata, chce mieć granice z UE. Klienci z Wysp nie przestaną potrzebować europejskich towarów i odwrotnie podkreśla ekspert. (Tomasz Matusiak)
+
Dodaj do playlisty

Decyzja premier Theresy May jest szeroko komentowana w mediach. „Financial Times” napisał, że przeciągająca się niepewność „staje się niemożliwa do tolerowania dla biznesu i inwestorów".

Cały czas w grę wchodzą trzy scenariusze. Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii bez umowy, Brexit na jasnych zasadach po zawarciu porozumienia, i wycofanie się w ogóle z Brexitu. A 10 grudnia Trybunał Sprawiedliwości UE przypomniał o tej ostatniej opcji i orzekł, że nie ma przeszkód prawnych, by Wielka Brytania wycofała swój wniosek ws. wyjścia z Unii.

Dlaczego ta niepewność daje się we znaki biznesowi?

Jak powiedział w radiowej Jedynce Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao SA – decyzja o odłożeniu głosowania w brytyjskim parlamencie jest zaskakująca, bo jednak właśnie na tę datę wszyscy się nastawiali.

– Mimo, że była jasność, że premier May prawdopodobnie nie będzie miała większości, żeby to głosowanie wygrać. Jednak data była zapowiedziana i odwołanie tego na dzień przed, jest zaskoczeniem – podkreśla Mrowiec.  

REKLAMA

Zaskoczone były też rynki finansowe. Wczoraj kurs funta zaliczył wielomiesięczne minima, dziś jest już trochę lepiej, ale niepewność pozostaje.

– Rynki wystraszyło to, że istotnie wzrosło prawdopodobieństwo rozwiązań skrajnych. Z jednej strony, jeżeli ta umowa nie zostanie przegłosowana, natomiast będzie polityczna wola kontynuowania wyjścia z Unii Europejskiej, to Brytyjczycy realizują taki scenariusz, że wychodzą bez żadnej umowy, jest recesja w gospodarce, trudne do wyobrażenia konsekwencje – wylicza gość radiowej Jedynki.

Z drugiej strony niektórzy wskazują na sytuację, kiedy miałoby dojść do drugiego referendum, którego przygotowanie zajęłoby wiele miesięcy.

– To wtedy rośnie prawdopodobieństwo, że Brytyjczycy już dokładnie zorientują się z czym wiąże się wychodzenie z Unii Europejskiej, i że to nie jest zbieranie plusów, a zostawianie minusów innym, że te umowy są trudne i gospodarka na tym ucierpi – i wtedy gdyby miało dojść do głosowania, to byłaby przewaga tych, którzy woleliby zostać – tłumaczy Marcin Mrowiec.

REKLAMA

Wzrosło zatem prawdopodobieństwo dwóch skrajnych rozwiązań, rynki nie wiedzą co z tym zrobić, i konsekwencją jest ogólna niepewność i bardzo potężne rozchwianie notowań.

Brytyjczycy chcą korzystniejszych warunków?

A może to odroczenie głosowania to szansa na wynegocjowanie przez stronę brytyjską lepszych warunków. W czwartek 13 grudnia odbędzie się szczyt Rady Europejskiej i tam premier May ma prosić o lepsze warunki tej „umowy rozwodowej”.

– Analitycy rynkowi spekulują, że kiedy premier May zorientowała się, że nie ma szans wygrać tego głosowania nad wynegocjowanym porozumieniem, to woli je przesunąć. Z jednej strony prosząc Unię o dodatkowe koncesje, a z drugiej strony próbując przekonać zwolenników twardego Brexitu w kraju, żeby jednak trochę stępili ostrze swojej krytyki – wyjaśnia ekspert z Banku Pekao SA.

Natomiast jeśli chodzi o skłonność strony unijnej do jakiś dodatkowych ustępstw, to ona jest bardzo mała. Od samego początku było wiadomo, że strona unijna nie będzie za tym, żeby Brytyjczykom dobrze poszło i żeby wychodzenie z Unii było tak proste.

REKLAMA

– Ponieważ ryzyko było takie, że to mógłby być precedens dla innych krajów, czy wręcz zachęta – dodaje Marcin Mrowiec.

Problemem jest też Irlandia Północna

Zarówno posłowie, którzy chcieliby pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, jak i ci, którzy dążą do wystąpienia z Unii, są niezadowoleni z uzgodnień, które zostały zapisane w umowie o wystąpieniu. Szczególnie chodzi o warunki, na jakich Irlandia Północna dalej będzie funkcjonowała w ramach UE i Wielkiej Brytanii. To jeden z najważniejszych punktów zapalnych.

– Ze względu na szczególną sytuacje w Irlandii Północnej. Po pierwsze leży ona na Wyspie Irlandii, czyli geograficznie jest ona częścią tej Wyspy i jest sąsiadem Republiki Irlandii. I Unia Europejska i Irlandia podkreślają bardzo, że nie chciałyby mieć stałej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią oraz chciałyby, aby towary swobodnie przepływały. I żeby obywatele swobodnie dalej mogli korzystać z prawa przejazdu, przepływu osób, dóbr i usług pomiędzy tymi częściami Wyspy – tłumaczy gość PR 24 Przemysław Kamil Rosiak z KPMG.

Z drugiej strony Wielka Brytania nie może sobie pozwolić na to, że część jej terytorium czyli Irlandia Północna znajdzie się w zasięgu innej strefy celnej. Ponieważ te rozwiązania zapisane w porozumieniu z UE powodują, że przez pewien czas zarówno Wielka Brytania jak i Irlandia Północna będą razem tworzyły unię celną z Unią Europejską.

REKLAMA

– Ale w pewnym momencie najprawdopodobniej będzie tak, że Irlandia Północna będzie tworzyła unię celną z UE, natomiast Wielka Brytania, czyli pozostała część państwa brytyjskiego – z tej unii celnej wyjdzie. Trzeba więc zrozumieć tu Brytyjczyków, że nie są „szczęśliwi” z tego powodu, że ich terytorium zostanie przez tę umowę i przez umowę, która zostanie później wynegocjowana – podzielone na dwie części – zwraca uwagę Kamil Rosiak.

Niebezpieczne wyjście bez umowy

Do 29 marca 2019 roku, kiedy to formalnie Wielka Brytania ma opuścić Unię jest coraz mniej czasu. Na razie mamy na rynku niepewność i czasami objawy paniki. Może to jednak wszystko jest trochę na wyrost, bo wszystko jednak się jakoś ułoży…

– Jest jasne, że Wielka Brytania jest częścią globalnej gospodarki, zresztą dokładnie tak jak Polska. Łączy nas bardzo wiele interesów i ten handel z Wielka Brytanią nie zaniknie. To nie jest tak, że klienci brytyjscy przestaną potrzebować europejskich produktów, czy też klienci w Europie przestaną zgłaszać zapotrzebowanie na produkty brytyjskie. Dlatego im szybciej to zostanie unormowane, tym lepiej – podkreśla prof. Tomasz Rostkowski ze Szkoły Głównej Handlowej.

Zapewne kiedyś wszystko się ułoży. Natomiast jest pytanie, co będzie w tzw. międzyczasie?

REKLAMA

– Gdyby doszło do scenariusza wyjścia bez umowy, to po stronie brytyjskiej byłaby decyzja, czy nakładają cła na towary z Unii Europejskiej. Z kolei UE z pewnością przyjęłaby takie cła, jakie ma z krajami, z którymi nie ma specjalnych umów. To przełożyłoby się na wyraźnie słabszy eksport z Wielkiej Brytanii, uderzając w gospodarkę – wylicza Marcin Mrowiec.

Zerwane połączenia w skali europejskiej

Równocześnie, kiedy Wielka Brytania wychodzi z Unii, to te wszystkie biznesy, które działają w skali paneuropejskiej – siłą rzeczy muszą się wynieść z Wysp, bo nie ma to dla nich sensu.

– Trzeba też pamiętać o tym, że Wielka Brytania była częścią dużego organizmu i w ramach tego organizmu doszło do pewnych optymalizacji. Pewne towary i usługi bardziej opłacało się produkować na kontynencie, inne w Wielkiej Brytanii. Kiedy to wszystko przecinamy, to zawsze efektem jest utrata, zawsze jest to scenariusz słabszego wzrostu gospodarczego czy wręcz recesji względem tego, gdyby sprawy zostały po staremu – podkreśla gość radiowej Jedynki.

Scenariusz wyjścia z Unii bez umowy, przygotowany przez Bank Anglii, też przewiduje poważne konsekwencje. Zakłada on m.in. nagłe zerwanie relacji z największym partnerem handlowym, wzrost obostrzeń celnych oraz pozacelnych dla brytyjskich przedsiębiorstw, czy dalszy spadek wartości funta.

REKLAMA

Polska gospodarka – po Brexicie bez umowy

Nasz eksport do Wielkiej Brytanii w ostatnich latach rósł dosyć dynamicznie i osiągnął poziom 6-7 proc. całego eksportu.

– Gdyby tutaj miało dojść do perturbacji, to byłoby to odczuwalne dla tych firm eksportujących. Ale przede wszystkim trzeba pamiętać o ok. 1 mln Polaków, którzy są w Wielkiej Brytanii. I jeżeli tam dojdzie do jakiś poważnych wstrząsów, to będzie to miało na nich negatywny wpływ – zwraca uwagę Marcin Mrowiec.

Natomiast gospodarka europejska jest na tyle duża, że dla niej Wielka Brytania jest mniejszym bólem głowy, niż dla Wielkiej Brytanii jest odcięcie się od wieloletniej współpracy.

– Dlatego gospodarka brytyjska ucierpiałaby z tego tytułu znacznie bardziej. Patrząc zaś szerzej, to byłby negatywny impuls dla całej Unii Europejskiej. Tym bardziej, że w innych miejscach na mapie Europy też sytuacja nie wygląda zbyt optymistycznie – zauważa gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Choćby obecna sytuacja we Francji, czyli protesty tzw. żółtych kamizelek.

– Dlatego decyzja o twardym Brexicie byłaby jeszcze jednym argumentem negatywnym i negatywnie ważącym o perspektywach wzrostu w najbliższych kwartałach – podsumowuje Marcin Mrowiec.

A może Wielka Brytania zostanie w UE?

Być może obawy konsekwencji gospodarczych, także społecznych wyjścia z Unii będą na tyle istotne dla Brytyjczyków, że zostaną oni w UE.

– Rynki biorą to pod uwagę. Tym bardziej, że właśnie dowiedzieliśmy się (Trybunał Sprawiedliwości UE), że Wielka Brytania może jednostronnie wycofać wniosek o wyjście z Unii i nie potrzebuje akceptacji innych krajów unijnych – przypomina gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Dodaje, że jest też rozpatrywany taki scenariusz, iż w związku z tym, że obecna umowa nie znajduje poparcia w Wielkiej Brytanii, to istnieje prawdopodobieństwo wycofania przez Brytyjczyków wniosku, tak aby 29 marca nie musieli wychodzić z Unii.

– Następnie rozpiszą nowe referendum, i będą decydować później. Ale także w takim scenariuszu oznacza to kilka miesięcy niepewności i kolejne kilka miesięcy braku inwestycji w gospodarce oraz dalsze rozchwianie rynków – podkreśla Marcin Mrowiec.

Jeśli Brexit, to zgodnie z umową

Czyli na dziś najlepszym scenariuszem byłoby wyjście 29 marca 2019 roku Wielkiej Brytanii z Unii na podstawie scenariusza, który został zaakceptowany przez Radę Unii Europejskiej i na podstawie tych warunków, które zostały wynegocjowane.

– Z punktu widzenia średnio- i długoterminowego tempa wzrostu gospodarczego, to dla Wielkiej Brytanii najlepsze byłoby wycofanie się z tego pomysłu, po tym kiedy już zrozumieli, z jakimi to się wiąże kosztami. I po prostu pozostanie w Unii Europejskiej. Z możliwością jej zmiany, w takim kierunku, w którym chcieliby tego Brytyjczycy – ocenia gość Jedynki Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao SA.

REKLAMA

Natomiast w krótkim terminie najmniejsze zaburzenia spowodowałoby zapewne wyjście 29 marca 2019 roku, ale na warunkach wynegocjowanych z UE.

Małgorzata Byrska, Błażej Prośniewski, Karolina Mózgowiec, Tomasz Matusiak, ak

NBP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej