2+2=5, czyli po co nam fuzja ORLENU z Lotosem?

2022-05-31, 14:00

2+2=5, czyli po co nam fuzja ORLENU z Lotosem?
Orlen zajął pierwsze miejsce w opublikowanym zestawieniu 500 największych firm w Europie Środkowo-Wschodniej.Foto: Shutterstock/MOZCO Mateusz Szymanski

PKN ORLEN czeka na ostateczną decyzję Komisji Europejskiej w sprawie przejęcia Grupy Lotos. Tymczasem, przedstawiciele opozycji mówią o "rozbiorze" gdańskiej spółki i wpuszczeniu tylnymi drzwiami rosyjskiego kapitału do Polski. Przedstawiciele koncernu odpierają te zarzuty i pokazują korzyści, jakie może dać połączenie obu firm.

Posłuchaj

2+2=5, czyli po co nam fuzja ORLENU z Lotosem? (Błażej Prośniewski/Jedynka) 11:47
+
Dodaj do playlisty

Proces fuzji PKN ORLEN z Lotosem rozpoczął się w 2018 roku. Dwa lata późnej, wstępną zgodę na koncentrację wydała Komisja Europejska. Jednocześnie, Bruksela przedstawiła tzw. środki zaradcze, które muszą zostać spełnione przed połączeniem. Wśród nich znalazło się m.in. zbycie 80 procent stacji Lotos oraz 30 procent udziałów w Rafinerii Gdańskiej. W styczniu tego roku, ORLEN ogłosił, że parterami tych transakcji będą odpowiednio: węgierski MOL oraz Saudi Aramco.

Wojna na Ukrainie jako kolejny impuls do konsolidacji  

I choć kwestia realizacji środków zaradczych budziła już wcześniej kontrowersje wśród polityków opozycji, to temat ten powrócił wraz z agresją Rosji na Ukrainę i jej polityczno-gospodarczymi konsekwencjami. Marek Garniewski, ekspert PKN ORLEN, przyznaje, że obecna sytuacja geopolityczna "wywraca" założenia makroekonomiczne transakcji w krótkim okresie, m.in. ze względu na niską podaż paliw w regionie, która wpływa na ich ceny,  jednak nie wpływa na długoterminowe założenia fuzji, co więcej – utwierdza konieczność jej przeprowadzenia.

- Patrząc na to z szerszej perspektywy, widać wyraźnie, że tego typu transakcja powinna być zrealizowana już dawno temu, po to, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju i niezakłócony dostęp do paliw, jak również po to, aby móc wspólnie realizować inwestycje w zakresie transformacji energetycznej.

(Nie)problematyczny MOL

Krytycy tej fuzji przede wszystkim podnoszą argumenty dotyczące rzekomych związków węgierskiego MOL-a z kapitanem rosyjskim. Marek Garniewski, uważa, że te powiązania są wyolbrzymiane, a jednocześnie dodaje, że na koniec dnia, to przecież klienci będą podejmować decyzję, gdzie będą tankować.

- Mówimy tu właściwie o drobnej działalności detalicznej. Z naszej perspektywy będzie to niszowy gracz, którego udział w rynku będzie wynosił kilka procent.

Jednocześnie, przedstawiciel koncernu, dodaje, że tak czy inaczej, w ramach procesu racjonalizacji i optymalizacji, część stacji Lotosu musiałby zostać zamknięta z powodu bliskiej odległości od stacji ORLENu. Inaczej, by się one "kanibalizowały". Tu też trzeba pamiętać, że w ramach podpisanej umowy, koncern stanie się właścicielem 185 stacji zlokalizowanych na Węgrzech i Słowacji, co jest istotne z punktu widzenia budowy silnego, regionalnego gracza na rynku.

Wsparcie z Zatoki

Budowaniu międzynarodowej pozycji i siły ORLENu ma też służyć współpraca z Saudi Aramco. Jak mówi Marek Garniewski, to partner biznesowy, który zapewni nie tylko dostawy ropy, ale także może być istotnym wsparciem w procesie transformacji energetycznej, zarówno pod względem kapitałowym,  jak i technologicznym.  

- Oddajemy część biznesu, którą uważamy, że będzie w trendzie spadkowym z powodu coraz mniejszego zapotrzebowania na paliwa. Jednocześnie, paradoksalnie, dzięki tej wymuszonej przez KE odsprzedaży rafinerii, zyskujemy najlepszego gracza, jakiego można sobie wyobrazić.

2+2=5

A co jeszcze ORLEN i Lotos zyskają dzięki fuzji? Mówiąc o korzyściach z tej transakcji, Marek Garniewski, przytacza proste równanie: 2+2=5, które choć nielogiczne z punku widzenia matematyki, to – jak przekonuje -  ma sens.  Chodzi o tzw. synergie. ORLEN spodziewa się, że dzięki połączeniu z Lotosem, uda się osiągnąć większą wartość, niż wypracowują obie firmy niezależnie.  Będzie to możliwe  m.in. dzięki optymalizacji procesów, przy których dziś obie spółki ze sobą konkurują, obniżeniu kosztów operacyjnych, czy korzyściom płynącym ze wspólnych zamówień ropy. W tym kontekście, przedstawiciel koncernu podaje przykład Energii.

Czytaj także:

- Tam również wypracowaliśmy olbrzymie synergie i Energa generuje już teraz, a to dopiero 2 lata po połączeniu, prawie dwukrotnie wyższą  EBIDTĘ, niż w momencie, gdy ją przejmowaliśmy. Wynika to przede wszystkim z tego, że  wiele procesów zostało zoptymalizowanych, a wydatki na nowe projekty inwestycyjne zostały połączone i ukierunkowane na wspólny cel.

Wymiana akcji

Po ostatecznej zgodzie Komisji Europejskiej na fuzję i połączeniu, Lotos jako podmiot gospodarczy przestanie istnieć (choć stacje z logo „Lotos” będą jeszcze jakiś czas na rynku funkcjonować).  Tu pojawia się pytanie co z posiadaczami akcji Lotosu, przecież jest to spółka notowana na warszawskiej giełdzie. Jak wyjaśnia Marek Garniewski, w efekcie połączenia obu firm, a właściwe wchłonięcia gdańskiej grupy przez ORLEN, akcje Lotosu zostaną wymienione na papiery koncernu.

- Obecnie przygotowujemy wyceny naszych aktywów i wycenę aktywów Lotosu. Jednocześnie, podobny proces toczy się w Gdańsku. To jest taki swoisty cross-check. Na tej podstawie zostanie przygotowany parytet wymiany, mówiący o tym, ile akcji PKN ORLEN, otrzyma akcjonariusz Lotosu.

Szczegóły dotyczące całego  procesu, mają zostać przedstawione w najbliższym czasie.

PolskieRadio24.pl, Błażej Prośniewski, md

Polecane

Wróć do strony głównej