NBA: Washington Wizards Marcina Gortata w półfinale play off konferencji
Washington Wizards awansowali do drugiej rundy play off ligi NBA. Wizards pokonali na wyjeździe Chicago Bulls 75:69 i wygrali całą rywalizację 4:1. Gortat przebywał na parkiecie 33 minuty; w tym czasie rzucił 2 punkty i miał 13 zbiórek.
2014-04-30, 10:15
Posłuchaj
Szybciej od koszykarzy ze stolicy w drugiej rundzie znaleźli się tylko obrońcy tytułu Miami Heat, którzy wyeliminowali 4-0 Charlotte Bobcats.
W półfinale Konferencji Wschodniej "Czarodzieje", dla których będzie to pierwszy występ w tej fazie rozgrywek od 2005 roku, a dopiero trzeci od lat 70., spotkają się z lepszym w rywalizacji do czterech zwycięstw pomiędzy Atlanta Hawks i Indiana Pacers (obecnie jest 3-2).
Wtorkowy mecz w hali United Center stał pod znakiem gry obronnej i nieudolności strzeleckiej obydwu zespołów. Lepiej zorganizowani i energiczniejsi Wizards wygrali całkowicie zasłużenie. 75 punktów to wprawdzie najmniejszy dorobek w historii klubu w zwycięskim meczu play off, ale też pozwolili rywalom na zdobycie zaledwie 69.
Pierwszą kwartę goście wygrali 23:15. Na początku drugiej uzyskali najwyższe w meczu 12-punktowe prowadzenie (30:18), głównie za sprawą dobrej dyspozycji w ataku Nene, który wrócił do zespołu po dyskwalifikacji na jedno spotkanie. Do tego momentu Brazylijczyk miał już na swoim koncie 10 punktów. Rywale jednak zdołali zniwelowali tę różnicę, między innymi dzięki celnym rzutom z dystansu Kirka Hinricha oraz serii strat gości (do przerwy aż osiem, wobec jednej Bulls). Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku remisowym (41:41).
Po zmianie stron to Wizards zagrali dokładniej. W trzeciej kwarcie nie popełnili żadnej straty (rywale pięć), wygrali tę odsłonę 20:11 i w czwartej części gry nie pozwolili sobie odebrać wygranej i awansu w pierwszym od sześciu lat występie w play off.
Gortat rozpoczął mecz od zbiórki w obronie i pierwszych punktów dla zespołu, ale był to jego jedyny celny rzut w tym spotkaniu. Za to bardzo dobrze spisywał się w walce o zbiórki oraz w obronie w decydujących momentach meczu.
Grał 33 minuty. Trafił jeden z pięciu rzutów za dwa punkty, zebrał dziewięć piłek w obronie i cztery w ataku. Miał także dwie asysty, trzy bloki, stratę i dwa faule.
Skutecznością się nie popisał, ale szczególnie pożyteczny dla drużyny okazał się w ostatnich dwóch minutach meczu, gdy przy stanie 72:69 dla Wizards, w trzech kolejnych akcjach zbierał piłki w ataku po niecelnych rzutach partnerów. Kierował je do nich ponownie na obwód, a ci mieli okazję kontynuowania akcji. Gdy wreszcie "Byki" odzyskały piłkę, przy wciąż niezmienionym wyniku, polski środkowy w ważnej sytuacji pod własnym koszem na 42,8 s przed końcem spotkania zablokował Carlosa Boozera.
To odebrało resztki wiary i nadziei koszykarzom gospodarzy, którzy już nie zdobyli punktów w tym meczu. Jimmy Butler nie trafił nawet spod samego kosza. W całym spotkaniu drużyna trenera Randy'ego Wittmana miała 40-procentową skuteczność, a gospodarze zaledwie 33. Chicago przegrało szósty kolejny mecz play off przed własną publicznością.
Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli John Wall - 24, Nene - 20 i Bradley Beal - 17.
W zespole gospodarzy Hinrich i Butler uzyskali po 16, a 12 Taj Gibson, który w końcówce meczu opuścił boisko z powodu kontuzji stopy. Francuski środkowy Joakim Noah miał aż 18 zbiórek oraz sześć pkt i siedem asyst.
Źródło: Agencja TVN/x-news
ps
REKLAMA
REKLAMA