Kowalczyk jak Feniks z popiołów może odrodzić się i zaskoczyć

- Dywagujemy na dużym stopniu ogólności, Staramy się domyślać co było przyczyną zasłabnięcia Justyny Kowalczyk (...) i dopóki się nie dowiemy, nie możemy mówić co Justyna powinna robić - mówi w rozmowie z Polskim Radiem doktor Robert Śmigielski.

2015-01-13, 14:50

Kowalczyk jak Feniks z popiołów może odrodzić się i zaskoczyć
Justyna Kowalczyk . Foto: EPA/ANDREA SOLERO

Posłuchaj

Z Robertem Śmigielskim rozmawiał Tomasz Zimoch (Kronika Sportowa/Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

Ten sezon dla Justyny Kowalczyk jest inny niż kilka poprzednich, trudny. Polka przygotowania do starów rozpoczęła po krótszym niż zazwyczaj sezonie, po kontuzji, po podzieleniu się ze światem informacjami o osobistych kłopotach. Przygotowania do sezonu także były inne niż zazwyczaj, bo krótsze. Pierwsze starty pokazały, że mistrzyni olimpijska nie jest jeszcze w formie, że dopiero nad nią pracuje.

Justyna Kowalczyk startowała jednak. Nie przejmowała się odległymi miejscami w zawodach Pucharu Świata. Robiła swoje i obserwowała sytuację: "Forma Norweżek jest niesamowita, takiej Marit Bjoergen jak ta, w tym sezonie jeszcze nie było” – mówiła Polka i dodawała, że jej forma ma dopiero przyjść, w lutym na mistrzostwa świata w Fallun.

Kibice czekali na Kowalczyk na podium, a sztab mistrzyni informował: nogi mistrzyni nie będą jeszcze podawać podczas prestiżowego, wieloetapowego Tour de Ski, w którym Kowalczyk triumfowała czterokrotnie. Tour miał być dla Polki tylko elementem treningu. Treningu wyczerpującego, treningu pełnego bólu, który zazwyczaj zawodnik odbywa w samotności, a nie na oczach milionów kibiców. Kowalczyk zdecydowała jednak, że do formy będzie dochodzić startami, co zresztą nie jest dla niej niczym wyjątkowym. Zawsze tak było. Justyna robiła więc swoje, dokładnie tak jak zapowiadała.

Jednak po wydarzeniach jakie miały miejsce podczas tegorocznego Tour de Ski, kiedy w biegu na 10 km Justynie, jak sama stwierdziła zwyczajnie odcięło prąd oraz po zasłabnięciu podczas wspinaczki na Alpe Cermis i wizycie w szpitalu, rozpoczęło się dochodzenie.

REKLAMA

Czy z Polką dzieje się coś złego? Czy to już koniec Kowalczyk? – zaczęli zastanawić się dziennikarze, kibice i eksperci. Może sztab mistrzyni coś ukrywa?  -  zapytała Bernadeta Bocek-Piotrowska w wywiadzie dla Eurosport. Onet.pl.

>>> Kowalczyk na granicy wytrzymałości? Justyna ma formę, ale jest zmęczona

Gdyby Justyna Kowalczyk zastosowała metodę – trenuję w samotności, a efekty mojej pracy zobaczycie później – to jej potu, łez, wściekłości, słabości, odcinania prądu czy wreszcie omdleń nikt by nie widział, a tym samym nie komentował. Kowalczyk zdecydowała inaczej.

Zasłabnięcie Justyny Kowalczyk to nie pierwszy taki epizod w jej karierze. Przydarzała jej się taka sytuacja gdy była jeszcze juniorką, czy w 2006 roku podczas igrzysk w Turynie. Wtedy po kilku dniach od omdlenia Justyna Kowalczyk zdobyła swój pierwszy medal olimpijski. Czy zatem zdrowiem mistrzyni trzeba się martwić? Czy trzeba pytać: to już koniec?

REKLAMA

Jak podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem doktor Robert Śmigielski, który przed laty opiekował się narciarką, nie wiemy dokładnie co się dzieje z organizmem Kowalczyk. Sama zawodniczka i jej sztab na bieżąco to monitorują i podejmują decyzje. Dlatego nie można stwierdzić, że ostatnie wydarzenia na pewno przekreślają już w tym sezonie szanse Kowalczyk na sukcesy.  – Nie można wykluczyć, że tym razem, tak jak wtedy w Turynie, Justyna Kowalczyk jak Feniks z popiołów odrodzi się i po tym epizodzie zasłabnięcia zaskoczy nas wynikami w Fallun.

Tour de Ski: Bjoergen triumfuje w cyklu, Kowalczyk zemdlała przed metą [RELACJA] >>>


Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej