"Nigdy nie będziesz chodził" - tatuaż na amputowanej nodze kibica Liverpoolu
"You'll never walk alone" ("Nigdy nie będziesz szedł sam") - ten hymn Liverpoolu FC zna każdy kibic piłkarski na świecie. Tatuaż z herbem "The Reds" i tytułem owego utworu przez długi czas widniał na nodze brytyjskiego komandosa - Andy'ego Granta. Po powrocie z Afganistanu na amputowanej kończynie pozostało mu jedynie zdanie - "You'll never walk" ("Nigdy nie będziesz chodził").
2015-02-07, 12:48
Od 1963 roku kibice Liverpoolu śpiewają "You'll never walk alone" przed każdym meczem na klubowym stadionie - Anfield. Utwór wywodzi się z musicalu Carousel (z 1945 roku), ale stał się niezwykle popularny wśród tamtejszych fanów dopiero po jego przeróbce przez miejscowy zespół rockowy - Gerry and the Pacemakers.
Powodzenie piosenki było tak ogromne, że jej tytuł wkomponowano w godło popularnych "The Reds". Widnieje też na jednej z bram, wiodących na obiekt piłkarski drużyny. Od wydarzeń na Hillsborough z 1989 roku (tragedia na stadionie, w której zginęli fani "The Reds") jest też oficjalnym hymnem Liverpoolu.
Jednym z fanatycznych kibiców tej ekipy Premier League jest Andy Grant. Sam nie raz śpiewał "You'll never walk alone" przed meczem swojej ulubionej drużyny. Już jako młody chłopak postanowił miłość do zespołu z miasta Beatlesów przekuć w specjalny tatuaż. Od tamtej pory na swojej prawej nodze z dumą nosił godło Liverpoolu - obraz Liver birda (symbol miasta - ptak, który jest połączeniem kormorana i orła) i motto klubu z Anfield.
Niedługo później Grant zaciągnął się do Royal Marines - formacji brytyjskiej piechoty morskiej. Już wieku 20 lat patrolował ulice w Afganistanie w ramach działań przeciwko talibom. Młody komandos szybko wrócił jednak do ojczyzny. Jeden z patroli zmienił jego życie. Wszedł na minę, co kosztowało go utratę prawej nogi.
REKLAMA
Jego kariera w wojsku dobiegła końca, a na domiar złego po amputacji lekarz przekazał mu kolejne niezbyt miłe wieści. Okazało się, że w wyniku operacji - kompletnie zmienił się tatuaż, którym do tej pory Andy tak się szczycił.
- Obawiam się, że mam dobre i złe wieści - przyznał doktor tuż po przebudzeniu Granta. - Jaka jest dobra wiadomość? - zapytał go Andy. - Operacja zakończyła się kompletnym sukcesem - odpowiedział doktor. - A jaka jest zła? - dopytał pacjent. - A więc musieliśmy naciągnąć trochę skórę, aby nie widać było zakończeń kości i dlatego twój tatuaż Liverpoolu jest trochę zniszczony. Liver bird jest trochę wszędzie, a napis głosi teraz: "Nigdy nie będziesz chodził" - wyjaśnił chirurg.
Ta dość przedziwna wiadomość nie załamała jednak młodego fana "The Reds". Dziś 26-letni Andy nie tylko chodzi, ale wręcz biega i uprawia wspinaczkę. Zdobył już kilka medali w paraolimpijskich zawodach i nie zamierza na tym poprzestać. Ponadto wspiera innych rannych żołnierzy, jako mówca motywacyjny na specjalnych spotkaniach. Do tatuażu podchodzi zaś z dystansem.
- Tatuaż z jakim zostałem pozostawiony traktuję w formie żartu. Korzystam nawet z niego w trakcie moich spotkań motywacyjnych - zaznaczył Andy w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Metro". - Faktem jest, że nieważne, co mówi tatuaż - amputacja pozwoliła mi chodzić, biegać i robić wiele innych rzeczy. Dlatego dostrzegam w nim tę zabawną stronę - dodał.
REKLAMA
- W pewnym sensie tatuaż był też dla mnie formą dodatkowej motywacji. Od samego początku chciałem dowieść, że się nie sprawdzi - podkreślił Grant.
YouTube/pat demsey
REKLAMA
Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, BBC, Metro
REKLAMA