Ekstraklasa: niezłomna "Jaga", co stało się z faworytami? [PODSUMOWANIE KOLEJKI]
21. kolejka Ekstraklasy mogła być rozczarowaniem dla kibiców drużyn z czołówki tabeli. Wyjątkiem są fani Jagiellonii Białystok, która znalazła się tuż za plecami Legii Warszawa.
2015-02-24, 08:30
Trudno powiedzieć, żeby piłkarze klubów Ekstraklasy rozpieszczali kibiców w 21. kolejce. Osłoda przyszła bardzo późno, bo dopiero w poniedziałek, kiedy Piast Gliwice zmierzył się z GKS-em Bełchatów.
Mało bramek, mało wrażeń
W pierwszych 5 meczach padło zaledwie 6 bramek, a w spotkaniach brakowało też większych emocji. Dużo chaosu, walki i niedokładności - wszystko to nie było taką reklamą, jakiej potrzebuje Ekstraklasa.
Dwa pierwsze spotkania zakończyły się remisami 1:1. Cracovia nie dała rady utrzymać prowadzenia w meczu z Podbeskidziem, z kolei Wisła nie wykorzystała wielu dogodnych szans i ostatecznie podzieliła się punktami z Pogonią Szczecin.
Co zapamiętamy z tych meczów? Na pewno kiks bramkarza "Górali" Peskovicia, który podjął katastrofalną decyzję o tym, by wyjść do piłki wrzuconej na dziesiąty metr od swojej bramki. Wydaje się, że w najbliższym czasie nie zobaczymy tak odważnych wycieczek golkipera.
REKLAMA
W Krakowie z kolei brylował duet Guerrier-Sarki, który siał zamieszanie w bocznych sektorach boiska. Ich akcje po raz kolejny mogły sprawić, że zdrowie Franciszka Smudy zostało nadszarpnięte. Złe wybory, chaotyczne rajdy zakończone strzałami z ostrego kąta... na pewno nie jest to coś, co szkoleniowiec Wisły chciałby oglądać co tydzień. "Biała Gwiazda" wciąż jeszcze szuka formy z jesieni. Mecz z Pogonią pokazał, że ten proces może jeszcze potrwać.
Twierdza Śląsk padła
Najbardziej szczęśliwi mogli być fani Jagiellonii Białystok, która wygrała w meczu ze Śląskiem we Wrocławiu i zdobyła twierdzę, gdzie od roku nikt nie sięgnął po zwycięstwo. 3 punkty cieszą tym bardziej, że "Jaga" znalazła się tuż za plecami warszawskiej Legii z zaledwie punktem straty.
Mecz stał pod znakiem świetnych interwencji (i odrobiny szczęścia) Krzysztofa Barana, który skutecznie zastąpił w bramce Drągowskiego. W tym spotkaniu nie zabrakło emocji, ale kibice Śląska na pewno woleliby nudne i spokojne zwycięstwo. Czas na to, by budować we Wrocławiu nową serię.
Średnią w niedzielę mocno zawyżył Lech Poznań, który pokonał 2:1 Ruch Chorzów. Goście byli w stanie nawiązać kontakt ze zdecydowanym faworytem, ale zabrakło czasu na to, by zdobyć bramkę na wagę remisu. Chorzowianom trzeba jednak oddać, że próbowali sięgnąć po punkty na trudnym terenie.
REKLAMA
W niedzielny wieczór, kiedy piłkarze Legii Warszawa i Korony Kielce schodzili z boiska po bezbramkowym remisie, kibice gości mogli być wyjątkowo rozczarowani. Termin "rotacja", który w tym sezonie często pojawia się przy nazwisku Henninga Berga, po raz kolejny stał się synonimem niemocy i grania zmiennikami, którzy prezentują się poniżej oczekiwań.
Ekstraklasa: rotacja Berga nie zadziałała. Legia znów gubi punkty
Do niespodzianki doszło także w Łęcznej, gdzie miejscowy Górnik musiał uznać przewagę Górnika z Zabrza. Przewaga gości w tabeli była pokaźna, jednak w Łęcznej w tym sezonie nie udało się jak dotąd wygrać jeszcze nikomu. Zabrzanie rozegrali bardzo dobre spotkanie i tylko swojej skuteczności mogą zarzucić, że mecz nie zakończył się większą różnicą bramek.
Zawisza Bydgoszcz w drugim kolejnym meczu w tym roku zachował czyste konto, co może być zaskakujące jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że grał na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Po meczu z Wisłą wydawało się, że Lechia wróciła na właściwy tor i podtrzyma dobrą tendencję wygrywania. W meczu z bydgoszczanami prezentowała się jednak wyjątkowo blado i zasłużenie sprawiedliwie podzieliła się z nimi punktami.
Mariusz Rumak odmienił się defensywę Zawiszy. Teraz czas na to, by drużyna zaczęła zdobywać bramki. Co zapamiętamy ze spotkania w Gdańsku. Niestety - kompromitujący stan murawy na PGE Arenie. Przesadne tłumaczenia nigdy nie są dobre dla piłkarzy, ale na takim placu nawet techniczni magicy mogą mieć problemy z opanowaniem piłki.
REKLAMA
Ostatni mecz kolejki nie zapowiadał się na wisienkę na torcie. Piast Gliwice i GKS Bełchatów grały o przełamanie. W ostatnich spotkaniach solidarnie przegrały, dlatego też zależało im na wygranej.
Goście szybko trafili do siatki za sprawą Arkadiusza Piecha, ale kilka minut później Błażej Telichowski otrzymał czerwoną kartkę i GKS musiał przez większość meczu grać w osłabieniu. Piast nie znalazł sposobu na desperacko broniących się bełchatowian w pierwszej połowie, w drugiej jednak był bezlitosny i ostatecznie zwyciężył 3:1. Może dramaturgii dodał tu fakt, że GKS walczył z jednym zawodnikiem mniej, jednak dostaliśmy bardzo dobre widowisko, w którym było chyba więcej emocji, niż we wszystkich innych meczach tej kolejki razem wziętych.
21. kolejka Ekstraklasy (20-23 lutego)
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Cracovia 1:1
Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 1:1
Górnik Łęczna - Górnik Zabrze 0:0
Lechia Gdańsk - Zawisza Bydgoszcz 0:0
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:0
Lech Poznań - Ruch Chorzów 0:0
Korona Kielce - Legia Warszawa 0:0
Piast Gliwice - GKS Bełchatów 0:0
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA