Rok temu polscy siatkarze zostali mistrzami świata: "Drugiego takiego mundialu nie będzie"

21 września mija dokładnie rok od dnia, w którym polscy siatkarze wywalczyli mistrzostwo świata. "Biało-czerwoni" po zaciętym meczu pokonali w finale Brazylię.

2015-09-21, 13:45

Rok temu polscy siatkarze zostali mistrzami świata: "Drugiego takiego mundialu nie będzie"
Polska mistrzem świata. Polacy, od lewej Michał Winiarski, Paweł Zagumny, Krzysztof Ignaczak, Paweł Zatorski, Mateusz Mika, Piotr Nowakowski, Andrzej Wrona, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Marcin Możdżonek, Fabian Drzyzga, Dawid Konarski, Michał Kubiak podczas dekoracji po meczu finałowym mistrzostw świata siatkarzy z Brazylią, 21 września 2014 w Katow. Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Posłuchaj

Cezary Gurjew (PR1) relacjonuje piłkę meczową finału mistrzostw świata Polska - Brazylia
+
Dodaj do playlisty

Nasza kadra po 40 latach znów triumfowała w tej prestiżowej imprezie. - Doszliśmy na sam szczyt, drugiego takiego mundialu nie będzie - podkreślali zawodnicy po meczu.

Sukces w 2014 roku pojawił się dokładnie 40 lat po 1974 roku, kiedy to polscy siatkarze także zostali mistrzami świata. Od tamtej pory, przy okazji każdego siatkarskiego mundialu, przypominano obrazki z tamtego turnieju, niczym słynny mecz na Wembley, przy okazji meczów piłkarzy z Anglią. W 2014 roku biało-czerwoni napisali nową historię. Od teraz, należy zapamiętać datę 21 września 2014.

Po drodze, do medalowego dorobku mundialowego polskiej męskiej siatkówki wpadło jeszcze srebro za turniej w Japonii w 2006 roku. Tam Polacy musieli uznać wyższość... Brazylii, z którą gładko przegrali 0:3. Rewanż po ośmiu latach był bardzo słodki.

Obie ekipy spotkały się już podczas polskich mistrzostw świata. W trzeciej fazie górą byli Polacy (3:2), a po spotkaniu Brazylijczykom puściły nerwy. Dlatego jeszcze przed finałem zaczęła się mała wojenka za pośrednictwem mediów. Zawodnicy Brazylii i Polski podgrzewali atmosferę.

REKLAMA

Kolektyw siłą Polaków - przeżyjmy to jeszcze raz

Siłą drużyny Antigi podczas turnieju w Polsce był wyrównany skład. Potwierdził to również finał z Brazylią, chociaż o pierwszym secie lepiej wcale nie pamiętać. W naszej ekipie nie było zawodnika, który nie miałby problemów ze skończeniem ataku. Brazylijczycy bronili kapitalnie i w efekcie wygrali wysoko 25:18.

Powiązany Artykuł

Mariusz Wlazły 663.jpg
Mistrzostwa Świata w siatkówce mężczyzn 2015

Wolno rozgrzewał się Mariusz Wlazły, który jeszcze w drugim secie nie potrafił wejść na swój najwyższy poziom. Ale wtedy uwidoczniła się siła polskiego kolektywu. Rozgrywający Fabian Drzyzga zaczął grać częściej do Mateusza Miki. To najmłodszy zawodnik w "14" Antigi, a presję walki o złoto zniósł znakomicie. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że zagrał swój najlepszy mecz w życiu. Brazylijczycy nie byli w stanie go nawet dotknąć w bloku, a jak już sytuacja wydawała się bez wyjścia, młokos bez skrupułów wybijał piłkę w aut po rękach utytułowanych rywali. To głównie dzięki niemu wygraliśmy partię do 22. Choć Polacy znowu zaserwowali kibicom nerwówkę. Prowadzili już 17:11, ale tak jak w sobotnim półfinale z Niemcami, zanotowali serię straconych punktów w jednym ustawieniu. Przy zagrywkach Bruno "Canarinhos" zdołali doprowadzić do remisu, ale w końcówce dla Miki nie było trudnych piłek. A przecież po kapitalnej pierwszej fazie mundialu, przyjmujący Trefla Gdańsk sprawiał wrażenie zmęczonego, w starciu z silniejszymi rywalami sobie nie radził. Wrócił do dobrej gry w najważniejszym momencie.

Sukces trenerskiego "żółtodzioba"

Doprowadziliśmy do remisu 1:1 w setach, a siatkarze z Kraju Kawy zaczęli się denerwować. W efekcie zaczęli popełniać tak proste błędy, jak dotknięcie taśmy, przejście dołem, czy atak w antenkę. Właśnie po takim zagraniu Lucarellego wygraliśmy seta numer trzy. W jego trakcie szalał już Mariusz Wlazły. Atakował, blokował, posyłał bomby z zagrywki i odrzucał rywali od siatki. Wygraliśmy 25:23 i do euforii brakowało już tylko jednego wygranego seta.

REKLAMA

Wtedy na parkiecie nie było już Fabiana Drzyzgi, ale kapitalną zmianę dał mu Paweł Zagumny. Najbardziej doświadczony zawodnik w polskiej kadrze imponował spokojem. Jeszcze przed turniejem ogłosił, że żegna się z reprezentacją. Chciał odejść z medalem, odejdzie jako mistrz świata.

A stało się tak też dlatego, że w czwartym secie razem z kolegami pokazał prawdziwy charakter. Choć przez długi czas utrzymywali minimalną przewagę punktową, to w decydującym momencie znaleźli się pod ścianą. W newralgicznym momencie seta tracili do rywali trzy punkty (17:20). Ale decydujący fragment wygraliśmy aż 8:2 i w katowickim Spodku zapanowała euforia. To oznaczało bowiem, że Polacy zostali mistrzami świata. Cała hala zaczęła skandować "dziękujemy, dziękujemy", a następnie "Stephane Antiga". Nazwisko trenera "żółtodzioba", który jeszcze w marcu 2014 występował na parkietach PlusLigi jako zawodnik Skry Bełchatów. Francuz w swojej pierwszej pracy jako szkoleniowiec osiągnął największy sukces polskiej siatkówki od czterdziestu lat.

(ah, PolskieRadio.pl, PAP, IAR)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej