Hiszpanie ograli Francuzów, ale bohaterem nie byli piłkarze. Udany sprawdzian powtórek wideo

Francja przegrała u siebie z Hiszpanią 0:2 w najciekawszym z wtorkowych towarzyskich meczów, ale to nie wynik był najważniejszy. Na pierwszy planie był bowiem VAR, czyli system powtórek wideo dla sędziów. Rewolucja w piłce jest coraz bliżej.

2017-03-29, 12:00

Hiszpanie ograli Francuzów, ale bohaterem nie byli piłkarze. Udany sprawdzian powtórek wideo
Hiszpania wygrała, ale na pierwszy plan tego meczu wysunęły się powtórki wideo. Foto: PAP/EPA/YOAN VALAT

Posłuchaj

Bohaterem meczu byli tym razem nie tylko piłkarze, ale też system wideoweryfikacji VAR (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Wyeliminowanie błędów sędziowskich w piłce nożnej jest niemożliwe? Takie opinie można usłyszeć często, ale jednocześnie cały czas trwa wyścig, który ma zdezaktualizować takie stwierdzenia.

Futbol jest u progu wielkiej zmiany, która ma nastąpić najpóźniej w sezonie 2017/18 - chodzi oczywiście o powtórki wideo dla arbitrów. Kolejny krok nastąpił we wtorek, przy okazji meczu towarzyskiego Francji z Hiszpanią, dwóch drużyn, które w ostatnich miesiącach radzą sobie rewelacyjnie i mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Mają potężne zaplecze, młodych i utalentowanych piłkarzy pukających do drzwi kadry oraz tych, którzy już teraz zaliczani są do światowej czołówki. Obie ekipy zafundowały kibicom bardzo dobre widowisko, ale nowa technologia tym razem okazała się bezlitosna dla gospodarzy.

Prowadzący to spotkanie niemiecki arbiter Felix Zwayer mógł konsultować się z dodatkowym sędzią, który miał dostęp do wideo, i skorzystał z tej możliwości dwukrotnie.

Na początku drugiej połowy anulował bramkę dla "Trójkolorowych" na 1:0, ponieważ okazało się, że jej strzelec Antoine Griezmann był na pozycji spalonej. Ok. pół godziny później wstrzymał grę po drugiej stronie boiska, po golu Gerarda Deulofeu na 2:0 dla rywali, i znów poprosił o pomoc dodatkowego asystenta.

REKLAMA

Ten orzekł, że zasygnalizowanego przez bocznego sędziego spalonego nie było, więc trafienie zostało uznane. Pierwszą bramkę w Paryżu zdobył z rzutu karnego David Silva.

Jeden z głównych argumentów krytyków tego systemu, dotyczący tego, że może on zaburzyć płynność gry, został oddalony. Ile czasu zajmuje podjęcie decyzji przy konsultacji odnośnie spornych sytuacji?

W tym konkretnym przypadku, przy golu Delofeu, wystarczyło 40 sekund. Niecała minuta, która nie zepsuła widowiska, nie powodowała zniecierpliwienia, gwizdów czy oburzenia. Ale najważniejsze jest to, że pomogła w podjęciu decyzji, które miały realny wpływ na wynik i losy całego spotkania.

REKLAMA

- Podsumowując, z remisu 1:1 w meczu bez VAR-u przeszliśmy do rezultatu 0:2 w meczu z VAR-em. To urządzenie było wspaniałe. Głównie dlatego, że nie trzeba było zatrzymywać gry, żeby decydować. Drużyny nie traciły czasu. To był szybki mecz - mówił Rafa Guerrero, komentator "Marki". Hiszpan dodał, że wraz z wprowadzeniem do gry VAR-u kończy się - jego zdaniem - kariera sędziów liniowych. 

Futbol wciąż ewoluuje, a zachodzące na przestrzeni lat modyfikacje i usprawnienia wydają się konieczne. Ale żeby mogły zostać wprowadzone, potrzebne są odważne decyzje. Zmiany w tej dyscyplinie sportu w ostatnim półwieczu były stosunkowo nieznaczne. Ostatnie z nich? Zabronienie łapania piłki przez bramkarza po podaniu nogą od kolegi z pola. I wreszcie - goal-line, prawdziwy technologiczny skok.

Los sędziego, człowieka, który jedną decyzją może zepsuć widowisko, wciąż jest jednak nie do pozazdroszczenia. Zwłaszcza, że zmienia się sama gra. Współcześni piłkarze przypominają bardziej gladiatorów, potrafią budować akcje w niesamowitym tempie, a rywalizacja jest bardzo kontaktowa, co automatycznie rodzi wiele spornych sytuacji. Sędziowie potrzebują pomocy, ale dotychczas musieli czekać na nią przez całe lata.

REKLAMA

Sekundy na podjęcie decyzji, od której może zależeć los mistrzostwa, trofeum, degradacji czy wykluczeniu zawodnika, nieustannie ciążąca presja, zarówno ze strony kibiców, jak i piłkarzy, ograniczone wsparcie technologiczne. Praca arbitra momentami może przypominać koszmar.

Ile błędów, które decydowały o ważnych rzeczach, widzieliśmy w ostatnich latach? Odpowiedź jest prosta - zbyt dużo.

Na mundialu w 2010 roku Frank Lampard zdobył prawidłowego gola w meczu 1/8 finału przeciwko Niemcom. Nawet bez powtórek było oczywiste, że piłka odbiła się już za linią bramkową. Arbitrzy tego spotkania nie uznali jednak tej bramki, która mogłaby odmienić losy meczu (byłoby to trafienie na wagę remisu 2:2). W ciągu kilku sekund, dzięki telewizyjnym powtórkom cały świat mógł zobaczyć, że piłka przekroczyła linię w sposób bezdyskusyjny.

Przy użyciu VAR-u nie potrzebne byłoby nawet 40 sekund. A nawet jeśli, to czym by one były wobec sprawiedliwego rozwiązania?

REKLAMA

Nowe rozwiązanie miałoby zostać wprowadzone najpóźniej w sezonie 2017/18. Wiadomo już, że testy obejmą m.in. Bundesligę i Serie A. 

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej