Andrzej Bargiel zjedzie z K2? "Przed laty Hajzerowi mówiłem, że tacy w himalaizmie mają przyszłość"

2017-06-10, 07:46

Andrzej Bargiel zjedzie z K2? "Przed laty Hajzerowi mówiłem, że tacy w himalaizmie mają przyszłość"
Andrzej Bargiel . Foto: materiały promocyjne/screen

Zdobycie K2 (8611 m) to wyczyn sam w sobie, zjechanie z ośmiotysięcznika na nartach to dodatek ekstra, na który zdecydował się Andrzej Bargiel. Skialpinista zamierza powtórzyć drogę wytyczoną przez Jerzego Kukuczkę i Tadeusza Piotrowskiego w lipcu 1986. - Myślę, że Andrzej ma prawo do swoich wyborów, to jest zawodnik, który wie, co robi, tylko tak to skomentuję - mówi Jacek Czech, alpinista, taternik i wspinacz skalny. 

- Każdy człowiek potrzebuje jakichś wyzwań, ja wybrałem akurat góry i narty - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami Andrzej Bargiel, wspinacz i skialpinista, który ma już na koncie trzy ośmiotysięczniki (Sziszapangma, 8013 m w 2013 roku, Manaslu, 8156 m w 2014 i Broad Peak, 8051 m w 2015, a jego ostatnim osiągnięciem, sprzed roku, jest pobicie rekordu szybkości pokonania "Śnieżnej Pantery" - pięciu siedmiotysięczników byłego Związku Radzieckiego - Szczytu Lenina, Szczytu Korżeniewskiej, Szczytu Ismaila Samaniego, Chan Tengri i Szczytu Zwycięstwa). Bargiel dokonał tego w niespełna miesiąc, bijąc pod tym względem należący do Denisa Urubki rekord. Bargiel z każdego ze szczytów oczywiście zjechał na nartach. 

Powiązany Artykuł

Andrzej Bargiel 1200 f.jpg
Andrzej Bargiel w rekordowym czasie poskromił "Śnieżną Panterę"

Teraz przed Bargielem kolejne wyzwanie K2, a on lubi wyzwania. Nietuzinkowy, wyjątkowy, szybki, to określenia, które idealnie pasują do Bargiela, ale najlepiej określa go słowo fenomen. Mało kto w takim tempie zdobywa góry, a już na pewno nikt tak szybko nie pojawia się po zdobyciu szczytu w bazie. 

- Andrzej jest wychowany w wielodzietnej rodzinie, wśród mocnych chłopaków, takich, co nie byli na budyniu tylko chowani i teraz są wojownikami - mówi Jacek Czech, alpinista, taternik i wspinacz skalny, który wraz z Arturem Hajzerem zakładał program Polski Himalaizm Zimowy, a z Andrzejem Bargielem i jego starszym bratem Grzegorzem spotykał się na obozach kadry narodowej narciarzy wysokogórskich.

- Andrzej już jako junior miał ponad przeciętne wyniki i już wtedy z powodzeniem rywalizował z seniorami - wspomina Jacek Czech w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. 

Bargiel porzucił jednak rywalizację na nartach i zbliżył się do gór. - Trudno mi powiedzieć dlaczego tak zdecydował i zrezygnował ze skialpinizmu, ale z tego na pewno jest się ciężko utrzymać, czy uzyskiwać sponsorów. Ale ze względu na to, że góry nigdy nie były mu obce, chodził po nich, wspinał się, więc wspinaczka i zjeżdżanie ze szczytów jest dla niego idealnym połączeniem. Dodatkowo robi to bardzo mądrze, bo wykorzystuje doświadczenie brata i innych ludzi, którzy z nim działają - chwali młodszego kolegę Jacek Czech, który wspina się od ponad 25 lat. 

"

Jacek Czech Znam Andrzeja i wiem, że jak będzie tak trudno, że zacznie być niebezpiecznie to się wycofa 

Pomysł zdobywania K2 i zjazdu ze szczytu w głowie Andrzeja Bargiela zrodził się podczas wyprawy na Broad Peak w 2015 roku, wtedy Bargiel po raz pierwszy zobaczył całą ścianę i wielkość majestatycznej góry.

- Przyglądałem się uważnie na potencjalną linię i wiem, na co się porywam. Sama wysokość jest już poważnym wyzwaniem - zdradził Bargiel.

- Andrzej na pewno da sobie radę na nartach na K2. Ja też kiedyś jeździłem tak jak on i wiem, że jest to możliwe, ale nie będzie to dla niego łatwe. Jeżeli chodzi o samo szybkie wejście na górę, to jak popatrzymy na historię to i Wielicki i Kurtyka czy wielu zagranicznych wspinaczy, też potrafiło wejść na różne góry szybko w ciągu piętnastu, czy osiemnastu godzin. Oni jednak nie mieli nart i te odcinki, gdzie trzeba było "iść z buta", a można by było zjeżdżać na nartach, gdyby mieli narty, pokonaliby jeszcze szybciej - podkreśla Czech i dodaje, że każdy, kto jeździ na "skiturach" i uprawiał narciarstwo wysokogórskie wie, że na nartach, jak się to umie robić i ma się dobre warunki, to jest się w stanie o wiele szybciej poruszać. - A na dodatek jest to bezpieczniejsze, bo krótszy czas przebywamy w terenie zagrożonym. Przy kopnym śniegu tak się nie zapadamy, gdy podchodzimy, a gdy zjeżdżamy jest bezpieczniej w terenie lawiniastym. Jak już musimy się w nim znaleźć, to bez nart jest trudniej się z tego terenu wydostać. Dodatkowo, przy płynnym zjeździe mniej obciążamy stok - wyjaśnia wspinaczkowy partner Adama Bieleckiego z Nanga Parbat. 

Bargiel nie jest pierwszym, który wpadł na pomysł poskromienia "góry gór" z nartami na plecach w jedną stronę, a przypiętych do butów w drugą. 

Powiązany Artykuł

Everest 1200 F.jpg
Mount Everest: dotkliwa kara dla Polaka za niebywały wyczyn na "dachu świata"

Partner wspinaczkowy Reinholda Messnera, Hans Kammerlander zjechał ze szczytu K2, ale zakończył próbę po 400 metrach. Próbę podejmował także Fredrik Ericsson. Szwedzki narciarz ekstremalny zjechał, ale zjazd rozpoczął nie od wierzchołka, a od wysokości 7800 metrów. O wierzchołka do podstawy tego wyczynu jednak jeszcze nikt nie dokonał i Bargiel może być pierwszym, bo być może właśnie w tym momencie jest ten właściwy czas.

- Po trzech ośmiotysięcznikach i pięciu siedmiotysięcznikach, po wzbogaceniu doświadczenia uznałem, że teraz jest dobry moment, by zmierzyć się z górą gór, czyli K2 w Karakorum, której nikt od dwóch sezonów nie zdołał zdobyć - podkreślił 29-letni wspinacz i narciarz, do którego należy rekord świata w biegu na najwyższy szczyt Kaukazu Elbrus (5642 m) - 3 godziny i 23 minuty (przewyższenie 3242 m na odcinku 12,2 km).

- Pamiętam już lata temu jak Arturowi Hajzerowi mówiłem, że właśnie tacy zawodnicy jak Bargiel czy inni "skiturowcy", będą mieli w himalaizmie przyszłość, bo w tym kierunku pójdzie ten sport. Szybkie wejścia, nawet na tych trudnych drogach są możliwe - mówi Jacek Czech, który przed laty wraz z Arturem Hajzerem rozpoczynał program Polski Himalaizm Zimowy. 

Powiązany Artykuł

Jacek Czech 1200 f.jpg
Jacek Czech - nowe drogi to jego specjalność

Andrzej Bargiel K2 planuje zdobyć tak zwaną "Polską drogą", wytyczoną przez Jerzego Kukuczkę i Tadeusza Piotrowskiego w lipcu 1986 roku. Od tamtego czasu droga ta zresztą nigdy nie została powtórzona.

- Celów moich kolegów nie będę komentował, bo mają prawo mieć własne. To jest na pewno trudna droga i tyle. Ale jak ja się wybieram na jakieś trudne drogi, to ludzie też mówią, że to jest wyzwanie. Myślę, że Andrzej ma prawo do swoich wyborów i powstrzymam się od komentarza. Jak widzę, że ktoś gdzieś jedzie, to zawsze mu życzę powodzenia i tyle. Andrzej to jest zawodnik, który wie, co robi, parę razy w tych Himalajach już był, umie się wspinać i jeździć na nartach i jak się to wszystko pospina, to może coś z tego jego działania będzie. Znając jednak Andrzeja wiem, że jak będzie tak trudno, że zacznie być niebezpiecznie to się wycofa - stwierdza Jacek Czech, który przed kilkoma tygodniami wraz z synem, też Jackiem, pokonał północną ścianę Eigeru. 

     

W Karakorum razem z Andrzejem Bargielem rusza wyprawa Polskiego Związku Alpinizmu, której celem są działania przygotowawcze do ekspedycji na niezdobyty zimą szczyt K2. Zimą dotychczas zdobyto 13 z 14 ośmiotysięczników. Został tylko ten jeden, najtrudniejszy.

Polscy alpiniści rozpoczęli przygotowania latem 2016 roku. Nie udał się jednak atak na szczyt K2, na przeszkodzie stanęła potężna lawina, która zniszczyła obóz 3 na 7400 m, porwała m.in. 25 namiotów, depozyt lin poręczowych oraz 50 butli z tlenem.

Powiązany Artykuł

Himalaje 1200.jpg
GÓRY - serwis specjalny

Wyprawy pewnie razem dotrą do bazy, będą się w niej wspierać, a jeżeli będzie taka konieczność to także będą współpracować w górze. - Wyprawy mają dwie rożne koncepcje, więc pierwotnie nie będzie jakiegoś współdziałania, ale jak się plany zmienią, to może zdecydują się na wspólne wejście jedną drogą, będą wspólnie poręczować czy zakładać obozy - podkreśla Jacek Czech, który jadąc zimą 2016 roku na Nanga Parbat wraz z Adamem Bieleckim także miał rewolucyjny plan, który później zweryfikowała góra.

Wyprawy na K2 z Polski wyruszą 20 czerwca.  

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl


Polecane

Wróć do strony głównej