Wimbledon 2017: tak rodził się sukces Kubota. "Słynna trasa Lubin - Wrocław autobusem o 7.10"
Łukasz Kubot wrócił już do Polski po triumfie w deblowym turnieju Wimbledonu. W rozmowie z Polskim Radiem wspomina drogę, którą musiał przebyć żeby znaleźć się na szczycie.
2017-07-18, 08:41
Posłuchaj
Cezry Gurjew w rozmowie z Łukaszem Kubotem w Kronice Sportowej (PR1)
Dodaj do playlisty
Łukasz Kubot urodził się w Bolesławcu 16 maja 1982 roku. Do szkoły chodził w Lubinie, tenis zaczął uprawiać w wieku 7 lat. Pierwszym jego sukcesem był triumf w międzynarodowych mistrzostwach Polski do lat 16. Wtedy na treningi dojeżdżał już do Wrocławia.
Powiązany Artykuł
"Wygraliśmy Wimbledon... Nie dociera to do mnie"
- Słynna trasa Lubin - Wrocław. O 7.10 wsiadałem w PKS. To było między 15 a 18 rokiem życia. Jeździłem na treningi w Krzyckim Klubie Tenisowym Wrocław, gdzie trenerem był Paweł Jaroch - wspomina.
- Trenowałem dwa razy dziennie. Przyjeżdżałem do Wrocławia zawsze po dziewiątej, wsiadałem w tramwaj i jechałem na korty. Śniadania zazwyczaj jadłem w autobusie. Plan dnia wyglądał tak, że po pierwszym treningu jadłem obiad, później drugi trening i wracałem do domu - dodaje.
Było to możliwe również ze względu na indywidualny tok nauczania. Kubot całe swoje życie podporządkował tenisowi. - To wszystko było z miłości do tego sportu. W ten sposób się hartowałem i czekałem na swoją szansę i po paru latach to zaowocowało - mówi.
REKLAMA
Status profesjonalisty uzyskał w 2002 roku. Przez wiele lat łączył występy w deblu z grą pojedynczą. Zdecydowanie lepiej szło mu jednak w „dwójkach”. Wygrał łącznie 19 turniejów, jako singlista z takiego osiągnięcia nie cieszył się ani razu. Z tego powodu polski tenisista podjął trudną decyzję i zrezygnował z występów indywidualnych.
Łukasz Kubot Trenowałem dwa razy dziennie. Przyjeżdżałem do Wrocławia zawsze po dziewiątej, wsiadałem w tramwaj i jechałem na korty. Śniadania zazwyczaj jadłem w autobusie
Choć i tam nie brakowało dobrych występów. W 2013 roku właśnie na Wimbledonie dotarł do ćwierćfinału, gdzie musiał uznać wyższość Jerzego Janowicza.
- Zawsze chciałem być w tym klubie „Last 8”. Wtedy grałem najlepszy tenis życia. I widać to też po tym, z jakimi zawodnikami wygrałem. Wygrać z Clementem, Karloviciem, Monflisem na jednym turnieju to nie lada wyczyn - twierdzi.
35-letni lubinianin jest jedynym Polakiem, który dwukrotnie wygrał turniej Wielkiego Szlema. Oprócz sukcesu sprzed kilku dni, w 2014 roku również w deblu wygrał Australian Open. Obecnie w rankingu ATP deblistów zajmuje czwarte, najwyższe miejsce w karierze.
REKLAMA
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy Cezarego Gurjewa z Łukaszem Kubotem.
bor
REKLAMA