NBA: transferowa bomba wybuchła. Wielka wymiana na linii Cleveland - Boston
Wszystko jest już jasne - jeden z najlepszych rozgrywających NBA, Kyrie Irving, odchodzi z Cleveland Cavaliers do Boston Celtics. W drugą stronę powędruje Isaiah Thomas.
2017-08-23, 11:30
Wszystko potoczyło się według zaskakującego scenariusza - wieści o tym, że Irving jest zdeterminowany do tego, by opuścić "Kawalerzystów", pojawiły się w mediach w piątek, kiedy poinformowała o tym stacja ESPN. Wcześniej także mówiono o tym dużo, jednak plotki nie miały poważniejszego punktu zaczepienia.
Zawodnik miał jednak spotkać się z właścicielami klubu już w lipcu, trudno więc mówić, by włodarze nie mieli czasu na to, by zastanowić się nad tym, czy chcą trzymać u siebie kogoś, kto ewidentnie chce poszukać nowych wyzwań. Wśród większości ekspertów zapanowała lekka konsternacja, a rozczarowany i zaskoczony całą sytuacją miał być też LeBron James.
Irvinga przymierzano do kilku klubów, takich jak New York Knicks, San Antonio Spurs czy Miami Heat, wymieniano też jego potencjalnych następców. Tutaj jednak w dziesiątkę trafiło niewielu.
Rozgrywający z Cleveland zadecydował, że przeniesie się do Bostonu, "mijając się" z Isaiahem Thomasem. "Kawalerzyści" i "Celtowie" to dwie najlepsze drużyny ubiegłego sezonu Konferencji Wschodniej. Irving i Thomas cieszą się statusem gwiazd, czołowych rozgrywających ligi, stąd ruch ten wywołał bardzo duże emocje. Do tego dochodzi jeszcze to, że do Ohio odchodzą Jae Crowder i Ante Zizic, Boston oddało też prawo do tego, by w drafcie 2018 roku wybierać jako pierwsi.
Koszykarz z Cleveland "zabiera" ze sobą dwuletni kontrakt, który jest wart 19 milionów dolarów, Thomas zaś ma rok do końca swojej umowy, która daje mu nieco ponad 6 milionów dolarów. "Celtowie" biorą więc duże finansowe zobowiązanie, ale biorąc pod uwagę fakt, że ich finanse są w dobrym stanie, mogą sobie na to pozwolić, zyskując bez dwóch zdań świetnego, ale o innej charakterystyce niż uwielbiany w Bostonie Thomas.
Obaj mają za sobą po sześć sezonów w NBA, po trzy razy grali w fazie play-off. Irving zaliczył występy w czterech meczach gwiazd, Thomas w dwóch. Po razie pojawili się w składach drużyn gwiazd. Fanów klubu z Bostonu na pewno boli to, że muszą pożegnać najważniejszego zawodnika ubiegłego sezonu, który notował kapitalne występy. W dodatku zawodnika, który był ich bohaterem.
Pod względem zdobywanych punktów i asyst w poprzednich rozgrywkach Thomas przebijał Irvinga (śr. odpowiednio 28,9 punktów i 5,9 asyst na mecz do 25,2 i 5,8), chociaż największe różnicy w ich stylu gry widać już na pierwszy rzut oka. Thomas jest filigranowy, niezwykle szybki, i mimo tego, że jest jednym z najniższych zawodników w lidze, trenerzy "Celtów" znaleźli sposób na to, by uczynić z niego kogoś prawie niemożliwego do zatrzymania.
Irving będzie miał okazję do tego, by wyjść z cienia LeBrona Jamesa, dostać szansę na bycie liderem. To jednak zadanie karkołomne, biorąc pod uwagę duże oczekiwania i fakt, kogo przyjdzie mu zastąpić.
- To dla nas bardzo trudny moment, ale jednocześnie niezwykle ekscytujący. Isaiah i Jae mieli wielki udział w naszych ostatnich sukcesach. Z drugiej strony udało nam się pozyskać niezwykle utalentowanego koszykarza, świetnego w ofensywie. Nic dziwnego, że musieliśmy za niego oddać tak wiele - przyznał Danny Ainge, generalny menedżer Celtics.
Na pewno jednak mamy do czynienia z (przynajmniej do tej pory) najciekawszym ruchem transferowym w tym sezonie NBA.
ps, PolskieRadio.pl